MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Już nigdy nie zobaczymy takiego meczu, ale uwierzyliśmy w cuda

Paweł Kotwica
Chwilę po największym sukcesie świętokrzyskiego sportu, zwycięstwie w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych Vive Tauronu Kielce, odniesionym po niesamowitym, niepowtarzalnym meczu, ośmieliłem się na Facebooku sparafrazować słynne słowa wielkiego komentatora głównie piłki nożnej i żużla, Jana Ciszewskiego, wypowiedziane po finale olimpijskim w Monachium w 1972 roku, w którym nasi piłkarze nożni zdobyli złote medale.

Napisałem: „Mój Boże...No co ja mam Państwu powiedzieć... 44 lata czekałem... 51 lat czekał klub... Polska piłka ręczna prawie 100. A teraz stoję, cieszę się i płaczę razem z Nimi...”. Moment był wielki, ja sam w wielkim wzruszeniu i uniesieniu. Myślę, że my, kibice, jeszcze nie do końca zdajemy sobie sprawę ze skali sukcesu, z tego, co się stało. Że oto mamy najlepszy zespół w Europie, a więc i na świecie, że to, o czym kilka lat temu nawet nie marzyliśmy, spełniło się na naszych oczach. że kiedy ktoś za 100, 200 czy 500 lat będzie pisał historię Kielc, rozdział o XXI wieku rozpocznie od tego, co 29 maja 2016 roku wydarzyło się 1200 kilometrów od Kielc, w niemieckiej Kolonii.

Przez te kilka dni przeczytałem mnóstwo komentarzy, nieraz bardzo osobistych, napisanych i wypowiedzianych przez ludzi, którzy z kielecką piłką ręczną związani są od kilkudziesięciu lat, a sukces ekipy Bertusa Servaasa i Tałanta Dujszebajewa jest dla nich więcej niż spełnieniem marzeń. I czekałem na komentarz kogoś, kto nie jest w amoku tak jak my, kto patrzy na to chłodniejszym okiem. Najlepiej opisał to chyba Tom O’Brannigan, komentator telewizji_Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej, znany z żywiołowego opisywania handballowych pojedynków: „I wtedy zdarzył się cud. Polskim odpowiednikiem słowa „miracle” jest „cud”. Cóż, jeśli ktoś mógłby wierzyć w wielki powrót, to właśnie Tałant. Zrobił to wcześniej w 2009 roku z Ciudad Real. Wiesz, czasem nie ma wyjaśnienia, a czasami po prostu trzeba wierzyć. Kielce wierzyły i jakoś wbrew wszelkim przeciwnościom wygrały puchar, który był w tylnej kieszeni drużyny węgierskiej. W całym kraju ludzie będą oglądać ten mecz w kółko, żeby zobaczyć ten niesamowity comeback i wygraną. Nigdy nie będę oglądać podobnego meczu. Jest osadzony w mojej pamięci na zawsze. Teraz już wierzę w cuda. Moja wiara została przywrócona”.

Strasznie nie zazdroszczę kieleckim kibicom, którzy nie mogli pojechać do Kolonii. Jeszcze bardziej tym, a znam takich, którzy w ostatniej chwili zrezygnowali. Bo przy tej całej nieokiełznanej i szalonej radości, którą i ja czuję, oni czują jakąś gorycz. Bo jak w piosence „Filandia” Świetlików: „Już nigdy nie będzie takiego lata”. Nie zobaczą już takiego meczu i pierwszego zdobycia Wielkiej Ręki, czyli pucharu Ligi Mistrzów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie