Głosowanie z nerwami w tle. Kielczanie gubili się w drodze do urn (video)

- Straszne zamieszanie. Tyle lat tu przychodziłam, a teraz nagle każą mi iść gdzie indziej - dziwiła się kielczanka Marianna Sidor, która dotąd głosowała w przedszkolu numer 27 na ulicy Toporowskiego. Takich osób w tym lokalu do godziny 10 pojawiło się kilkadziesiąt. Inni nie byli już tak spokojni. Wielu po długich poszukiwaniach lokalu wyborczego, do którego zostali przydzieleni, rezygnowali nawet z głosowania.

- Nie rozumiem, jak robiono ten podział. Przecież mieszkamy tak blisko tego przedszkola, a już nie możemy tu zagłosować. Ja to może poszłabym szukać tego drugiego lokalu wyborczego, ale moja mama ma osiemdziesiąt lat, to dla niej zbyt męczące - denerwowała się kobieta, która także przyszła do przedszkola numer 27. - Komisje nawet nie potrafią wytłumaczyć, gdzie ma pójść ktoś, kogo objęła zmiana okręgu. Niewiarygodny bałagan - przekonywał mężczyzna, któremu akurat udało się trafić do właściwego lokalu wyborczego.
TO PONIŻEJ KRYTYKI
Podobnie reagowali ludzie głosujący w Zespole Szkół Elektrycznych na ulicy Niskiej. Tam powstała nowa siedziba obwodu wyborczego, która zastąpiła stary w podstawówce numer 19 przy ulicy Targowej. - To poniżej krytyki. Właśnie pocałowałem klamkę w szkole na Targowej. Musiałem przeczytać całe obwieszczenie, żeby znaleźć właściwy lokal, a i tak dowiedziałem się o tym od ludzi. Paranoja! - denerwował się Jan Stolarczyk. Wtórował mu Andrzej Rożek. Mężczyzna w związku z wyborami przesunął termin powrotu do Stanów Zjednoczonych. - To są jaja. Opóźniłem wyjazd o dwa tygodnie, żeby zagłosować. What the f… is going on!? - oburzał się klnąc po angielsku.
Sporo wyborców ze śródmieścia pocałowało klamkę w II Liceum Ogólnokształcącym imienia Jana Śniadeckiego w Kielcach. Istniejąca tam od lat siedziba komisji wyborczej została zlikwidowana. - Przecież zawsze tu głosowałam. Nie wiedziałam, że jest zmiana - mówiła Anna Szlufik. Od stojącego obok mężczyzny dowiedziała się, że powinna oddać głos w technikum gastronomicznym przy ulicy Zagórskiej. Zdenerwowana wsiadła do swojego opla i pojechała tam.

WIEDZIAŁA Z INTERNETU

Ale byli także wyborcy zorientowani w zmianach. Należała do nich Jadwiga Banasik. Starsza pani głosowała w nowym lokalu w siedzibie Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach. - Nie było żadnego problemu. Córka z Internetu dowiedziała się, że nasza komisja nie jest już w podstawówce numer 32 tylko tu - przyznała pani Jadwiga.
Zawstydziła tym Piotra Smelcerza, który najpierw poszedł do szkoły, a stamtąd przywędrował do MZD. - Moja wina, że nie sprawdziłem. A ta starsza pani wiedziała o zmianie z Internetu! - śmiał się.

WYBORCZA INFOLINIA

Dla takich ludzi jak pan Piotr i innych, którzy nie wiedzieli, gdzie mają głosować, w ratuszu przez sobotę i niedzielę telefoniczny dyżur pełniło czterech pracowników. Udzielali stosownych informacji. - Ludzie dzwonią, są zdenerwowani. Narzekają, że od 30 lat głosowali w tym samym obwodzie, poszli tam i muszą się przemieścić. Nie trafiają argumenty, że zmalała liczba mieszkańców Kielc i trzeba było zmienić granice okręgów i obwodów wyborczych - mówiła Bożena Janicka, dyrektor Wydziału Organizacyjnego Urzędu Miasta Kielce. - Spodziewaliśmy się większej liczby telefonów, dlatego obsadziliśmy cztery stanowiska. Okazało się, że dwa w zupełności by wystarczyły - dodała.
Dodatkowo oprócz infolinii oraz informacji przy lokalach wyborczych na stronie internetowej Urzędu Miasta Kielce uruchomiono specjalną aplikację, która po wpisaniu imienia i nazwiska czy adresu wyborcy lub numeru PESEL pokazywała, gdzie kto ma głosować.

OŻYWIONE KOMENTARZE

Kielczanie, którzy uczestniczyli w niedzielnym głosowaniu najgorliwiej i nie przebierając w słowach komentowali oczywiście zmiany lokalizacji obwodowych komisji wyborczych. Były także komentarze dotyczące esencji, czyli samych wyborów i startujących w nich kandydatów. Największe emocje budziło oczywiście głosowanie na prezydenta Kielc.

- Może trochę za dużo tych pomników, ale w sumie pan Lubawski sporo zrobił dla miasta, głosuję więc na niego - mówiła jedna z kobiet głosujących w komisji obwodowej numer 60 na kieleckim Barwinku. Przed tym samym lokalem… - Nigdy nie głosowała na SLD, to nie moja opcja polityczna, ale tym razem postawiłam na Jana Gieradę - zdradziła jedna z kielczanek.
Inna oddała głos na senatora Grzegorza Banasia z Prawa i Sprawiedliwości. - To przecież senator, zacna postać. Na Gie-radę nie głosowałam, bo byłam ostatnio w szpitalu. To prawda, że budynki stawia nowe, ale jak na sali leżało nas sześć, to nie mogliśmy się doprosić, żeby basen opróżnić. A jedzenie nigdy nie zgadzało się z tym, co jest na karcie menu - argumentowała.
- Na prezydenta? Ja głosowałem na "starego" - tłumaczył mężczyzna przy obwodowej komisji wyborczej na ulicy Kujawskiej. - To znaczy na starego, czyli na obecnego, bo w sumie on przecież taki stary to nie jest - mówił kielczanin w średnim wieku.
- My młodzi to na młodego. Na Konrada - przyznała dwójka młodych ludzi głosująca na Barwinku.

- Nie pamiętam nazwisk, jakie skreśliłam. Zawsze głosuję na Platformę Obywatelską i na ich kandydatów. Na prezydenta to chyba oddałam głos na pana Świercza, ale nazwiska dokładnie nie pamiętam - opowiadała jedna z kielczanek głosujących na Ślichowicach.