Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Kuza sędzia Sądu Administracyjnego w Kielcach jest bezkonkurencyjny na… zawodach wędkarskich

Lidia CICHOCKA, [email protected]
Rzut w wykonaniu Jacka Kuzy.
Rzut w wykonaniu Jacka Kuzy. Fot. archiwum prywatne
- Od 2000 roku, kiedy zacząłem startować w mistrzostwach świata lub Europy, nie wracam bez medalu - mówi mistrz Jacek Kuza. Tegoroczne to 23. i 24. krążek w mojej karierze.

Jacek Kuza
Sędzia Sądu Administracyjnego w Kielcach, mieszkaniec Buska. Były rekordzista świata i mistrz światowych igrzysk w Japonii w odległości muchowej jednoręcznej, na zawodach w Chorwacji zdobył trzeci w życiu złoty medal na imprezie najwyższej rangi.

Nie zawsze bywało tak dobrze, bo chociaż pan Jacek zamiłowanie do wędkarstwa przejął po swym tacie - łowił niemal od dziecka i bardzo szybko zaczął startować w zawodach - to jednak na sukcesy musiał zaczekać.

- Wędkarstwo rzutowe jest rodzajem sportu, gdzie także starsi mają szanse. Tu się liczą doświadczenie, technika i odporność psychiczna - wyjaśnia. Dopiero w 1986 roku zdobył pierwszy medal, a dwa lata później wziął udział w mistrzostwach świata w Bułgarii.

Warto wiedzieć, że na zawodach w wędkarstwie rzutowym nie łowi się ryb, a jedynie rzuca się ciężarkiem lub sztuczną muchą do celu lub na odległość. - To bardziej ekologiczne - mówi sędzia Kuza, a zawody można przeprowadzać z dala od wody. Tak było w tym roku w Chorwacji. - Pojechaliśmy kilka dni wcześniej, by nacieszyć się morzem, była piękna pogoda. Mistrzostwa odbywały się jednak kilka kilometrów od wybrzeża, w górskiej dolinie, i warunki były znacznie bardziej ekstremalne - silnie wiało, padało.

Mimo to, nasz reprezentant osiągnął najlepszy wynik w rzutach na odległość, a konkurencja była ostra, w mistrzostwach brało udział 100 zawodników z 17 krajów. - Do tej pory sądziłem, że lepszy jestem w rzutach na celność sztuczną muchą, ale w tej konkurencji zdobyłem tylko "brąz" - śmieje się Kuza.
W 10-osobowej reprezentacji Polski była też jego córka, 17-letnia Magda. - Ona jest fenomenem, już jako 15-latka wygrywała ze starszymi od siebie i w tym roku nie było inaczej, jest najlepsza wśród pań - mówi dumny tata.

Wędkarstwo to rodzinny sport Kuzów. Uprawiają je także syn i żona Jacka Kuzy, Renata. Jednak pasję do tradycyjnego łowienia ryb ma tylko on. - To nie jest nudne ani spokojne zajęcie - mówi. - To sport ekstremalny, kiedy łowi się zimą w Wiśle, stojąc po pas w wodzie albo chodząc po górskiej rzece.

Największym okazem, jaki złowił, był 7,5-kilogramowy sandacz. Wypreparowana głowa zdobi razem z dziewięcioma innymi okazami ścianę w piwnicy.

- Żona nie zgadza się, by te trofea wisiały gdzie indziej - mówi. Po mistrzostwach w Chorwacji jeszcze nie wędkował. - Nie było czasu, wziąłem za to udział w zawodach w Sandomierzu i zwyciężyłem, mistrz świata nie mógł przecież dać plamy - śmieje się. - Na wędkowanie przyjdzie czas jesienią, ale ja i tak złowione ryby przeważnie wypuszczam. Wędkuję najczęściej na Wiśle i na Nidzie. Rzuty ćwiczę natomiast na stadionie w Busku. Razem ze mną ćwiczą zawodnicy z klubu i jest nas całkiem spora grupa.

Poza wędkarstwem Jacek Kuza interesuje się piłką nożną oraz tenisem stołowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie