Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Horror w klasztorze na Mirowie

Irena IMOSA, [email protected]
"Poszkodowani” robotnicy leżeli przed oknami pomieszczeń, w których wybuchł pożar. "Rannych” robotników strażacy przekazali służbom medycznym pogotowia ratunkowego.
"Poszkodowani” robotnicy leżeli przed oknami pomieszczeń, w których wybuchł pożar. "Rannych” robotników strażacy przekazali służbom medycznym pogotowia ratunkowego.
Z dachu płonącego klasztoru spadli dwaj pracownicy. Trzeba było ich ratować i jednocześnie gasić ogień. Na szczęście to były to tylko ćwiczenia. Tym razem wybrali zabytkowe obiekty zespołu klasztorno-kościelnego ojców Franciszkanów-Reformatów na Mirowie.

Pożar i wypadek

Jak wynikało z treści zgłoszenia od jednego z zakonników - w pomieszczeniach kancelarii klasztornej wybuchł groźny pożar, który rozwijał się bardzo szybko. W tym samym momencie z dachu klasztoru spadło dwóch pracujących tam robotników i obaj ciężko ranni leżeli przed oknami płonących pomieszczeń.

Reakcją oficera dyżurnego Powiatowego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa było natychmiastowe zadysponowanie na miejsce zagrożenia dwóch zastępów Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej oraz dwóch jednostek ochotniczych Straży Pożarnych pozostających w Krajowym Systemie Ratownictwa Gaśniczego - z Chruścic i Pawłowic. Ponadto oficer dyżurny natychmiast zawiadomił pogotowie ratunkowe i policję, które także przystąpiły do działania.

- Na miejscu dowodzący akcją ratowniczą stwierdził, że jedna z osób poszkodowanych jest nieprzytomna, ma złamaną rękę i nogę oraz liczne urazy głowy. Drugi z poszkodowanych ma złamaną nogę. Obu trzeba było udzielić pierwszej pomocy i wynieść z zagrożonego ogniem miejsca. Jednocześnie strażacy przystąpili do gaszenia pożaru. Ranni przekazani zostali w ręce zespołu ratowników pogotowia ratunkowego, a policja zabezpieczyła teren wokół klasztoru. Chodziło o sprawne kierowanie ruchem pojazdów, a przede wszystkim zabezpieczenie szybkiego i bezkolizyjnego dojazdu samochodów służb ratowniczych.

Mirów to nie przypadek

- Obiekt klasztoru wybrany został nieprzypadkowo, a to ze względu na swoją specyfikę, układ urbanistyczny, otoczenie murami i lokalizację w zwartej miejskiej zabudowie. Poza tym pamiętać należy, że jest to cenny obiekt zabytkowy. Prowadzenie działań ratowniczo-gaśniczych w takich warunkach jest trudne i wymaga znakomitego wyszkolenia i sprawności zespołów ludzi. Wszystko przebiegło jednak bardzo sprawnie i zyskało wielkie uznanie obserwatorów manewrów: ojca gwardiana klasztoru o Eliasza Hetmańskiego i komendanta powiatowego straży w Pińczowie brygadiera Władysława Węgrzynowicza - mówi kapitan Tadeusz Pasternak, rzecznik prasowy pińczowskiej straży pożarnej.

Ćwiczenia oceniała kadra oficerska pińczowskiej straży pożarnej na czele z młodszych brygadierem Wojciechem Buckim, który podkreślił, że tego rodzaju ćwiczenia doskonale przyczyniają się do podnoszenia poziomu wyszkolenia strażaków, a przy tym usprawniają skoordynowane współdziałanie kilku służb w tym policji i pogotowia ratunkowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie