- Przygotowanie do bicia tego rekordu zajęło mi 15 lat. Fundament więc był bardzo solidny. Później doszły jeszcze treningi specjalistyczne do samego rekordu Guinnessa. Podczas nich wiele razy obniżałem temperaturę ciała do 34 stopni, a więc poniżej granicy hipotermii. Sytuacja nie była więc stresem dla mojego organizmu. Był do tego przyzwyczajony - powiedział Valerjan Romanovski.
- Panika i stres wynika zawsze z czegoś. Przede wszystkim z rzeczy nieznanych. Kiedy natomiast wiemy, co robimy, mamy nad tym kontrolę. Staram się wsłuchiwać w swój organizm. Jest pewna dyskusja między mną a organizmem. My się po prostu rozumiemy. Jeśli relacja między nami jest poprawna, można się wyciszyć, nie powstaje czynnik stresowy, nie ma paniki - dodał buszczanin.
- Organizm ma predyspozycje do przetrwania w takim środowisku. Staram się mu nie przeszkadzać. Czasami człowiek jest zbyt mądry i próbuje zanadto ingerować - mówił Valerjan podczas wizyty u Wojciecha Eichelbergera.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?