Puchary z dwóch sezonów debiutującego na torze Kamila Syski
Kamil Syska mieszka w podkoneckich Pomorzanach. Ma 19 lat. Kończy zaocznie liceum ogólnokształcące i pracuje w piekarni taty. Jego największym marzeniem jest zdobywanie najważniejszych tytułów na prestiżowych motocyklowych wyścigach. Fantastycznie rozpoczętą w 2008 roku sportową przygodę musiał w 2010 roku przerwać, bo mimo finansowego zaangażowania całej rodziny, zabrakło pieniędzy na starty w wyścigach, sprzęt, paliwo, przygotowanie motocykla. - Robimy wszystko, by Kamil mógł wystartować w tym sezonie, ale bez sponsorów będzie bardzo trudno - informuje tato zawodnika Jacek Syska.
PRZEKONYWANIE RODZICÓW TRWAŁO CAŁĄ ZIMĘ
Rodzice Kamila opowiadają, że chłopak od najmłodszych lat pasjonował się samochodami i motocyklami wyścigowymi. Najpierw były to wyścigi zabawek, potem Kamil zasiadł za kierownicą motorynki. Jako nastolatek wiedział, co chce w życiu robić. - Chciałem brać udział w wyścigach motocyklowych. To było moje jedyne marzenie - zdradza 19-latek. - Cały czas mówiłem o tym rodzicom. Mama nie chciała słuchać, tata był bardziej skory do udzielenia mi pozwolenia. Miałem całą zimę, by rodziców przekonać, że to nie moja chwilowa zachcianka, ale poważne plany. W końcu w 2008 roku się udało.
- Kupiliśmy motocykl Aprilia AF 1 i metodą prób i błędów, ucząc się wszystkiego od podstaw zaczęliśmy wspólnie z synem przygotowywać go do wyścigów - dodaje pan Jacek. - Stwierdziliśmy z żoną, że nie możemy zabronić synowie tego, czego on najbardziej w życiu pragnie. Poza tym chcieliśmy, by sprawdził się i przekonał, czy rzeczywiście jest w tym sporcie dobry.
- Zrobiliśmy prezentację Kamila w formie broszury, którą roznosimy do dużych firm - mówi Jacek Syska. - Niestety, o sponsorów bardzo trudno.
ROBILIŚMY WSZYSTKO SAMI
Najpierw Kamil zapisał się do Pucharu Hondy CBR 125, jednak w nim nie wystartował. - Postanowiliśmy przesiąść się na nieco lepszy motocykl, Yamahę R 125 - opowiada chłopak. - Dlatego zapisałem się na Puchar Fiat Yamaha Cup R 125. Ściągnęliśmy motocykl mając ogromną frajdę, bo był pierwszy w Polsce. Przygotowywaliśmy go do wyścigów we własnym zakresie, trochę pomagał nam salon Yamahy z Kielc. To było dla nas z tatą prawdziwe wyzwanie. Z większością zawodników współpracowały całe sztaby, my robiliśmy wszystko sami.
Treningi odbywały się na jedynym przystosowanym do tego sportu torze w Poznaniu. Kamil wraz z tatą jechali 400 kilometrów, po to, by odbyć półtoragodzinny trening i wracać do domu. Potem rozpoczęły się weekendowe wyścigi pucharowe. W czwartki treningi, w piątki kwalifikacje, w sobotę jeden wyścig, w niedzielę rozgrzewka i drugi wyścig. Kamil zdobył tytuł drugiego wicemistrza Polski. W motocyklowym świecie nazwisko Syski zaczęło pojawiać się coraz częściej.
Kamil Syska dzięki wielkiemu uporowi i pomocy rodziny wjechał do polskiej czołówki w wyścigach motocyklowych.
PRZESIADKA NA WIEKSZY MOTOCYKL
Konecczanin postanowił przesiąść się na większy motocykl. Tym razem był to Suzuki GSX-R 600 i start, w 2009 roku, w Pucharze Suzuki GSX-R Cup. - Oczywiście start był poprzedzony, tak jak poprzednio, przygotowaniem pojazdu i wyjazdami na treningi do Poznania - kontynuuje pan Jacek. - Pochłaniało to wszystkie nasze rodzinne fundusze. Opłacało się, bo Kamil zajął w ogólnej klasyfikacji czwarte miejsce w Polsce. To był naprawdę wielki sukces. Inni zawodnicy mieli bogatych sponsorów, my mogliśmy polegać jedynie na sobie.
- Przyczyną zajęcia przeze mnie dopiero czwartej pozycji był fakt, iż w decydującym wyścigu jechałem na niemal łysych oponach - mówi ze smutkiem zawodnik. - Nie było nas stać na nowe. Tak więc, gdy zorientowałem się, że niemal całkowicie tracę przyczepność, musiałem ze względów bezpieczeństwa zwolnić i oddać zwycięstwo innym.
- Zakup kombinezenu to koszt sześciu tysięcy złotych - pokazuje Jacek Syska
BEZ SPONSORA ANI RUSZ
Po niewątpliwych sukcesach Jacek Syska rozpoczął poszukiwania sponsora, który mógłby pomóc Kamilowi w starcie w kolejnym sezonie. - Sądziłem, że fakt, iż syn jest jedynym tego typu sportowcem w województwie świętokrzyskim, będzie dla nas atutem. Byłem w wielu kieleckich firmach z propozycją współpracy. Bez efektu. Odwiedziłem największe firmy Konecczyzny. Podobnie - żadnego zainteresowania. A przecież relacje z wyścigów ukazują się w czasopismach, pokazują je różne telewizje.
AMBITNE PLANY
Nadchodzący sezon zapowiada się dla Kamila bardzo ciekawie. Na dniach ma odebrać kolejny motocykl, tym razem Yamahę R 1 1000 i od razu z pomocą taty rozpocznie przygotowania pojazdu do startu. - Szykuję się do Mistrzostw Polski oraz do Alpe - Adria Cup czyli Mistrzostw Europy - planuje Kamil. - Wyścigi będą między innymi w Czechach, Chorwacji, na Słowacji i u nas w Polsce.
Kamil Syska podczas wyścigu Suzuki GSX-R Cup w 2009 roku
- Szkoda mi zapału i talentu syna - mówi ojciec sportowca. - Niestety, jeśli nie znajdziemy sponsorów, Kamil będzie musiał zrezygnować z tegorocznych planów, tak jak zrezygnował z planów roku poprzedniego. Nasza obecna sytuacja finansowa nie jest najlepsza i mimo zaangażowania całej rodziny nie damy rady sfinansować startów syna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?