Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak nie strzela się karnego, to ciężko myśleć o nawet o remisie. Pechowa porażka Nidy Pińczów. W sobotę rehabilitacja z Łagowem?

Bartłomiej Bitner
Bartłomiej Bitner
Po faulu na Konradzie Ciaci (numer 2) sędzia podyktował rzut karny dla Nidy. Niestety, Mateusz Madej „jedenastki” nie wykorzystał.
Po faulu na Konradzie Ciaci (numer 2) sędzia podyktował rzut karny dla Nidy. Niestety, Mateusz Madej „jedenastki” nie wykorzystał. Bartłomiej Bitner
Nie udał się Towarzystwu Sportowemu 1946 Nidzie Pińczów drugi mecz w rundzie wiosennej i drugi na swoim stadionie. W minioną niedzielę nasi piłkarze przegrali z Neptunem Końskie 0:1 w ostatniej minucie marnując rzut karny. Okazja do rehabilitacji już w sobotę, 31 marca. Pińczowianie przed własną publicznością zagrają z ŁKS-em Georyt Łagów.

Spotkanie Nidy z Neptunem było jednym z dwóch, które odbyły się w ramach 20 kolejki. Mimo że oba zespoły dzieli w tabeli czternaście miejsc, grały ze sobą jak równy z równym. W zasadzie to będący na piętnastej lokacie pińczowianie mieli nawet przewagę w starciu z liderem. Goście rzadko zagrażali bramce gospodarzy i tylko ogromnemu szczęściu zawdzięczają to, że wywieźli z Ponidzia komplet punktów.

Już w pierwszej połowie pińczowianie pokazali, że nie będą czekać na to, co zrobią rywale. Postanowili sami przejąć inicjatywę i nękać obrońców przeciwnika. Efektem tego były między innymi strzały Marcina Szafrańca i Norberta Wołczyka. Ten pierwszy uderzył z woleja, ale słabszą prawą nogą i piłka poszybowała nad bramką. Z kolei nasz napastnik po dobrym dośrodkowaniu Marcela Motyla groźnie główkował, lecz futbolówka przeleciała nad poprzeczką.

Goście próbowali się odgryzać. W końcu co to za lider, który jedzie do drużyny z dolnej połówki tabeli i jest tłamszony. Jednak Neptun nie potrafił specjalnie zagrozić naszemu bramkarzowi. Bartłomiej Majcherczyk raczej nudził się niż miał okazje do pracy.

Golkiper bardziej musiał wykazywać się w drugiej połowie. Konecczanie troszkę się ożywili, ale przez dłuższy czas nie zdołali przeprowadzić żadnej składnej akcji. Taka nastąpiła w 72 minucie, ale maczał w tym palce Mateusz Madej. Nasz zawodnik poślizgnął się w środkowej strefie boiska i stracił piłkę. Poszła kontra, Piotr Gardynik w polu karnym dziecinnie łatwo ograł Konrada Ciacię i uderzył na bramkę – nasz bramkarz odbił futbolówkę, a z dobitką pospieszył skutecznie Krzysztof Pach.

Był to – jak się okazało – początek emocji. Pińczowianie ruszyli zdecydowanie do odrabiania strat. Już w 80 minucie wyrównać mógł Konrad Ciacia. Niestety, nie zrehabilitował się za straconego gola. W zamieszaniu podbramkowym z pięciu metrów nie trafił w bramkę. Potem jego zagranie skopiował Krystian Sornat. Pozyskany w zimowej przerwie napastnik zdecydował się na indywidualną akcję, lecz strzelił tuż obok słupka.

Mimo to gracze Nidy nadal cisnęli. Nadziewali się na kontry i po jednej z nich, w 90 minucie, wydawało się, że będzie pozamiatane. Jednak Adrian Zyguła (w drugiej połowie zastąpił Majcherczyka, który miał problem z mięśniem czworogłowym) wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem Neptuna. I… nie był to koniec. Za chwilę mieliśmy rzut wolny dla Nidy. Po dośrodkowaniu Karol Armata powalił na ziemię Konrada Ciacię i arbiter podyktował rzut karny. Do „jedenastki” podszedł Mateusz Madej (etatowy ich wykonawca Łukasz Mika pauzował za żółte kartki), który też chciał się zrehabilitować za utratę gola. Niestety, Łukasz Herda wyczuł jego intencje i „wyjął” strzał naszego zawodnika. Po sekundzie sędzia zagwizdał po raz ostatni…

- Szkoda, bo zasłużyliśmy na remis. Nie powiem, że zwycięstwo nam się należało, choć potrafiliśmy się przeciwstawić liderowi, ale podział punktów naprawdę byłby sprawiedliwy. Po meczu pojawiły się głosy, że Konrad Ciacia symulował. Nieprawda, bo nawet sam obserwator stwierdził, że karny był prawidłowy. Żałujemy, że nie udało się wykorzystać „jedenastki”, ale tak bywa. Nikt do Mateusza nie ma pretensji. On przecież jeszcze niejednego karnego strzeli – mówi Paweł Wijas, trener Nidy (15 miejsce i 17 punktów po 19 meczach).

W sobotę, 31 marca, jego podopieczni zagrają z ŁKS-em Georyt Łagów. Mecz w ramach 21 kolejki IV ligi odbędzie się w Pińczowie. – Szykuje się trudne spotkanie, ale chcemy się odkuć. Jeżeli zagramy tak jak ostatnio i dołożymy skuteczność, to jestem spokojny – podkreśla Paweł Wijas.

Początek meczu o godzinie 11.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie