Emilia żyje, jest świadoma tego co się dzieje, normalnie rozmawia. Niestety jej umysł uwięziony jest w bezwładnym ciele, dlatego potrzebne są duże pieniądze na rehabilitację, która pomoże jej znów stanąć na nogi i pozbyć się okrutnego bólu. Zbiórka pieniędzy odbywa się na stronie siepomaga. Kliknij >>> TUTAJ <<<
W jednej chwili runął cały świat
8 czerwca tego roku świat Emilii i jej rodziców rozsypał się na tysiące kawałków. -Dostaliśmy telefon, którego dźwięk dalej dzwoni mi w uszach - wspomina mama Emilii, pani Magdalena. -Usłyszeliśmy, że zaintubowaną, nieprzytomną córkę przewieziono do szpitala. Że w jej głowie pękł tętniak, wylew jest bardzo rozległy, a szanse na przeżycie są praktycznie żadne, dlatego mieliśmy przygotować się na najgorsze - opowiada.
Pielęgniarki płakały razem z nami pod szpitalem, lekarze to prawdziwe anioły
Specjaliści ze szpitala wojewódzkiego z całych sił walczyli o życie młodej mieszkanki Krajna. -Ja uważam, że to Pan Bóg poprowadził rękę lekarza, który zrobił operację mojej córce. Udało się zamknąć tętniaka i Emilka trafiła na oddział intensywnej terapii, gdzie dalej walczyła o życie. My z mężem całymi godzinami przesiadywaliśmy pod jej oknem, bo przez pandemię nie mogliśmy do niej wejść. Nawet pielęgniarki płakały razem z nami, lekarze też do nas przychodzili i mówili, że córka balansuje na granicy życia i śmierci - relacjonuje pełna emocji mama.
Po operacji Emilia została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną. Nie było wiadomo, czy kiedykolwiek się obudzi, a nawet jeśli to czy będzie kogokolwiek poznawać, czy będzie świadoma tego, co się dzieje.
"Lekarze wpuścili nas na salę, żeby się pożegnać z córką"
Zrozpaczeni rodzice któregoś dnia zostali wpuszczeni na salę. Lekarze po prostu pozwolili im pożegnać się z córką, bo nie wiadomo było, czy przeżyje kolejne dni. -Weszliśmy ubrani w kombinezony zebezpieczające przed wirusem. Pamiętam, że bardzo starałam się nie płakać, mówiłam do córki: "Emilko walcz! Walcz kochana! Wszyscy się za ciebie modlą, mają nadzieję". Mąż strasznie się jednak rozkleił, nie był w stanie nic powiedzieć. Patrzyliśmy na Emilkę, leżało to małe, biedne ciało i aparatura, która za nią pracowała - opowiada mieszkanka Krajna.
W urodziny taty powiedziała pierwsze słowa
Emilka przez 40 dni walczyła o życie na oddziale intensywnej terapii, a jej rodzice każdego dnia stali pod oknem OIOMu rozpaczliwie się modląc.
Lekarze zaczęli wybudzać dziewczynę ze śpiączki po czternastu dniach od operacji. - Wtedy w naszej gminie ale i w całej Polsce i zagranicą odbywały się msze święte. Ogromnym wsparciem dla nas i dla naszej córki jest wiara w Boga i wstawiennictwo Świętej Rity – patronki od spraw trudnych i beznadziejnych, którą Emilia wybrała sobie w sakramencie bierzmowania. Mocno wierzymy, że tutaj w Kielcach wydarzył się cud. Córka obudziła się ze śpiączki i wszystkich poznawała, była świadoma tego, co się dzieje - mówi mama dziewczyny i dodaje, że kolejny cud wydarzył się dwa dni po mszy świętej w Krakowie, gdzie znajdują relikwie świętej Rity. -14 sierpnia, czyli w urodziny mojego męża Emilka zaczęła mówić. Tak po prostu, choć lekarze ostrzegali nas, że prawdopodobnie córka będzie musiała na nowo uczyć się kolejnych słów - wspomina pani Magdalena.
Dziewczyna strasznie cierpi. Trzeba jak najszybciej rozpocząć rehabilitację
Niestety, żeby historia Emilii i jej rodziców miała naprawdę szczęśliwe zakończenie potrzebne są bardzo duże pieniądze na rehabilitację. 22 -latka jest świadoma, ale niestety jej umysł jest uwięziony w bezwładnym ciele. -Emilka w tym momencie ma sprawną tylko jedna rękę, ale nie jest w stanie nawet do nas zadzwonić. Jej ciało reaguje na bodźce, co oznacza, że są wielkie szanse na to, że przyszłości znów będzie sprawna - zaznacza mama dziewczyny i z bólem serca przyznaje, że jej córka bardzo cierpi, bo jej mięśnie się napinają wywołując olbrzymi ból.
-Zrobimy wszystko, żeby pomóc Emilce, już 21 września mamy umówiony wyjazd na trzymiesięczny turnus rehabilitacyjny. Niestety największym problemem są pieniądze, bo koszt turnusu to ponad ponad 80 tysięcy złotych, a nie wiadomo jak długo potrwa rehabilitacja - wyjaśnia pani Magdalena.
Rodzice 22 -latki wierzą, że życie ich córki po turnusie rozpocznie się na nowo. -Kazali nam zabrać ze sobą buty, a my wierzymy, że Emilka kiedyś je założy, stanie na nogach i po prostu w nich pójdzie - podsumowuje pani Magdalena i prosi o wsparcie.
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?