Liga Mistrzów istnieje 20 lat. Przez wiele lat polskie zespół nie potrafił wyjść z grupy. Udało się to dopiero piłkarzom ręcznym Vive Targów Kielce, którzy dwa raz wyszli z grupy ale przegrywali w 1/8 finału. Za trzecim razem przyszedł sukces. Nasi szczypiorniści pokonali w 1/8 węgierski Pick Szeged i znaleźli się jako pierwszy polski zespół w najlepszej ósemce Europy. Nasz zespół w pierwszym meczu na Węgrzech przegrał jedną bramką 25:26, ale w rewanżu - w niedzielę - w Kielcach nie dał szans Węgrom wygrywając 32:27. Historyczny awans stał się faktem.
Trzeba jednak przypomnieć ,że przed wielu lat, przed czasami Ligi Mistrzów w finale Pucharu Europy grało Wybrzeże Gdańsk. Wtedy jednak do sukcesu potrzeba było rozegrać o wiele meczy mniej, konkurencja też była mniejsza.
Radości po niedzielny meczu w Kielcach nie krył nikt, z trenerem Bogdanem Wentą na czele. Przed, w trakcie i po meczu kwitła zaś przyjaźń polsko-węgierska.
Kielecki szkoleniowiec na konferencji prasowej żartował między innymi z Mateusza Jachlewskiego. Kielecki skrzydłowy kipiał energią już przed meczem i przez całe spotkanie. - Mateusz mógłby tym "powerem" obdzielić kilka spotkań. W pewnym momencie już nie zauważał, że można grać troszeczkę spokojniej. Kiedy powiedział, że jest tak totalnie naładowany, żartowałem, że musi zmienić dilera - mówił na pomeczowej konferencji Wenta.
Kieleccy kibice podczas wczorajszego spotkania po raz kolejny udowodnili, że są ósmym zawodnikiem swojego zespołu. Pochwały i podziękowania pod ich adresem posypały się z każdej strony. Najpierw zaprezentowali oni fantastyczną oprawę z rozwścieczonym dzikiem Kiełkiem, trzymającym bombę wystylizowaną na piłkę do szczypiorniaka i napisem "The Master of Destruction", czyli "Mistrzowie zniszczenia". A później zrobili z Hali Legionów prawdziwy kocioł. Niepowtarzalną atmosferę docenili też goście, którzy stwierdzili, że gra w Kielcach była dla nich niesamowitym przeżyciem.
Świetnie w Kielcach i na meczu czuła się też niewielka grupa węgierskich fanów. Przed hotelem Tęczowy Młyn kibice powitali swoją drużynę transparentem z pełną wersją powiedzenia "Polak, Węgier - dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki" po polsku i węgiersku, z herbami obu klubów. W ten sposób uczcili również oficjalny dzień przyjaźni polsko-węgierskiej, który przypadał w sobotę. Kibice z Szeged, w większości ubrani od stóp do głów w klubowe barwy i opatuleni węgierskimi flagami, szybko zintegrowali się z kielecką publicznością. Chętnie też pozowali do zdjęć w hali i kieleckich lokalach. Restauracja "Olimpijska" obok Hali Legionów przeżywała oblężenie, a kibice obu zespołów pokazali, że polsko-węgierskie braterstwo jest jednak raczej do szklanki...
Radość po zwycięstwie była ogromna. Szczególnie widowiskowo okazywał ją prezes Vive Targów Kielce Bertus Servaas, który najpierw wyściskał na parkiecie wiceprezesa Mariana Urbana, a później piłkarzy.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?