Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Igorek z Połańca walczy ze złośliwym nowotworem mózgu. Szansą są badania w niemieckiej klinice

MBR
Udało się zebrać pieniądze dzięki, którym Igorek przejdzie specjalne badania.
Udało się zebrać pieniądze dzięki, którym Igorek przejdzie specjalne badania. Sie pomaga
Sukcesem zakończyła się zbiórka dla 9-letniego Igora Arendarczyka z Połańca, który dzielnie walczy ze złośliwym nowotworem mózgu. Pieniądze pozwolą na przebadanie próbki guza i krwi w niemieckiej klinice, gdzie lekarze postarają się określić rodzaj choroby i stwierdzą, czy może zostać on operowany.

Koszmar Igorka i jego rodziców rozpoczął się w czasie pandemii koronawirusa. - Igor zawsze był trochę nieśmiały, lękliwy i wycofany. W przedszkolu nie chciał bawić się z innymi dziećmi, mało rozmawiał z opiekunkami. Włożyliśmy mnóstwo pracy w ośmielenie synka. Godziny rozmów z psychologiem, terapia biofeedback dały w końcu efekt. Igorek poszedł do pierwszej klasy zupełnie odmieniony. Doskonale się odnalazł w szkole i wszystko zaczęło się układać. Igor z miesiąca na miesiąc był coraz bardziej samodzielny. Przestał się bać, nabrał pewności siebie. Dojrzał tak bardzo, że w trzeciej klasie zaczął już sam jeździć do szkoły autobusem. I doskonale sobie radził. Epidemia zmieniła jednak wszystko. Synek został w domu razem z babcią i młodszym bratem. Zaniepokoiło mnie to, że jest taki osowiały. Nic go nie cieszyło, niczym się nie interesował. Nie chciał się nawet bawić z bratem. Najchętniej siedziałby cały dzień przed telewizorem. Nawet na spacer nie mogliśmy go wyciągnąć. Wtedy tłumaczyłam sobie to tym, że pewnie brakuje mu kontaktu z kolegami z klasy, ale gdy syn zaczął mieć problemy z nogą, zaczął utykać, a potem opadł mu kącik ust, natychmiast poszliśmy do pediatry, który od razu skierował nas do szpitala. Lekarze zrobili rezonans magnetyczny, który pokazał, że w główce Igora jest ogromny, prawie 6-centymetrowy guz - pisze mama chłopca.

Ratunkiem dla Igora miała być operacja w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, niestety okazała się ona niemożliwa do zrealizowania. - Wiedziałam, że sytuacja jest dramatyczna, ale jechałam do Warszawy z wiarą, że lekarze zoperują mojego synka i wróci do zdrowia. Niestety, niemal na samym wejściu neurochirurdzy rozwiali moją nadzieję. Powiedzieli, że nie są w stanie go wyciąć i jedyne co mogą zaproponować to biopsja. Chwyciłam się tej jedynej szansy – wiary w to, że guz jest niezłośliwy i synek pokona chorobę - kontynuuje mama 9-latka.

Biopsja odbyła się 26 maja, w Dzień Matki, a jej wynik odebrał rodzicom chłopca wszelką wiarę. Okazało się, że guz jest wyjątkowo złośliwy i nieoperacyjny, bo umiejscowiony w bardzo niebezpiecznym miejscu. Każda interwencja chirurgiczna mogłaby nieodwracalnie uszkodzić mózg dziecka. Lekarze bardzo brutalnie powiedzieli rodzicom, że na guza nie ma lekarstwa, a chemia może jedynie przedłużyć życie 9-latka. W dzień dziecka Igorek trafił na onkologię, a w prezencie na swoje święto dostał własnie pierwszą dawkę chemii. Niestety chłopiec znosi ją wyjątkowo źle. - Igor zamyka się w sobie. Nie chce nawet wyjść z łóżka. Cały czas leży, godzinami wpatrując się w jeden punkt. Gdy minął pierwszy szok, zaczął wypytywać o wszystko. Na korytarzu widział łyse główki dzieci, a i jemu zaczęły wypadać włoski. Miał bezwładną rękę i nogę. Cierpliwie tłumaczyliśmy mu, że ma w główce guza i musimy go wyleczyć - wspominają rodzice.

Nadzieją dla chłopca okazały się specjalistyczne badania molekularne guza przeprowadzane w niemieckiej klinice w Heidelbergu. Dzięki internetowej zbiórce w niecałe dwa tygodnie udało się zebrać odpowiednią kwotę, która pozwoli na wysłanie oraz badanie próbki guza i krwi. Na jego podstawie lekarze postarają się określić jakiego typu nowotwór znajduje się w głowie chłopca i czy podejmą się jego operacji. Jeśli zabieg okaże się możliwy do zrealizowania będzie niestety bardzo kosztowny. Wstępnie wycenia się go na około 500 tysięcy złotych. Miejmy jednak nadzieję, że niemieccy lekarze będą mieli dobre informacje i dzięki dobrej woli wielu ludzi uda się również uzbierać na operację.

- Badania i leczenie w zagranicznej klinice mogą kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych. Poza nimi szans nie ma wcale. To wszystko tak szybko się potoczyło, że nawet nie było czasu, żeby się pozbierać. Tak bardzo bym chciała, żeby ktoś dał mi nadzieję. Żebym miała dzięki niej siłę, by walczyć. Zrobiłabym wszystko, żeby uratować mojego synka, ale już teraz wiem, że choćbym serce oddała, to sama nie dam rady. Będę potrzebować wsparcia i pomocy w zbieraniu pieniędzy. Bo tylko pieniądze dają dziś, choć cień wiary w to, że mój synek będzie żył - pisze mama Igora.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie