Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest Liga Mistrzów! Vive Targi Kielce - Rhein-Neckar Loewen 32:30

Paweł KOTWICA [email protected]
Wielka radość po meczu.
Wielka radość po meczu. Sławomir Stachura
Trzy historyczne rzeczy wydarzyły się w niedzielę w Hali Legionów - po raz pierwszy polski, klubowy zespół szczypiornistów trzeci sezon z rzędu znalazł się w rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów, po raz pierwszy w tych rozgrywkach zagrają dwie polskie drużyny i po raz pierwszy Vive Targi Kielce pokonało Rhein-Neckar Loewen. W tym wszystkim wielki udział miała wspaniale dopingująca widownia.

[galeria_glowna]

Zatrzymanie Krzysztofa Lijewskiego (z lewej) było jednym z kluczy do sukcesu. Na zdjęciu jego pojedynek z Grzegorzem Tkaczykiem.
Zatrzymanie Krzysztofa Lijewskiego (z lewej) było jednym z kluczy do sukcesu. Na zdjęciu jego pojedynek z Grzegorzem Tkaczykiem. Sławomir Stachura

Zatrzymanie Krzysztofa Lijewskiego (z lewej) było jednym z kluczy do sukcesu. Na zdjęciu jego pojedynek z Grzegorzem Tkaczykiem.
(fot. Sławomir Stachura)

Tak relacjonowaliśmy mecz Vive Targi Kielce - Rhein-Neckar Loewen

Vive Targi Kielce - Rthein Neckar Loewen 32:30 (27:27, 13:11)

Vive Targi Kielce: Cleverly (12) Szmal (6) - Tomczak 6 (2), Jurecki 5, Tkaczyk 4, Zorman, Rosiński 2, Buntić 6, Zaremba 1, Jurasik 1 Olafsson 2, Stojković 4 (2) Grabarczyk 1.

Rhein-Neckar Loewen: Stojanović (14), Fritz (7), Gensheimer 10 (2), Bielecki 2 , Sesum 3, Schmid 2, Lijewski 5, Mueller, Groetzki 7, Gunarsson 1, Roggisch.

Karne. Vive Targi Kielce: 6/4 (rzut Stojkovicia obronił Fritz, rzut Tomczaka obronił Stojanović), R-NL: 2/2.
Kary. Vive Targi Kielce: 6 minut (Rosiński 50'36", Jurecki 69'37", Olafsson 69'52"). R-NL: 10 minut (Roggisch 9'23", 53'05", Groetzki 20'35", Mueller 42'03", Lijewski 43'50").
Sędziowali: B. Milosević, M. Gubica (Chorwacja).
Widzów: 4000.

Przebieg: 0:2, 2:2, 2:3, 4:3, 4:4, 4:5, 5:5, 5:6, 8:6, 8:7, 9:7, 9:8, 11:8, 11:10, 12:10, 12:11, 13:11 - 13:14, 14:14, 14:15, 15:15, 15:16, 17:16, 17:19, 19:19, 19:20, 22:20, 22:21, 23:21, 23:22, 24:22, 24:23, 25:23, 25:25, 26:25, 26:26, 27:26, 27:27 - 29:27, 29:28, 30:28, 30:29 - 31:29, 31:30, 32:30.

To było ekscytujące, trzymające przez 70 minut w ciągłym napięciu, stojące na bardzo wysokim poziomie widowisko.

JAK NA KRAKOWSKIEJ

Obie drużyny dały z siebie wszystko, wszystko dali z siebie kieleccy kibice, którzy stworzyli w Hali Legionów nie gorszy "kocioł czarownic", niż w najlepszych latach starej hali na Krakowskiej.

Tak, jak w sobotnim półfinale z Valladolid, kielczanie wyszli na boisko niezwykle zmotywowani, jakby każdy z nich wypił po wiadrze napoju energetyzującego. Sobotniego bohatera, bramkarza Sławomira Szmala, trener Bogdan Wenta tym razem posadził mna ławce, aby potem wpuścić go, jak się okazało, w najlepszym z możliwych momencie. Ale Marcus Cleverly również bronił znakomicie, kilka razy na początku spotkania zatrzymując między innymi potężne bomby Karola Bieleckiego. Pierwsza faza spotkania z lekką przewagą "Lwów", potem zaczęli przeważać wicemistrzowie Polski, którzy na nieco wyraźniejszą różnicę (11:8) wyszli w 23 minucie po golu Piotra Grabarczyka. Znów role "armat" pełnili Michał Jurecki i Denis Buntić, choć ten pierwszy po udanym początku nieco przygasł.

Vive - Rhein-Neckar Loewen w statystyce. "Lwy" mocniejsze w kontrze, Vive w obronie

12:4 W KONTRACH

Trener Rhein-Neckar Loewen, Gudmundur Gudmundsson, pamiętając, że kiedyś wygrał w Kielcach dzięki obronie 5-1 z wysuniętym Uwe Gensheimerem, zalecił swojej drużynie grać tym systemem przez cały mecz. Nasza drużyna radziła sobie z tym całkiem nieźle, ale znów w pierwszej połowie nie rzuciła dwóch kontr i karnego. Niemiecki zespół, za sprawą szybkobieżnych skrzydłowych, Gensheimera i Patricka Groetzki'ego, nie zmarnował ani jednego kontrataku, zdobywając z tego elementu w całym pojedynku aż 12 bramek, przy czterech kielczan.

Znamy wszystkie drużyny Ligi Mistrzów

BÓJ NA ZABÓJ

Dwubramkową przewagę po pierwszej połowie nasz zespół błyskawicznie oddał po przerwie - trzy proste błędy, trzy łatwe bramki i wygrywały "Lwy". Vive Targi Kielce odzyskało prowadzenie w 38 minucie po golu rozkręcającego się z minuty na minutę Grzegorza Tkaczyka (17:16), ale znów straciliśmy trzy gole z rzędu, w tym dwa po kontrach. Od stanu 19:20 nareszcie udało się kielczanom skończyć kontry i to od razu trzy z rzędu (Thorir Olafsson, Bartłomiej Tomczak - piękna wkrętka i Tomasz Rosiński). Trwała jednak walka na zabój, nikt nie odpuszczał na grubość koszulki. W 54 minucie wygrywaliśmy 25:23, ale świeżo wprowadzony do bramki "Lwów" Henning Fritz cudem obronił rzut Buntica, a potem jeszcze trzy razy stopował naszych zawodników. Efekt - 25:25 w 56 minucie. Dwie minuty przed końcem na 27:27 rzucił Krzysztof Lijewski i do końca normalnego czasu gry oglądaliśmy popisy obu bramkarzy, w tym Szmala, który był na boisku od 42 minuty. Była jeszcze szansa zdobyć zwycięskiego gola (20 sekund z naszą piłką), ale obrońcy sklinczowali Bunticia. Dogrywka, dla "Lwów" już druga w tym turnieju. - Miałem trochę w oczach dogrywkę z finału mistrzostw Polski, którą przegraliśmy - przyznał potem Wenta.

Wielka radość, od lewej prezes Vive Targi Kielce Bertus Servaas, wiceprezes Marian Urban i trener Bogdan Wenta.
Wielka radość, od lewej prezes Vive Targi Kielce Bertus Servaas, wiceprezes Marian Urban i trener Bogdan Wenta.

Wielka radość, od lewej prezes Vive Targi Kielce Bertus Servaas, wiceprezes Marian Urban i trener Bogdan Wenta.

KOŃCÓWKA "DZIDZIUSIA"

Dodatkowy czas rozpoczął się dla gospodarzy jak marzenie - Rosiński dwa razy ukradł piłkę niemieckim rozgrywającym i najpierw obsłużył Tkaczyka, a za moment sam skończył kontrę. Było 29:27, widownia szalała na stojąco, a właściwie na skacząco, a już do końca meczu goście nie potrafili doprowadzić do remisu. Dwa ostatnie gole dla gospodarzy, po solowych akcjach, w tym decydującego o wygranej, 35 sekund przed końcem spotkania, rzucił Jurecki. Potem była zażarta obrona kieleckiej bramki i zaczęło się szaleństwo, jakiego dawno w Kielcach nie widziano.

PREZES SIĘ ROZPŁAKAŁ

- Ciężko mi teraz mówić, ciężej niż się grało - z trudem łapał po meczu oddech Rastko Stojković. Chwilę wcześniej wchodził do szatni rycząc na całe gardło jakąś serbską piosenkę. - Dzisiaj pierwszy raz od bardzo dawna się rozpłakałem - przyznał prezes Vive Targi Kielce Bertus Servaas. - Po takiej walce można nawet przegrać, ale trzeba być z niej dumnym. A nasza publiczność dzisiaj naprawdę szalała - cieszył się Holender.

W ŚRODĘ GRAJĄ W LEGNICY

Pierwszy mecz w grupie B Ligi Mistrzów, ze starym znajomym, węgierskim MKB Veszprem, między 28 września a 2 października w Kielcach, a już w środę Vive Targi Kielce zainaguruje sezon ligowy, grając w Legnicy zaległy mecz z Miedzią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie