Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile warte było życie? Trójce młodych ludzi oskarżonych o zabójstwo 21-letniego Grzegorza grozi 25 lat więzienia

/ElZem/
25 lat więzienia dla trójki oskarżonych chce prokurator w procesie dotyczącym zabójstwa 21-letniego Grzegorza w Sandomierzu w 2012 roku. W czwartek zapadnie wyrok w tej sprawie.

Czego dotyczy ta sprawa?

Czego dotyczy ta sprawa?

Sprawa zabójstwa 21-letniego Grzegorza budziła pod koniec 2012 roku ogromne emocje w Sandomierzu. 27 listopada na ścieżce w okolicach ulicy Okrzei, w pobliżu przedszkola numer 1 w Sandomierzu znaleziono pokrwawionego młodego człowieka. Na pomoc lekarską było już za późno, mężczyzna zmarł w szpitalu. Zdaniem prokuratury miał około 13 ran kłutych na całym ciele. Rozpoczęły się poszukiwania podejrzanych o dokonanie zbrodni, policjanci dzień później zatrzymali czterech bardzo młodych mieszkańców Sandomierza. Trzech miało skończone 18 lat, czwarty ledwo 20.

Dwóm z nich 18 i 20-latkowi prokurator postawiła najcięższe zarzuty - zabójstwa i zastosowano paragraf, w którym mowa jest o motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Kodeks karny przewiduje za to karę nie mniejszą niż 12 lat więzienia, w górnej granicy do 25 lat lub nawet dożywocia.

Drugi 18-latek, zdaniem prokuratury miał za kwotę 4 tysięcy złotych zlecić zabójstwo 21-letniego Grzegorza. Zarzut podżegania do popełnienia zbrodni, który usłyszał 18-latek zagrożony jest taką samą karą jak sprawstwo, a w przypadku zabójstwa nawet dożywociem.

Czwarty z oskarżonych - również 18-latek usłyszał zarzuty utrudniania śledztwa, zacierania śladów i nieinformowania organ ów ścigania o popełnionym przestępstwie - co według polskiego prawa zagrożone jest karą do 5 lat więzienia

- Cztery tysiące. Tyle dla oskarżonych warte było życie drugiego człowieka - mówiła w sądzie pani prokurator wnosząc o uznanie za winnych czterech młodych mężczyzn zasiadających na ławie oskarżonych. Dla trójki z nich prokurator chce wyroku 25 lat pozbawienia wolności i odebrania im praw publicznych na 10 lat. Oskarżeni przepraszali przed sądem nieobecną na sali rodzinę Grzegorza.

Zdaniem prokuratora 27 listopada 2012 roku 21-letni Piotr G. oraz 19-letni Piotr K. umówili się na spotkanie z 21-letnim Grzegorzem z zamiarem jego zabicia. - Mieli przy sobie cegłę, której mieli użyć a także nóż - tłumaczyła pani prokurator. Tę wersję zdarzeń potwierdzali w wyjaśnieniach przed policją i prokuratorem i ona zdaniem prokuratury jest niepodważalna. - Za zabójstwo od 19-letniego wtedy Kamila M. mieli otrzymać 4 tysiące złotych. Tyle warte było życie ich kolegi. Nie ma wątpliwości, że działanie oskarżonych skierowane było na osiągnięcie korzyści majątkowej, co jest zachowaniem zasługującym na szczególne potępienie - uznała pani prokurator dodając jednocześnie: - Oskarżeni szli na spotkanie z Grzegorzem z zamiarem odebrania mu życia. O tym, że godzili się na jego śmierć świadczyć może liczba urazów, które znaleziono na ciele ofiary.

Zachowanie czwartego z oskarżonych, który ma odpowiedzieć między innymi za zacieranie śladów i nie powiadomienie organów ścigania prokuratura określa jako wysoce nieodpowiednie. - Może gdyby oskarżony wcześniej powiadomił służby o tym, co zrobili jego koledzy to może życie pokrzywdzonego udałoby się uratować - mówiła pani prokurator. W jej ocenie nie ma żadnych okoliczności łagodzących, nawet młody wiek oskarżonych nie powinien wpłynąć na wymiar kary, dlatego też dla dwójki oskarżonych o zabójstwo wnosiła o 25 lat więzienia i pozbawienie ich praw publicznych na 10 lat, dla 19-latka oskarżonego o podżeganie do zabójstwa chce również 25 lat więzienia i pozbawienia go praw publicznych na dekadę, zaś dla czwartego z oskarżonych dwóch lat więzienia.

Oskarżyciel posiłkowy występujący w imieniu rodziny Grzegorza przyłączał się do prokuratury i wnosił jednocześnie o zasądzenie odszkodowania dla rodziny zmarłego w kwocie po 30 tysięcy złotych od trójki oskarżonych i pięciu tysięcy złotych od czwartego oskarżonego.

Obrońcy trzech młodych mężczyzn, którzy na ławie oskarżonych zasiadają z najcięższymi zarzutami niemal jednogłośnie prosili sąd o to, bo rozważył zmianę kwalifikacji czynu, bo w ocenie obrońców ich klienci powinni odpowiadać nie za zabójstwo z motywacją zasługującą na szczególne potępienia a za pobicie ze skutkiem śmiertelnym (zagrożone od roku do 10 lat więzienia przyp. red.). - Piotr G. przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale na uwagę zasługuje fakt, że przyznał się jedynie do skutku swoich działań, czyli do tego, że w wyniku pobicia Grzegorz zmarł - tłumaczyła mecenas Agnieszka Rolka, obrońca z urzędu 21-letniego oskarżonego. - Według badań psychologicznych, mój klient poziom intelektu ma na granicy upośledzenia umysłowego. Idąc na spotkanie z ofiarą wiedział tylko tyle, że ma go pobić, godził się tylko na to. Z jego zeznań wynika, że zadał trzy ciosy nożem w plecy ofiary, według biegłych te rany nie były śmiertelne - mówiła w sądzie pani mecenas.

Z kolei obrońca 19-letniego Piotra K. tłumaczył, że jego klient nie jest winny, bo winne jest społeczeństwo, w którym dorastał. - On trafił na złych opiekunów i kolegę, który źle nim pokierował. Oskarżony Kamil M. (odpowiada z podżeganie przyp. red.) był przywódcą towarzystwa, w którym obracał się mój klient. Tego tragicznego dnia Piotr K. miał jedynie pobić Grzegorza. Nie ma żadnych dowodów na to, że to miało być zlecone i opłacone zabójstwo - dodawał mecenas Ryszard Łepski.

Adwokat występujący w imieniu Kamila M., któremu prokuratura zarzuca to, że miał oferować pieniądza za "pozbycie się" Grzegorza tłumaczył sądowi, że kara 25 lat więzienia jest nie do przyjęcia. - Mój klient miał wszystko: rodzinę, dobre wykształcenie, plany, pieniądze. Miał to, czego nie mieli ci, którzy teraz zasiadają z nim na ławie oskarżonych i czego nie miał 21-letni Grzegorz. Był autorytetem dla innych i gdy nagle życie zaczęło mu się sypać, bo jego dobry kolega Grzesiu zaczął obciążać go winą za to, czego mój klient nie zrobił, chłopak stracił grunt pod nogami. Nie poszedł do ojca, bo się bał. Chciał poradzić sobie na swój sposób. Nie chciał jednak zabić, nie chciał, żeby Grzegorz stracił życie, nie ma też wystarczających dowodów, aby rozważać tę kwestię. To, czego chce prokuratura jest karą niemalże równoznaczną z dożywociem dla tego młodego człowieka, po czterech czy pięciu latach on będzie nienawidził każdego. Czy tak ma wyglądać resocjalizacja? Czy nie lepiej dać im szansę powrotu do społeczeństwa, zwłaszcza, że mój klient nie był wcześniej karany?- pytał mecenas Leszek Kupiec.

Każdy z młodych ludzi przeciwko, którym toczy się proces przepraszał rodzinę zmarłego Grzegorza. - Żałuję, że nie mogę zrobić tego osobiście, dlatego proszę o przekazanie mych słów przez pełnomocnika - mówił jeden z oskarżonych, drugi dodał, że gdyby mógł cofnąć czas, to do tragedii by nie doszło... Wyrok ma zapaść w najbliższy czwartek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie