Skafunder to nazwa cyklu imprez, organizowanych przez grupę skarżyskich miłośników dirty jumpingu, czyli ekstremalnej jazdy rowerowej. Miejscem zawodów jest zawsze klub muzyczny Semafor, a właściwie ruiny starych, kolejowych hal przy ulicy Towarowej. Skarżyszczanie zbudowali tam tor do skoków rowerowych, trzeba wspiąć się na wysoką, topornie wyglądającą konstrukcję, a potem na zawodników czeka najpierw ostry zjazd po drewnianym trapie, a potem kilka gwałtownych podjazdów, po każdym następował widowiskowy skok lub bolesny upadek. Jest też wymalowana w trupie czaszki drewniana ściana, na którą rowerzyści wpadają z impetem, żeby okręcić się i z rozpędu wjechać na szczyt parometrowej, usypanej z ziemi górki. Właśnie po to, by na te akrobacje popatrzeć, do Semafora przychodzą ludzie ze Skarżyska i okolic.
Skoki i muzyka
Przez ponad godzinę na hopach, bo tak nazywają się rowerowe skocznie, swoje umiejętności prezentowali zawodnicy. Podczas skoków puszczali kierownice, wykonywali różne układy. Potrzeba wiele odwagi, żeby tak skakać. W industrialnym otoczeniu młodzi ludzie obserwowali skaczących, a ci przyjechali z różnych stron kraju. Uwagę zwracał na siebie zawodnik z doczepionymi do kasku... różowymi uszami królika, jak z niskobudżetowego, niemieckiego filmu. Jak się okazało, "króliczkiem", który ku uciesze widzów zresztą skakał jeszcze długo po zakończeniu zawodów, był Sergiusz Ziewiec ze Starachowic. - Mama kiedyś skądś przyniosła te uszy, uznałem, że będą mi pasować do kasku. No i zapewniają zainteresowanie - wyjaśnia rowerzysta. W czasie imprezy nie obyło się bez kontuzji, skoku na wysokość kilku metrów nie wytrzymała rama jednego z rowerów, były też upadki.
Kazik wygrał
Po wszystkich jazdach przyszedł czas na ogłoszenie wyników zawodów. Dość niespodziewanie pierwsze miejsce w Skafunder Night Jam zajął jedyny skarżyszczanin spośród startujących, występujący pod pseudonimem Kazik Kamil Erbel. W tej imprezie brał udział po raz trzeci. 16-latek, który we wrześniu rozpocznie naukę w III liceum imienia Stanisława Staszica już po konkursie w czasie ponadplanowego skoku upadł z dużej wysokości. Na szczęście miał kask. - Dirty jumpingiem zajmuję się od trzech lat. Zaczynałem na rowerze za 300 złotych, teraz mam już profesjonalny, uzbierałem część, resztę dołożyli rodzice - pokazuje swój rower. Ma wzmocnione obręcze, specjalne amortyzatory, małe zębatki i odpowiednio skonstruowaną geometrię ramy. - Skocznie są wypasione, dobrze mi się jeździło - powiedział nam Kamil Erbel.
Modny sport
Zdaniem zwycięzcy Skafundera, ekstremalna jazda na rowerach cieszy się coraz większą popularnością. - Jest nas wielu w Skarżysku. Sam zaczynałem trenować w miejskim skateparku. Skocznie nie są może duże, ale dla początkującego idealne - ocenia Kamil Erbel. Bardziej zaawansowani rowerzyści twierdzą, że w Skarżysku nie mają gdzie ćwiczyć. W lesie na Borze sami usypali skocznie z ziemi. - Ale niektórym to przeszkadza. Marzy nam się porządny tor do treningów, byliśmy nawet w tej sprawie u prezydenta, ale na razie bez efektów - wyjaśnia 16-latek. Marcin Borek, główny organizator imprezy zapowiada, że w Semaforze odbędzie się jeszcze kolejna. Dodajmy, że po zawodach w klubie odbyła się impreza, prowadzona przez didżeja Ramona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?