Hit kolejki! Korona - Legia

Lepiej wcześniej przyjść na stadion

Lepiej wcześniej przyjść na stadion

Z uwagi na ogromne zainteresowanie meczem Korona Kielce - Legia Warszawa, klub prosi kibiców o wcześniejsze przybycie i wejście na stadion. Bramy stadionu będą otwarte od godziny 18. Przychodząc wcześniej na stadion, uniknie się stania w długich kolejkach przed kołowrotkami. Osoby posiadające karty kibica mogą kupować bilety w ponad 20 punktach na terenie miasta, a ci, którzy nie posiadają kart, mogą zakupić bilety tylko w kasach przed stadionem. W piątek kasy będą otwarte od godziny 9.

Relacja live z meczu Korona - Legia w piątek od godziny 19.45 na www.echodnia.eu/pilka

Kielczanie przed tym prestiżowym meczem nie są w dobrej sytuacji kadrowej, gdyż nie zagrają trzej kluczowi gracze drużyny. Kontuzjowani są najskuteczniejszy strzelec ekstraklasy Andrzej Niedzielan, lewy obrońca Nikola Mijailović, a w środę okazało się, że jednak nie będzie mógł zagrać przeciwko swojej byłej drużynie Aleksandar Vuković, gdyż Komisja Ligi nie anulowała czwartej żółtej kartki, którą otrzymał w meczu z Bełchatowem. Czy tak osłabiony wicelider z Kielc jest w stanie poradzić sobie z ósmą w tabeli Legią?

NIECH SIĘ LEGIA MARTWI

- Brak tych zawodników to wielka strata, ale cóż mamy robić. Częste zmiany w składzie nie są korzystne, ale dublerzy są gotowi i czekają na swoją szansę. Postaramy się czymś zaskoczyć Legię, która jest na pewno w dużo gorszej sytuacji niż my, bo oczekiwania w stosunku do tej drużyny są wielkie. I niech się oni martwią, jak się do nas dobrać. Liczymy na dobry mecz i na kolejne punkty - mówi Marcin Sasal, trener Korony.

W kieleckiej ekipie na mecz nie ma Niedzielana, kto więc weźmie na siebie ciężar zdobywania goli z "legionistami"? "Wtorka" godnie zastąpił w zwycięskim 3:1 meczu z Bełchatowem Maciej Tataj, który strzelił drugą bramkę, a trzecią wypracował (na nim był rzut karny, którego na bramkę zamienił Edi Andradina). Trener Marcin Sasal zawsze daje kolejną szansę tym, którzy sprawdzili się w ostatnim meczu, więc wydaje się, że to właśnie Tataj będzie dziś tym najbardziej wysuniętym graczem Korony.

DODATKOWA MOBILIZACJA

- Bardzo bym chciał grać, ale nie wiem, co zrobi trener. Trener lubi przecież zaskakiwać. Dla mnie mecze z Legią są szczególne. Wychowałem się w Warszawie, zaczynałem w tamtejszej Agrykoli i do stadionu Legii nie było daleko, raptem 50 metrów. Czy mamy szansę wygrać? Pewnie, że tak. Gramy u siebie, prezentujemy ostatnio dobrą formę. Szkoda, że nie może zagrać "Vuko", Nikoś i Andrzej Niedzielan, ale to nas jeszcze dodatkowo mobilizuje. Bardzo chcemy się Legii zrewanżować za to ostatnie przegrane pechowo spotkanie 0:1 w Kielcach (26 kwietnia 2010 roku, gola strzelił Jakub Wawrzyniak w 61 minucie - przyp SAW). Mam nadzieję, że będzie to dobre spotkanie, a po meczu to my będziemy się cieszyć z punktów - mówi Maciek Tataj.

Przypuszczalne składy

Przypuszczalne składy

Korona: Małkowski - Kuzera, Hernani, Stano, Golański - Sobolewski, Jovanović, Markiewicz, Kaczmarek - Edi Andradina - Tataj.

Legia: Antolović - Jędrzejczyk, Astiz, Wawrzyniak, Kiełbowicz - Manu, Iwański, Vrdoljak, Szałachowski - Bruno Mezenga, Kucharczyk.

Nie zagrają - Korona: Mijailović, Niedzielan (kontuzje), Kal (przeziębienie), Vuković (kartki). Legia: Rybus, Chinyama, Choto (kontuzje), Machnowskij (niepewny występ, narzeka na uraz).

Sędziuje: Tomasz Mikulski z Lublina.

Do składu Korony wraca po pauzie za kartki Kamil Kuzera i wydaje się, że trener Sasal da mu szansę gry od początku. Wtedy będzie miał większe pole manewru choćby w defensywie i uniwersalnego Jacka Markiewicza może przesunąć w miejsce Vukovicia do środka pomocy.

LEGIA MOCNIEJSZA

Legia przyjeżdża do Kielc wzmocniona reprezentantami kraju Maciejem Iwańskim i strzelcem gola w ostatnim meczu na Arenie Kielc Jakubem Wawrzyniakiem. Obaj po miesięcznym zesłaniu do Młodej Ekstraklasy zostali przez trenera Macieja Skorżę przywróceni do łask.

- Wiemy, że są brani po uwagę na mecz w Kielcach, ale ja myślę o swoim zespole. Postaramy się skutecznie pokrzyżować plany Legii - twierdzi na koniec trener Sasal.