Gorąca dyskusja o przyszłości działek w okolicy kieleckiej Grabiny

Nowy plan obejmuje blisko 120 hektarów leżących miedzy ulicami Bernardyńską (planowane przedłużenie), Gwarków, Grabinów i Białogońską.

- Tereny te, podobnie jak zapisano to w uchwalonym wcześniej studium mają przeznaczenie rekreacyjno-wypoczynkowe z bezwzględnym zakazem zabudowy - wyjaśniał Władysław Boberek, zastępca dyrektora Biura Planowania Przestrzennego, które projekt planu przygotowało.

Zainteresowani uchwaleniem planu mieszkańcy przyszli bardzo tłumnie. Przedstawiciel wspólnoty wsi Czarnów Bogdan Borusiński przypomniał, że wspólnota, do której należą 32 ha chce zagospodarować swój teren obiektami sportowymi: aquaparkiem, polem golfowym, tym, na czym będzie mogła zarobić. Wniosków także na etapie opracowania studium złożyła sporo, ale żadne nie zostały uwzględniony. - Wszyscy się zastanawiamy czy ten plan to nie jest zemsta na mieszkańcach, za to, że jeden się wybudował.(wykorzystując brak planu jeden z właścicieli otrzymał zgodę na postawienie szeregowców, sprawa toczy się w NSA).

- Teren sporny, na którym chcemy budować to jedna dwudziesta całości między górami - mówił Zbigniew Nalazek, ten który rozpoczął budowę. - Dlaczego nie oddacie go ludziom a nie zajmiecie się resztą - pytał

Andrzej Petrus chciał wiedzieć dlaczego jego teren ma być powszechnie dostępny (w planie ma być zapis o zakazie zabudowy ogrodzeń), oraz jakie miasto przewiduje rekompensaty za utratę terenów budowlanych. Usłyszał, że o odszkodowania można dochodzić się dopiero po uchwaleniu planu - jeśli udowodni, że nie może wykorzystywać działki tak jak dotychczas.

- A czy to nie jest tak, że miasto zablokuje nasze tereny, zaczeka aż stracą one wartość a potem wykupi je za grosze, taki skok na naszą własność - dopytywała się Elżbieta Boszczyk.
- Miasto nie zabierze nic, jeśli pani nie zgodzi się sprzedać - uspokajał dyrektor.

Dostało się sekretarzowi miasta Januszowi Kozie, który na spotkaniu był prywatnie reprezentując swoją mamę a także radnej Katarzynie Zapale, która stwierdziła, że będzie głosować za planem, bo on chroni te piękne tereny przed zabudową. Zapewnienie, że stara się reprezentować interesy wszystkich mieszkańców miasta, także tych, którzy chodzą w ten rejon na spacery rozjuszyło Andrzeja Petrusa, który zapowiedział, że radną poszczuje psem jak zobaczy ją na swoim terenie.

O spokój apelowała Agata Wojda, przewodnicząca komisji urbanistyki Rady Miasta. - Ten plan uchwalić musimy by zapobiec chaotycznej zabudowie - tłumaczyła. - Ale już teraz pracujemy nad nowym studium dla Kielc, także dla tego terenu. Będziemy szukać kompromisu by pogodzić interesy wszystkich. Składajcie więc wnioski co chcecie mieć na swoich działkach. To zostanie wzięte pod uwagę, ale dopiero w tym drugim studium a potem w kolejnym planie. Ten, który uchwalimy w styczniu ma charakter prewencyjny.

Mieszkańcy nie byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy. - Wszyscy jesteśmy na nie w stosunku do tego planu - mówili. - Weźcie to pod uwagę.