16-latek do placówki wychowawczej w województwie świętokrzyskim trafił na początku września. I od razu drugiego dnia - jak teraz ustaliła policja - miał zmuszać trzech innych chłopców do czegoś, co kodeks karny nazywa innymi czynnościami seksualnymi. Dramaty rozgrywały się nocą, w pokoju, w którym wszyscy czterej mieszkali.
Intensywność przemocy seksualnej wzrosła zwłaszcza w ostatnich dniach. Do tego stopnia, że jeden ze skrzywdzonych chłopców zdecydował się o wszystkim powiedzieć dorosłym.
- Ten chłopiec, który miał odwagę powiedzieć "stop", ma już za sobą bardzo bolesne doświadczenia. W domu rodzinnym molestował go ojciec. Później, gdy trafił do domu dziecka, krzywdził seksualnie brata. A teraz znowu stał się ofiarą przemocy seksualnej. Paradoksalnie może z racji wcześniejszych doświadczeń nie miał oporów, by powiedzieć, co się dzieje - opowiada pracownik ośrodka.
Gdy tylko chłopak powiedział wychowawcom, ci swoim przełożonym, sprawa trafiła na policję.
- W takiej sytuacji nie może być zamiatania pod dywan, nie może być zgody na żaden rodzaj przemocy. Nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości, że trzeba powiadomić organa ścigania, i odizolować chłopaka od tych, których skrzywdził - mówi dyrektor placówki. Pytany o 16-latka, mówi tak:
- To nie jest typ przywódcy ani agresora, raczej chłopak siedzący pod ścianą i nie wadzący nikomu. Stąd też byliśmy zaskoczeni, że to właśnie on dopuścił się seksualnej przemocy - wyjaśnia dyrektor. - Ale z mojego doświadczenia wynika, że niestety często tak jest: im bardziej aniołkowata twarz, tym większy diabeł w duszy siedzi - dodaje pedagog.
16-latek został zabrany z ośrodka. W piątek o jego losie decydował sąd rodzinny.
- Sąd zdecydował w piątek o umieszczeniu nastolatka w schronisku dla nieletnich, na razie jednak nie wiadomo, w jakim mieście. Dokumentacja związana z chłopakiem zostanie przekazana do sądu, który do tej pory się nim zajmował - wyjaśnia sędzia Marcin Chałoński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.
- Zrobiliśmy wszystko, by chłopcy, którzy zostali skrzywdzeni, pozostali anonimowi, nawet ich koledzy o niczym nie wiedzą. Teraz praca przed wychowawcami i psychologiem, żeby ich ustabilizować i pomóc żyć z tym, co się stało - mówi dyrektor placówki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?