Troskliwe pracownice przetransportowały kwaczące towarzystwo nad zalew na Szydłówku, ale tam okazało się, że tylko młode poszły do wody, a matka została na brzegu i niespokojnie krążyła głośno nawołując. Dla pewności ratownicy wrócili na teren uczelni i zaczęli poszukiwania. Wtedy rozległo się rozpaczliwe: pi, pi, pi, po czym ujawniło się wystraszone pisklę. Dołączono je do kaczki i wtedy już cała gromada popłynęła w sitowie.
Ta kaczka, wbrew pozorom, nie była dziwaczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?