Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruźlica! Największe żniwo zbiera w Świętokrzyskiem

Iwona ROJEK [email protected]
Jadąc miejskim autobusem albo stojąc w kolejce w sklepie, nie wiadomo, czy nie zarazisz się gruźlicą, bo województwo świętokrzyskie zajmuje pierwsze, niechlubne miejsce w Polsce pod względem zachorowań na gruźlicę.

Mamy najwięcej chorych i co gorsza - nic chcą się leczyć.

- Sytuacja jest alarmująca - mówi Grażyna Majewska, powiatowy inspektor sanitarny. - Już dawno nie było tak źle, chorych przybywa, a ci, co już chorują prątkują i nie są skłonni pójść do szpitala, żeby się wyleczyć. Mamy najwyższy współczynnik zapadalności na gruźlicę w kraju, a przepisy, które obecnie istnieją, sprzyjają rozprzestrzenianiu się choroby. Gdy ktoś jest chory, nie ma obowiązkowej hospitalizacji ani innych środków przymusu, które nakłoniłyby go do zajęcia się własnym zdrowiem i niezarażania drugich. Nie ma ośrodków zamkniętych, z których mógłby wyjść dopiero wtedy, gdy się wyleczy. Od niedawna pojawiły się nowe możliwości wpływania na takie niechętne do leczenia osoby i zaczęliśmy je wykorzystywać. Czas pokaże, czy to coś zmieni.

NIE CHCĄ SIĘ LECZYĆ

To, że gruźlica szybko się na naszym terenie rozprzestrzenia i mamy najwięcej zachorowań w kraju, potwierdza Małgorzata Jędrzejczak, ordynator I Oddziału Pulmonologicznego z Wojewódzkiego Szpitala Gruźlicy i Chorób Płuc w Czerwonej Górze. A bieda i nadużywanie alkoholu temu sprzyjają. - W ostatnim czasie pojawiły się 363 nowe przypadki zachorowań, a starych kilkaset, które już istnieją, nie jest do końca wyleczonych - ubolewa pulmonolog. - Ciężko jest skłonić chorego, żeby zakończył wymagające dyscypliny leczenie. Czasem jest to brak silnej woli, brak chęci, a nieraz brak pieniędzy. Doktor Jędrzejczak podkreśla, że leczenie gruźlicy trwa długo, niekiedy nawet dziewięć miesięcy. Potem trzeba wykupić kolejne leki w aptece, a ostatnio takich skutecznych medykamentów brakuje. Chorzy rezygnują z kontynuowania leczenia, a wtedy choroba często się nasila i co gorsza - staje się oporna na leczenie. Ponadto niektórzy chorzy z mniejszych miejscowości tłumaczą się, że nie mają w ogóle pieniędzy na bilet, żeby przyjechać do Kielc do przychodni przeciwgruźliczej i z gruźlicą mogą żyć. Nie przejmują się tym, że zarażają innych.

Zdaniem dr Danuty Karcz z przychodni zajmującej się leczeniem gruźlicy, każdy, kto zauważy u siebie takie objawy jak częsty kaszel, stany podgorączkowe, chudnięcie, krwioplucie, pocenie i męczenie się powinien jak najszybciej zgłosić się do lekarza.

NAKŁADAJĄ GRZYWNY

Powiatowy inspektor Grażyna Majewska informuje, że aby zahamować epidemię gruźlicy na naszym terenie, podjęli pewne kroki, które mogą zmienić postawę chorych. - Zaczęliśmy nakładać grzywny na osoby, które nie chcą się leczyć - mówi. - Są one dość wysokie, mogą wynosić od 5 do 10 tysięcy złotych. Ale czy to coś zmieni? Często bywa tak, że chory w końcu decyduje się na pojechanie do przychodni, a wtedy okazuje się, że nie ma z sobą skierowania od internisty i nie zostaje przyjęty. Drugi raz już mu się nie chce przyjeżdżać. Teraz czekamy, jak po niezapłaconych grzywnach sprawy trafią do sądu, może wtedy zapadną wyroki o przymusowym leczeniu gruźlicy.

Pulmonolog Małgorzata Jędrzejczak uważa, że kuleje u nas profilaktyka. - Rzadko który internista kieruje pacjentów na prześwietlenie klatki piersiowej - mówi. - I tak gruźlica zatacza coraz szersze kręgi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie