[galeria_glowna]
Przez godzinę trwała akcja uwalniania ze zgniecionej kabiny 36-letniego kierowcy ciężarówki przewożącej piach. Do wypadku doszło w piątek po godzinie 13 na lokalnej drodze w Zajeziorzu w gminie Samborzec pod Sandomierzem.
Kiedy na miejsce dojechały pierwsze zastępy straży pożarnej, okazało się, że przy użyciu sprzętu hydraulicznego, którym dysponują strażacy nie można wydostać mężczyzny. Przydrożne drzewo, w które uderzył samochód, rośnie poniżej poziomu jezdni. Skrzynia ładunkowa z piachem dociskała zmiażdżoną kabinę. W środku siedział kierowca, mieszkaniec powiatu kolbuszowskiego na Podkarpaciu.
- Nie było wolnej przestrzeni do włożenia rozpieraków i rozgięcia metalu - mówi Szymon Augustyniak, dowódca Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej w Sandomierzu. - Kierowca znajdował się w ciasnej przestrzeni pomiędzy drzewem, a skrzynią ładunkową z piachem.
Przez całą akcję ratunkową kierowca był przytomny. Rozmawiał z ratownikami. W międzyczasie strażacy łopatami wysypywali piach z ciężarówki. Na uwięzionego kierowcę napierał mniejszy ciężar.
Jedynym sposobem na pomoc zakleszczonemu 36-latkowi było lekkie odciągnięcie ciężarówki od drzewa. Na pomoc strażacy wezwali sprzęt używany do holowania ciągników siodłowych. Znajduje się on na wyposażeniu jednej z sandomierskich pomocy drogowych.
Kiedy holownik pociągnął ciężarówkę do tyłu, strażacy uwolnili 36-latka. Mężczyzna, jeszcze będąc w kabinie, pytał, czy może zapalić papierosa. - Teraz nie - odpowiadali ratownicy z karetki pogotowia.
Jacek Kulita, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu powiedział, że prawdopodobnie kierowca nie zachował należytej ostrożności na łuku jezdni i w efekcie stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w drzewo. Jak poinformował policjant, kierowca był trzeźwy i z obrażeniami trafił do sandomierskiej szpitala.
W trudnej akcji uczestniczyły łącznie cztery zastępy strażaków: z Sandomierza, Skotnik, Samborca.
Wszyscy zgodnie podkreślali, że kierowca miał szczęście. - Od śmierci dzieliło go na oko dziesięć centymetrów. Gdyby wszystko przebiegło inaczej, skrzynia z piachem przycisnęłaby go do drzewa. Kabina zgniotła się jak paczka zapałek - komentował jeden ze strażaków.
Ranny kierowca w kabinie spędził ponad godzinę. Dopiero po tym czasie udało się go z niej wyciągnąć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?