Od dawna zajmuje się pan rzeźbiarstwem? Jakie były początki?
Od dzieciństwa lubiłem pracę z drewnem. Pewnie odziedziczyłem to po dziadku i ojcu. Pierwszy wykonywał drewniane narzędzia gospodarskie, drugi był stolarzem. Też miałem nim zostać, ale koniec końców wybrałem zawód spawacza. W Gilowie żył rzeźbiarz, Borowiec. Pomyślałem, że i ja spróbuję. W 2007 roku wyrzeźbiłem scyzorykiem pierwszego świątka. Do dziś do mniejszych figurek używam tego samego noża. Kiedyś zginął mi w lesie. Nie uwierzy pan, ale znalazł go mój bratanek i scyzoryk służy mi do dziś. Większe rzeźby wykonuję pilarką i dłutami.
Co najchętniej pan rzeźbi?
Zwierzęta, różne. Od urodzenia mieszkam w Zbrojowie. Wieś, las, kontakt z przyrodą to to, do czego jestem stworzony. Miasto jest nie dla mnie. Wciąż tworzę też świątki. Głównie z lipowego drewna. W okolicy ludzie wiedzą o mojej pasji i jak ktoś zetnie lipkę, wie, gdzie przyjść. Drewno to wdzięczny materiał, nie lubi pośpiechu. Praca przy nim uspokaja i wycisza. W każdym kawałku coś jest, trzeba to tylko odkryć. Na tym polega cała sztuka.
Ma pan w swoim dorobku także rzeźby z metalu.
Powstają odwrotnie, niż drewniane. Na początku powstaje konstrukcja z prętów stalowych, potem dokłada się na gorąco kolejne części, naspawując je. Do metaloplastyki używam migomatu, drucianej szczotki do polerowania i nożyc do metalu. W tej pracy przydaje się doświadczenie spawacza.
To poszukiwany zawód. A rzeźbi pan na zarobek, czy hobbystycznie?
Jak mówią - „w naszym fachu nie ma strachu”, faktycznie, spawacze są poszukiwani na rynku. A rzeźbię dla siebie, to moja pasja. Choć zdarza mi się sprzedać to, co wyrzeźbię.
Czym jest dla pana rzeźbienie?
Rzeźbiarstwo jest jak choroba, potrafi całkowicie mnie pochłonąć. Najpierw w głowie powstaje pomysł na rzeźbę. Potem biorę się do pracy. Kiedy zacznę, bywa, że kończę o trzeciej nad ranem, a na siódmą trzeba iść do pracy. Innym razem rozpoczętą rzeźbę trzeba na jakiś czas odłożyć, by potem do niej wrócić i dokończyć. Kiedy jest gotowa, przychodzi satysfakcja. To, co stworzę, pokazuję w internecie, cieszę się, że ludziom się podoba.
Rzeźbienie nie jest pana jedyną pasją.
Drugą jest motoryzacja z okresu PRL. Mam po ojcu „malucha” na chodzie. A także motocykl WSK z 1978 roku, Rometa, Komara i motorynkę. Wszystkie sprawne, choć brakuje mi czasu, by doprowadzić je do stanu „jak spod igły”.
Spodziewał się pan, że zostanie Osobowością Roku?
To było zaskoczenie. Do dziś nie wiem, kto mnie nominował do plebiscytu Echa Dnia, ale bardzo dziękuję tej osobie i wszystkim głosującym. Cieszę się z tego wyróżnienia.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?