Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jurek Owsiak: Kielce sobie zasłużyły

Iza BEDNARZ
Otworzył też pracownię z supernowoczesnym tomografem komputerowym, w Polsce jest tylko sześć takich urządzeń.
Otworzył też pracownię z supernowoczesnym tomografem komputerowym, w Polsce jest tylko sześć takich urządzeń. Łukasz Zarzycki
Jurek Owsiak mówi, dlaczego nasz Szpital Dziecięcy, jako jeden z sześciu w Polsce, dostał od Orkiestry supernowoczesny sprzęt za 5 milionów złotych.

Mamy największy sztab w regionie

Mamy największy sztab w regionie

9 stycznia zagramy w XIX Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dla dzieci z chorobami urologicznymi i nefrologicznymi. W województwie świętokrzyskim odbędą się w tym dniu kwesty, koncerty i licytacje.
Pod egidą sztabu "Echa Dnia" kwestować będzie w tym roku 750 wolontariuszy. To największy sztab w regionie i jeden z największych w Polsce. W całym regionie świętokrzyskim będzie kwestowało w tym finale około 2 tysięcy wolontariuszy, działających przy blisko 30 sztabach.

Co będzie się działo podczas XIX Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Kielcach - czytaj w specjalnym serwisie na WWW.ECHODNIA.EU/WOSP oraz w dodatku "Weekend". Za tydzień, w piątek, szczegółowy "orkiestrowy rozkład jazdy" w całym województwie. W poniedziałek prezentacja kolejnych darów do licytacji.

Czy Jurek Owsiak przyjedzie na Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do Kielc, czy nie obawiał się podarować supertomograf dla naszego Szpitala Dziecięcego i dlaczego cieszy się z korków w Kielcach.
Iza Bednarz: * Co roku startujecie z finałem w innym mieście, a kiedy w końcu przyjedziecie do Kielc? Ty w ogóle wiesz, co tu się dzieje?

Jurek Owsiak: - Wiesz, na czym polega problem? Lot samolotem z Warszawy do Krakowa trwa około dwóch godzin. Jeżeli zbudują tu normalną drogę, to my pokonamy tę odległość samochodem też w dwie godziny. To nie jest duża odległość, żeby nie dojechać w dwie godziny. Do Radomia jedzie się w miarę szybko, ale od Radomia zaczyna się masakra. Dla nas pic polega na tym, że w ciągu jednego dnia jesteśmy w kilku miastach. Jakbyśmy jechali z Wrocławia, zajęłoby to siedem godzin, z Krakowa trzy godziny. Kiedyś nawet nie myśleliśmy o tym, żeby się gdzieś wypuszczać, bo potem powiedzą: o, ta, samolotem se lata… Dziś świat jest tak poukładany, że firmie, która nam udostępni ten samolot, to się opłaca marketingowo, że ich samolotem leci Orkiestra. Dzięki temu, że ktoś wiesza swój baner, stoi scena, miasto i tak wydaje pieniądze na promocję, więc czy to będzie promocja przez Orkiestrę czy inne działania, to nie ma znaczenia. Im bardziej można pokazać, sfilmować i jeszcze tym się cieszyć, to chyba tym lepiej.

* To dasz się zaprosić na następny finał do Kielc?
- Nie wiem jeszcze, co będziemy robić w następnym finale, na razie mam na głowie XIX Finał. Ja ci powiem, że jak dzisiaj stanęliśmy w korkach w Kielcach, to się ucieszyłem.

* To jesteś pierwszy, który cieszy się z korków w Kielcach…
- Bo te korki oznaczają, że w tym mieście coś się buduje, stal się leje, moc truchleje. W Warszawie jechałem wczoraj aleją Marsa i zobaczyłem wiadukt, którego jeszcze miesiąc temu nie było, a pamiętam, jak wcześniej zapętliłem się w tym miejscu na 40 minut i mówiłem sobie: Jurek, nie przeklinaj, coś się buduje, ktoś to musi zrobić, to nie jest tak, że ktoś wejdzie pod ziemię, będzie rył, rył i nagle powie - macie metro. Odpuśćcie tym korkom. To jest perspektywa dla miast, w których się nic nie działo przez wiele lat i wreszcie coś się buduje. Tak że do Kielc kiedyś przyjedziemy na finał.

*Skoro zacząłeś o marketingu, to mam wrażenie, że Orkiestra się już mocno skomercjalizowała, co mnie wkurza, bo kiedy rozmawiamy z artystami o występie na finale, słyszymy: a, są żniwa, no to zaczynamy od 30 tysięcy. Charytatywnie tytułem kosztów podróży.

- I wtedy trzeba kłaść telefon i kończyć rozmowę. To jest problem tych ludzi. Fabryka Zespołów z Krakowa od dwóch lat kojarzy i ściąga zespoły, które grają za darmo. Być może trzeba podjąć ryzyko i powiedzieć: dobra, nie mamy gwiazdy. Czy ty myślisz, że jak nie będzie gwiazdy, to ludzie nie przyjdą?

* Oczywiście, że przychodzą, bo robią to dla Orkiestry, chorych dzieciaków czekających na sprzęt, a nie dla gwiazd.

- I o to chodzi. A ty myślisz, że my nie mamy takich propozycji, że ktoś nam wystąpi za 30 tysięcy? Ja nie chcę rzucać nazwiskami, ale dzwonimy do znanych artystów i słyszymy, że taka i taka weźmie tylko połowę stawki, a my: pogięło cię? O czym ty mówisz?! Kiedyś nam zarzucano, że finał, zbieranie pieniędzy to miłosierdzie w świetle reflektorów. Oczywiście, dokładnie tak! Akcja została wymyślona w telewizji, zaprzęgliśmy do tego telewizję, a ona musi mieć do tego swój przekaz jako show. To nie jest siermiężne zbieranie, co łaska, to musi być show. Kiedyś wyciągaliśmy dekoracje z piwnicy, w studiu stały cztery kolumny, dziś wynajmujemy Jarka Koziarę, który jest zawodowym scenografem, umawiamy się, co nam jest potrzebne, wynajmujemy firmy, ustalamy: za takie pieniądze zróbcie nam światła najpiękniejsze, jakie są. To musi mieć walor show.

* Ile kosztuje was finał?
- Finał kosztuje fundację około miliona pięciuset tysięcy złotych. To są koszty, które musimy ponieść, nie ma na to siły. Musimy wydrukować serduszka, inne rzeczy, bo chcemy dać ludziom ładne dyplomy za udział w aukcji, a nie kartkę z zeszytu w kratkę z napisem, że ktoś dał za serduszko milion złotych. Ale na końcu mamy bilans: wydaliśmy półtora miliona, ale zebraliśmy 44 miliony. Gdybyśmy wydali na finał połowę tego, co zebraliśmy, ktoś by mógł powiedzieć: te proporcje są nie takie. My te półtora miliona mamy przede wszystkim od sponsorów, na przykład od PeKaO, to nie są pieniądze z puszek. Pieniądze z puszek wydajemy na sprzęt.
* Kielce dostały w tym roku wyjątkowy sprzęt. Najpierw wysokiej klasy aparat usg, teraz dokonałeś uroczystego otwarcia pracowni tomograficznej, w której stoi najnowocześniejszy tomograf komputerowy Siemensa, wart ponad 5 milionów złotych. Fundacja podarowała takie urządzenia tylko pięciu specjalistycznym klinikom pediatrycznym i Szpitalowi Dziecięcemu w Kielcach. Nie baliście się dać taki supersprzęt szpitalikowi gdzieś na zapyziałej prowincji?

* No, metropolią nie jesteśmy, trzeba mieć tego świadomość.
- Wcale nie trzeba mieć takiej świadomości, trzeba się wyrywać do przodu. Jak robiliśmy pierwszy finał, też ludzie nam mówili: stary, nie wyjdzie, po co się wyrywasz. Właśnie trzeba się wyrywać. Ja widzę, że ten szpital ma jeszcze stare okna, niektóre budynki to już zabytki…

* …To jest zabytek klasy zerowej szpitalnej, są tylko trzy takie w Polsce. Ale będzie się budował nowy.
- I całe szczęście. Ja ci powiem, kod jest taki, że nasi fachowcy w fundacji siadają i mówią: właśnie Kielce, ten szpital ma dostać sprzęt, bo tu jest nowoczesne myślenie, bo się starają, zabiegają o coś nowego. Takie jest też myślenie mojej żony, która odpowiada z kontakty ze szpitalami: OK, zaktywizujemy Kielce, jak coś zrobią nie tak, to będzie obciach i wstyd, że szkoda gadać. Tu nie może ktoś powiedzieć: w Kielcach się nie dostałem do szpitala, słaba obsługa, nie znają się. To aktywizuje ludzi do działania, bo jak mają dobry sprzęt, to muszą mieć ładną pracownię, jak jest ładna pracownia, przydałyby się porządny korytarz, wejście i odpowiednia obsługa. To jest takie pozytywistyczne działanie, które ciągnie ludzi do przodu.

* Dwudziesty pierwszy wiek, a ty wyskakujesz z pozytywizmem, w erze konsumpcjonizmu?
- Zawsze czułem się pozytywistą i wcale się tego nie wstydzę. To jest uczenie ludzi samodzielności. Jak idziemy do szpitali i widzimy, jak ludzie dbają o ten sprzęt, a w tym roku jeździmy naprawdę dużo, to naprawdę cieszy. Wszędzie te urządzenia z czerwonymi serduszkami są używane, ludzie mówią: jak nas to podbudowało, że dostaliśmy te aparaty. Dlatego ja wierzę, że w Kielcach ten tomograf się nie zmarnuje. My bardzo przyglądamy się takim terenom, jak Ściana Wschodnia. Jak wykonaliśmy do Kielc pierwsze telefony, to też było zdziwienie: ale to dla nas? Na pewno? No jasne, że dla was, bo wam jest potrzebne i widać, że umiecie o to zadbać, a jak się coś schrzani…

* To co?
- Myślę, że się nie schrzani i wszystko będzie OK. Powiem ci, mieliśmy taki przypadek z samochodem, który daliśmy dla hospicjum. Za jakiś czas dzwoni do fundacji facet i mówi: a bo oni tym samochodem to cement wożą. I dobrze, że wożą, mówię, bo oni budują hospicjum stacjonarne, to muszą wozić, i to dużo. To jest potęga - donos obywatelski. Jak tylko z tym naszym sprzętem coś będzie się w Kielcach działo nie tak, będziemy wiedzieli o tym pierwsi. Chcę powiedzieć o jeszcze jednej ważnej rzeczy: to działa na ludzi, którzy mówią sobie: kurczę, patrz, wrzuciliśmy złotówkę, a to nam wróciło i to jeszcze w postaci takiego urządzenia. Jest motywacja?

* Jest. Dzięki za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie