MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jestem szczęśliwym człowiekiem

Dorota KUŁAGA
Jacek Gmoch.
Jacek Gmoch. Echo Dnia

- Tak cudownych urodzin jeszcze nie miałem - przyznał wczoraj Jacek Gmoch, były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski i attache naszej reprezentacji podczas igrzysk olimpijskich w Atenach. Wczoraj "stuknęło" mu 66 lat, a ten wyjątkowy dzień spędził w Suchedniowie.

Trener Gmoch do Suchedniowa przyjechał na zaproszenie księdza infułata Józefa Wójcika, proboszcza parafii pw. Świętego Andrzeja Apostoła. - Z księdzem Józefem znamy się od 1968 roku. Jesteśmy przyjaciółmi. Były takie momenty, zwłaszcza wtedy, gdy kończyłem karierę, że potrzebowałem duchowego wsparcia. I zawsze mogłem na niego liczyć - mówił Jacek Gmoch.

Słynne grzybobranie

Były selekcjoner z chęcią przyjeżdża do Suchedniowa. W pamięci utkwiła mu zwłaszcza wizyta we wrześniu 2003 roku. - To było słynne grzybobranie - opowiada z uśmiechem. - Ksiądz Józef zmobilizował pół wsi i przy pomocy Pana Boga uzbieraliśmy mnóstwo prawdziwków. Obdzieliłem nimi całą, mieszkającą w Pruszkowie, rodzinę. Ostatnie marynowane grzyby zjedliśmy teraz, w Święta Bożego Narodzenia.

Wczorajsze spotkanie było wyjątkowe z innego względu. Jacek Gmoch obchodził bowiem 66 urodziny. - To już taki wiek, że nie ma się czym chwalić. I dlatego uciekłem z Warszawy - żartował. Żałował tylko, że do Suchedniowa nie mógł przyjechać ze swoimi najbliższymi - żoną Stefanią i synem Pawłem. - Kupiliśmy mieszkanie w stolicy, właśnie je urządzamy - wyjaśniał. - Żona pojechała zamówić meble. A u nas każda godzina jest na wagę złota. W niedzielę wracamy do Aten, a mamy na głowie sporo spraw. I osobistych, i zawodowych, bo ja cały czas ratuję CWKS Legię Warszawa, mój ukochany klub. I wierzę, że ją uratuję.

Modlitwa przed świętym Jackiem

Około godziny 11, a więc tuż po przyjeździe do Suchedniowa, popularny szkoleniowiec zwiedził kościół pw. Świętego Andrzeja Apostoła. Razem z księdzem Wójcikiem modlił się przed głównym ołtarzem i przed obrazem swojego patrona, świętego Jacka. A później pojechał do hali sportowo-rehabilitacyjnej przy Zespole Szkół imienia Henryka Sienkiewicza w Suchedniowie.

- Nie mogłem być podczas otwarcia tej hali, więc jestem dzisiaj. Cieszę się, że macie tak piękny obiekt - mówił do uczniów klasy sportowej w Szkole Podstawowej numer 1 w Suchedniowie, rozdając przy tym dziesiątki autografów. - Trenujcie, podnoście swoje umiejętności - zachęcał młodych piłkarzy. - Jak któreś z was będzie się wyróżniać, to postaram się pomóc. Mam znajomych w greckich klubach, w Manchester United. Może za kilka lat kogoś tam wytransferujemy...

Szczęśliwy jubilat

Później był uroczysty obiad - pan Jacek wychwalał zwłaszcza rosół, pierożki z grzybami i kapustą oraz wspaniale przyrządzoną dziczyznę. Nie mogło też zabraknąć urodzinowego szampana i życzeń od suchedniowskich przyjaciół. - Zleciało... Nawet nie wiem, kiedy. Ale niczego, co w życiu zrobiłem, nie żałuję. I nic nie chciałbym zmieniać. Jestem szczęśliwym człowiekiem i oby tak było dalej...

Przed godziną 15 jubilat opuścił Suchedniów. - Wieczorem będzie uroczysta kolacja z rodziną. A po drodze chcę jeszcze odwiedzić Kazia Górskiego, który leży w szpitalu. Ale nie martwcie się, następnym razem przyjadę z żoną i na dłużej. Bo wiem, że czekają tu na mnie przyjaciele - stwierdził na pożegnanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie