Podczas "Hubalowych zaduszek" - wielkiej inscenizacji walk wydzielonego oddziału Wojska Polskiego "szalonego majora" w Muzeum Wsi Radomskiej, spotka się z odtwórcą filmowej roli "Hubala" - Ryszardem Filipskim.
Maciej Pająk pracuje w rodzinnej hurtowni szkła. Ma 45 lat. Niemal tyle samo, co legendarny "Hubal", w czasie gdy zdecydował się prowadzić samotną walkę z Niemcami po klęsce wrześniowej 1939 roku.
W kieleckim Ochotniczym Szwadronie Kawalerii jest ułanem od pięciu lat. Kawaleria i jazda konna wciągnęły go całkowicie, choć na konia wsiadł dopiero osiem lat temu w kieleckim klubie jeździeckim.
- Wychowałem się na westernach. Koń kojarzył mi się z kowbojem. O jeździe, kawalerii i ułanach wiedziałem niewiele. Marzyłem o tym, żeby jeździć konno, ale w Kielcach dawniej nie miałem takiej możliwości - mówi.
Był już dorosły, gdy zobaczył ogłoszenie o kursie jazdy konnej. Można było pójść zapisać się. - Nie wierzyłem, że to tak prosto, z marszu. Ale poszedłem, zacząłem jeździć i "zaszczepiłem się" - mówi Maciej Pająk.
"Zaszczepił się" tak mocno, że dziś z ułanami jedzie konno do Komarowa. Siedem dni, dwieście pięćdziesiąt kilometrów przez pola, lasy i łąki. Nocują gdzie się da, na plebanii albo w polu, przez Wisłę przeprawiają się promem, czasem, gdy dojadą do jakiejś wsi, wieczorem ludzie schodzą się do ogniska i robią festyn z ułanami.
TRUDNIEJ NIŻ SAMOCHODEM
- Konno nauczyć się jeździć jest trudniej niż samochodem. Trzeba mieć kontakt ze zwierzęciem, zrozumieć konia. Tu nie da się postępować według planu: sprzęgło, bieg, gaz. Ale potem jest sama radość.
Dziś ma swoje dwa konie. - Tayler widział więcej niż niejeden człowiek. Uczestniczył już ze mną w wielu bitwach. To prawdziwy kawaleryjski koń. Niczego się nie boi, jest wyjątkowo posłuszny. W inscenizacji bitwy pod Grochowiskami szedł na rosyjskie armaty. Strzelały tak, że czasem nic nie było widać w dymie. Był koniem szwedzkiego dragona, widział prezydenta Rzeczypospolitej, defilował przed rządem. Zawsze umie się zachować - mówi Maciej Pająk o swoim pupilu.
Kim był "Hubal"?
Kim był "Hubal"?
Henryk Dobrzański, pseudonim "Hubal", urodzony w 1896 roku, dowodził plutonem kawalerii podczas walk o Lwów. W latach 1919-1921 brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Za odwagę na polu walki został odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych i krzyżem srebrnym Orderu Virtuti Militari. Po wojnie pozostał w wojsku, był członkiem reprezentacji Polski w jeździectwie. Przed wybuchem wojny w 1939 roku otrzymał przydział jako zastępca dowódcy 110. Pułku Rezerwowego Ułanów. Jednostka stoczyła kilkanaście potyczek z wojskiem niemieckim i brała udział w obronie Grodna przed Armią Czerwoną. Mimo rozkazu rozwiązania oddziału, około 180 żołnierzy pod dowództwem majora Dobrzańskiego ruszyło w kierunku oblężonej Warszawy. Jego oddział, teraz jako Oddział Wydzielony Wojska Polskiego, stał się pierwszym oddziałem partyzanckim II wojny światowej - działał głównie na ziemi świętokrzyskiej. Dzięki pomocy ludności Kielecczyzny oddziałowi udawało się wymykać z organizowanych przez Niemców pułapek. Ci odpowiedzieli represjami w stosunku do cywilów - z tego powodu kierownictwo Związku Walki Zbrojnej i Delegatura Rządu na Kraj nakazały "Hubalowi" rozwiązać oddział. "Hubal" odmówił. W marcu 1940 roku jego oddział zniszczył całkowicie batalion piechoty Wehrmachtu w potyczce pod Huciskiem. Kilka dni później w zasadzce pod Szałasem hubalczycy zaskoczyli kolejny oddział niemiecki, zadając mu ciężkie straty. 11 kwietnia Niemcy spalili Skłoby i Hucisko, zabijając wszystkich mężczyzn. 30 kwietnia 1940 roku jego oddział, prawdopodobnie w wyniku zdrady, został otoczony przez przeważające siły niemieckie w okolicach Anielina koło Opoczna. Po walce oddział uległ rozproszeniu, a "Hubal" poległ. Niemcy zmasakrowali jego ciało i wystawili je na widok publiczny, a następnie wywieźli do Tomaszowa Mazowieckiego i spalili lub pochowali w nieznanym miejscu.
Ale w roi "Hubala" nie wystąpi na Taylerze. Pojedzie na Lazurze. To młody koń, ale uczestniczył już w inscenizacji bitwy pod Szewcami i w ułańskim pokazie władania szablą i lancą. Na pewno się sprawdzi.
Z OJCA NA SYNA
Na Taylerze pojedzie syn Macieja Pająka - osiemnastoletni Adam, także ułan Ochotniczego Szwadronu Ułanów, w którym jeździ także drugi syn, dziewiętnastoletni Michał. - "Zaszczepili się", wciągnęło ich to. Widzieli, czym zajmuje się ojciec. Chcieli zostać ułanami, tak jak ja kowbojem.
Rola "Hubala" będzie wyzwaniem, choć Maciej Pająk uczestniczył już chyba w dwudziestu inscenizacjach bitew polskiej kawalerii. - Najciekawsze są Grochowiska, a zwłaszcza kulminacyjny moment bitwy, gdy konie nacierają na strzelające armaty. Po wystrzale konie wyłaniają się z dymu. To przeżycie, coś niesamowitego.
O kawalerii i polskiej jeździe wie już dziś bardzo dużo. - To przecież kawał polskiej historii. Koń związany jest z polskim żołnierzem nierozerwalnie, niemal każde polskie zwycięstwo to było zwycięstwo jazdy.
Na kasecie ma nagrany film "Hubal" z Ryszardem Filipskim. Ogląda go często. Jest ciekawy, jak oceni go Ryszard Filipski, który, nie dość że grał "Hubala", to zna się na koniach, bo sam też jeździł konno i nawet ma swoje konie.
Na razie Maciej Pająk zaczął zapuszczać brodę. Przecież "Szalony major", jak o Hubalu mówili Niemcy, nie może wystąpić bez brody.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?