Ireneusz Pietrzykowski, trener Granatu Skarżysko:
Ireneusz Pietrzykowski, trener Granatu Skarżysko:
- Graliśmy bez kilku podstawowych zawodników, ale sam fakt, że gramy z takim zespołem jak Unia, faworytem ligi, powinien mobilizować. Boli to, że porażkę ponieśliśmy po przypadkowej bramce. Poza tym praktycznie żadna drużyna nie stworzyła stuprocentowej okazji strzeleckiej. Tak naprawdę o punkty ciężko jest z każdym przeciwnikiem. Mam nadzieję, że odrobimy straty w kolejnych meczach.
Już ponad trzy tygodnie czekają na zwycięstwo swej drużyny na własnym boisku kibice Granatu Skarżysko. W niedzielę ulegli na Rejowie Unii Tarnów 0:1. Wynik odzwierciedla to, co działo się na placu gry.
Trener Granatu Skarżysko Ireneusz Pietrzykowski miał niemały ból głowy. Kontuzja wiązadeł krzyżowych odniesiona w meczu z Beskidem Andrychów wyeliminowała z gry najlepszego snajpera niebiesko-biało-czerwonych w tym sezonie - Sławomira Jedynaka. Na pewno w rundzie jesiennej już go na boisku nie ujrzymy. Do tego trzeba dodać, że z powodu problemów zdrowotnych nie mogli zagrać: filar obrony Michał Prus-Niewiadomski oraz pomocnicy: Radosław Mikołajek i Przemysław Ryński.
PRZYPADKOWY GOL
Szczerze jednak mówiąc, Granat posiadający szeroką kadrę powinien - pomimo absencji tych graczy - postawić tarnowianom znaczenie wyższe wymagania, niż to miało miejsce w niedzielę na Rejowie. "Jaskółki" od początku spotkania miały jednak inicjatywę, widać też było, że tarnowski sztab szkoleniowy nieźle rozpracował ekipę Granatu od strony taktycznej. Do tego stopnia, że Grzegorz Tobiszewski zastępujący Jedynaka w ataku praktycznie nie istniał na boisku, a i pozostali zawodnicy gospodarzy też mieli problemy ze stwarzaniem sytuacji do zdobycia gola. Po 20 minutach kibice ze Skarżyska zaczęli nawet skandować "trener czeka, my czekamy na zdobycie pierwszej bramy". Doczekali się gola, ale dla... Unii. W 27 minucie padła kuriozalna bramka dla przyjezdnych. Obrońca Granatu Damian Chrzanowski chciał wyekspediować piłkę z własnego pola karnego, szczęście dopisało pomocnikowi tarnowian Piotrowi Drozdowiczowi. To od niego odbiła się piłka i wpadła do bramki kompletnie zdezorientowanego Konrada Majcherczyka.
W drugiej połowie na boisku działo się niewiele godnego. Choć Granat ruszył do odrabiania strat, to jednak nadal walił głową w mur i ostatecznie nie zdołał doprowadzić do wyrównania. Była to druga porażka skarżyszczan na własnym boisku z rzędu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?