Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jego rodzice i siostrzyczka zginęli w tragicznym wypadku w Wigilię. Teraz Kacperek ma nowy, szczęśliwy dom

Iwona ROJEK [email protected]
Kacperek ma swój ładnie urządzony pokoik, czuje się w nim jak u siebie w domu. Na twarzy chłopczyka coraz częściej gości uśmiech, tylko niektóre momenty przypominają mu o tragedii.
Kacperek ma swój ładnie urządzony pokoik, czuje się w nim jak u siebie w domu. Na twarzy chłopczyka coraz częściej gości uśmiech, tylko niektóre momenty przypominają mu o tragedii. Ł. Zarzycki
Po stracie własnych rodziców otrzymał w prezencie nowych. Odwiedziliśmy chłopca, którego rodzice zginęli w strasznym wypadku koło Kielc w ostatnią Wigilię.

Trzyletni Kaperek, którego rodzice i siostrzyczka zginęli w ostatnią Wigilię w wypadku w Barczy pod Kielcami mieszka teraz w Krasocinie koło Włoszczowy. Jego nowymi rodzicami są siostra tragicznie zmarłego ojca i jej mąż. Mają własną ośmioletnią córeczkę Alicję.

"Echo Dnia" od samego początku interesowało się losem Kacperka. Pisaliśmy o jego tragedii, organizowaliśmy zbiórki dla niego, pomagaliśmy mu. Z wielką przyjemnością odwiedziliśmy chłopczyka w jego nowym domu w Krasocinie, gdzie mieszka teraz z nową mamą Anią Perlik-Kot, jej mężem i przybraną siostrzyczką.

Kiedy wchodzimy do domu chłopczyk kończy właśnie południową drzemkę, przeciera oczy i obserwuje nowo przybyłych gości. Szczególnie zaczyna go interesować aparat naszego fotoreportera i sam fotoreporter Łukasz.

- Kacperek bardzo tęskni za mężczyznami - przyznaje Ania. - Był bardzo zżyty ze swoim tatą, teraz uczucie przelał na mojego męża Zbyszka, ale on ostatnio pracuje w delegacjach i nie ma go na co dzień. Na szczęście lada dzień już wraca do nas na stałe. Kacperek dobrze czuje się z nami, traktuje nas jak swoich rodziców, zwraca się do mnie mamo, a do męża tato, tylko niektóre momenty przypominają mu o dawnym życiu. Jak widzi zdjęcie swoich bliskich, zobaczy jak suszę włosy, jego mama też suszyła, usłyszy jakąś muzykę czy popatrzy na mecz w telewizji, jego tata Piotrek był fanem piłki nożnej, to wtedy coś zaczyna mu świtać w jego małej główce. Ale pomału zapomina o przeszłości.

TWORZĄ NOWE WIĘZI

Ania mówi, że na pewno przyjdzie taki moment, że będzie musiała powiedzieć chłopcu, że nie są jego biologicznymi rodzicami, że tamci zginęli, ale jeszcze nie wie kiedy mogłaby to zrobić. Na razie wszyscy muszą zbudować nowe więzi, co nie jest takie proste. - Do nowej sytuacji musiała przyzwyczaić się nasza córeczka, ośmioletnia Alicja, która do tej pory była jedynaczką - opowiada jej mama. - Bywały i nadal zdarzają się momenty, kiedy jest o Kacperka zazdrosna, jak widzi kiedy trzymamy go na kolanach i całujemy, bo to ona dotychczas była naszym oczkiem w głowie. Z początku trochę się buntowała, czasem się kłócili, ale teraz Kacperek nie wyobraża sobie zaśnięcia bez Ali. Wkrada się do jej łóżka i czeka, aż mu przeczyta bajkę. Pomału uczą się ze sobą żyć i nie traktować jak rywali. Anna Perlik-Kot mówi, że chętnie skorzystałaby w przyszłości z pomocy jakiegoś psychologa, który doradziłby jej jak i w którym czasie najlepiej przekazać chłopcu wiadomości o śmierci jego własnych rodziców. Ale na razie nie zna nikogo takiego, z kim mogłaby się skonsultować w tej sprawie.

Wspomina, że im samym też życie w jednej chwili przewróciło się do góry nogami. Mieli już odchowaną córkę, kończyli budować dom, Ania zamierzała zacząć rozglądać się za pracą, a tu nagle musieli się podjąć całkiem nowego wyzwania, które zmieniło wszystko. - To co się stało, nauczyło mnie tego, żeby niczego w życiu nie planować, bo nie da się przewidzieć tego, co będzie - mówi. - Po tym co się stało nabraliśmy pokory i dystansu do życia, uświadomiliśmy sobie jak wszystko jest kruche i ulotne. Obie rodziny nie pogodziły się ze śmiercią swoich najbliższych. Moja mama bardzo podupadła na zdrowiu, po odejściu brata Piotra, a rodzice Olgi, mieszkający w Rakowie też nie mogą pogodzić się ze śmiercią swojej jedynaczki. Była dla nich wszystkim. Jak tylko czas na to pozwala, to jedziemy z Kacperkiem do jednej, albo do drugiej babci i dziadka. Widok wnuczka z jednej strony bardzo ich cieszy, ale z drugiej boleśnie przypomina o tym co się stało.

KACPEREK MA DOBRE WARUNKI DO ŻYCIA

Nowy dom Kacperka położony jest w Krasocinie w bardzo dobrym miejscu, tuż obok szkoły i przedszkola. - Przenieśliśmy się tutaj z Kielc - opowiada Ania. - Chociaż bardzo zżyta jestem z Kielcami, tam się wychowałam, to podjęliśmy razem z mężem decyzję, że zamieszkamy w jego rodzinnej miejscowości. Często bywamy w Kielcach, ale tu też powoli zdobywamy nowych znajomych. Kacperek razem z rodzicami mieszkał w Pruszkowie, jego tata był zawodowym wojskowym.

Dom ma ciekawą architekturę, ładny ogródek, bardzo ciepłe kolory, na dole jest salon i kuchnia, a na górze sypialnia i osobne przestronne pokoje dla Kacperka i Alicji. - Gdy zdecydowaliśmy się zaopiekować Kacperkiem musieliśmy nieco zmodernizować nasz dom, tak żeby wszyscy mieli w nim swoje miejsce - mówią małżonkowie. - 3 lutego przyznano nam opiekę prawną nad nim, jesteśmy więc już jego opiekunami prawnymi - mówi Ania Perlik-Kot. - Sprawa odbyła się w sądzie we Włoszczowie, złożyliśmy specjalną przysięgę, że będziemy wychowywać chłopca do pełnoletności najlepiej jak będziemy umieć. Mamy nadzieję, że Kacperek dobrze się z nami czuje, ma poczucie bezpieczeństwa, naszą miłość i uda nam się dobrze go wychować.

Wszyscy najwięcej czasu spędzają w salonie połączonym z kuchnią. - Kocham życie rodzinne, dzieci, lubię gotować i myślę, że bliscy są ze mnie zadowoleni - śmieje się przemiła Ania. - Chociaż dzieciaki są wybredne w jedzeniu, a karmienie Kacperka trwa nieraz i godzinę, to nie narzekam. Staram się przygotowywać to, co lubią.

Przybrani rodzice mówią, że na co dzień wspiera ich bardzo rodzina. Mogą na nią zawsze liczyć. Mają koło siebie wielu przyjaznych ludzi, którzy rozumieją ich nowe położenie, ale niestety są i tacy, którzy patrzą na nich z niechęcią i zazdrością. - Myślą, że się na Kacperku dorobiliśmy, usłyszałam kiedyś taką rozmowę o sobie w sklepie spożywczym - wspomina Ania. - Panie rozmawiały o mnie tylko nie wiedziały, że stoję obok, bo nie znały mnie z wyglądu. A Kacperek owszem, dostał rentę po ojcu, ale wychowanie go, tak jak każdego dziecka, to przecież ciężka i odpowiedzialna praca. Wcześniej myślałam, że pójdzie od tego roku do przedszkola, ale teraz sobie tego nie wyobrażam, tak jest przyklejony do mnie. Przybyło mi mnóstwo obowiązków, są chwile, kiedy czuję się zmęczona. Ala jest w takim wieku, że wszędzie mogłam z nią pójść, a przez nowe małe dziecko jestem "uwiązana" w domu, ale wcale nie narzekam. Odbieram to jak wielkie życiowe wyzwanie, któremu mam nadzieję sprostamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie