Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karlskrona: Królewskie miasto po drugiej stronie Bałtyku (zdjęcia)

Piotr Kutkowski
Piotr Kutkowski
W Karlskronie można najpierw zwiedzić największy drewniany kościół w Szwecji, a potem zjeść największą porcję lodów na największym szwedzkim rynku. Stąd już całkiem blisko do dzielnicy…najmniejszych domków.

[galeria_glowna]
Prom firmy Stena Line po nocnej podróży z Gdyni zawija do portu w Karlskronie wczesnym rankiem. Do centrum miasta jest zaledwie kilka kilometrów. My wybieramy inną, dłuższą drogę. Dłuższą, ale znacznie bardziej atrakcyjną. Przejeżdżamy przez leśny zagajnik, chwilę później parkujemy. Dalej jest już tylko rezerwat dębów i morska zatoka. Nad brzegiem pasą się owce, po wodzie pływają łabędzie, w oddali majaczą jachty. Widok jak z pocztówki. Cisza, spokój i nagle zza zarośli wyłania się sarna z młodym. Widząc nas z gracją przeskakują przez ogrodzenie rezerwatu i znikają.

Jadąc do centrum zatrzymujemy się jeszcze na wzgórzu, gdzie jest punkt widokowy. Roztacza się stąd panorama na Karlskronę - "Koronę Karla". Miasta położonego na 33 wyspach, które jest stolicą prowincji Blekinge i głównym portem szwedzkiej marynarki wojennej. Zostało założone w 1680 roku, znajduje się tu 950 jezior i 12 rzek. No i mnóstwo zabytkowych miejsc.
DATEK DLA ROSENBOMA

My zwiedzanie zaczynamy od kościoła admiralicji, zwanego też Ulrica Pia, na cześć pobożnej żony Karola XI. To największa drewniana świątynia w Szwecji - główna bryła ma wymiary 20 na 20 metrów. Chóry we wnętrzu kościoła składały się dawniej z dwóch poziomów, dzięki czemu mógł pomieścić do 4 tysięcy osób.

Wybudowano go w 1685 roku na planie krzyża równoramiennego, a drewniana konstrukcja miała być potem zastąpiona kamienną budowlą. Zabrakło finansów, prowizorka pozostała. Dziś już nikt nie wspomina o przebudowie, a o finanse dba ustawiona przed kościołem kopia figury najsłynniejszego mieszkańca Karlskrony - Matsa Rosenboma. Według legendy był on kiedyś pracownikiem stoczni w Karlskronie, zmuszonym do żebrania dla utrzymywania swojej rodziny. Pobity i wyrzucony na mróz przez rzeźbiarza stoczniowego miał zamarznąć przed kościołem. Jedyne, co mógł zrobić dręczony wyrzutami sumienia rzeźbiarz, to stworzyć figurę żebraka, aby po wsze czasy zbierała pieniądze na biednych mieszkańców miasta.

Tablica, którą trzyma stojący przed kościołem Rosenbom, głosi: "Najuniżeniej Państwa proszę, choć głos mój już jest słaby, włóżcie jakiś datek, ale podnieście przy tym mój kapelusz. Błogosławieni, którzy troszczą się o ubogich". I nie ma chyba osoby, która nie podniosłaby mu kapelusza i nie wrzuciła kilku koron. Tym bardziej, że trafią one do organizacji charytatywnych w gminie Karlskrona.

Oryginalna rzeźba liczy co najmniej 200 lat i stoi dziś w przedsionku kościoła, a w surowym wnętrzu świątyni można zobaczyć model żaglowca Karlskrona, który zatonął wraz z załogą podczas orkanu u wybrzeży Florydy w 1846 roku.

KRÓLEWSKIE NABRZEŻE

Kolejna, malutka rzeźba stoi około 200 metrów przed kościołem i przedstawia chłopczyka wybiegającego z książki. To Nils Holgersson, bohater powieści Selmy Lagerlöf, szwedzkiej pisarki, która jako pierwsza kobieta otrzymała literacką Nagrodę Nobla. By zrobić sobie zdjęcie przy pomniku, trzeba nieźle się schylić. Dzieci nie mają z tym takiego problemu.

Do Nabrzeża Królewskiego stąd już tylko minuta, dwie drogi. Dawniej było to miejsce, od którego oficjalne wizyty w Karlskronie rozpoczynali szwedzcy królowie - wysiadając tu z łodzi i przyjmując należne im honory. Bastion Aurora, stanowi ostatni zachowany fragment murów, które dawniej dzieliły Karlskronę, otaczając i broniąc dostępu do portu wojennego. Ciekawostką jest stojący na nabrzeżu drogowskaz, wskazujący odległości do niektórych stolic i miast siostrzanych Karlskrony. Gdynia 260, Warszawa 560 kilometrów - informują tabliczki.

O nie, my się tam dzisiaj nie wybieramy. Znacznie bliżej nam do rynku w Karskronie, który liczy 2 hektary i jest największym rynkiem w Szwecji. Mówi się o nim, jako o dumie mieszkańców miasta, zdobią go ratusz z 1798 roku i wyświęcony w 1709 roku kościół Świętej Trójcy. Turystycznymi atrakcjami są także stara wieża ciśnień w formie średniowiecznego zamku oraz stojąca za ratuszem sala koncertowa. Ale jest jeszcze jena, wielka atrakcja. W małej cukierni sprzedaje się ogromne lody. Można się najeść już jedną gałką, ale niektórzy kupują nawet po kilka gałek, jakby chcieli udowodnić, że ludzkie możliwości są nieograniczone. By kupić lody, trzeba odstać w długiej kolejce, nikt jednak nie żałuje straconego czasu. Nikt nie żałuje także wizyty w Fredrikskyrkan - kościele parafii miejskiej z 1744 roku, którego charakterystyczne wieże widać z daleka. W południowej wieży kościoła wisi 35 dzwonów, które 3 razy dziennie wygrywają melodie. Dźwięk słychać w całym mieście.

MINIATUROWE DOMY

Odpoczywany na nabrzeżu przy znakomitym Muzeum Morskim. Ludzie opalając się wylegują na trawie i piasku, dzieciaki bawią się na zjeżdżalni wtopionej w wielką głowę, dla odważnych jest wysoka na kilka metrów wieża, z której można skakać do wody. Sam budynek muzeum okalają stare statki i okręty, w tym najstarszy okręt podwodny Szwecji. Przypominają one, że Karskrona to miasto portowe, a kto chce się przekonać, jak wyglądała prze wiekami dzielnica stoczniowców i marynarzy musi udać się do Björkholmen. Ulice noszą nazwy typów statków lub nazwiska szwedzkich admirałów i dowódców floty, część zachowanych budynków pochodzi z XVIII i XIX wieku. Domy najczęściej są parterowe i miniaturowe. Złośliwi twierdzą, że nie mogły być większe, bo wszystkie deski użyte na ich budowę musiały się zmieścić pod płaszczem, kiedy je wynoszono ze stoczni.

Przeważają pastelowe kolory, w tym charakterystyczny dla Szwecji czerwony kolor z Falun. Nazwano go tak od ośrodka w środkowej Szwecji, gdzie w XVI wieku opracowano metodę produkcji farby z dodatkiem miedzi. W XIX wieku farba stało się tak popularna, że każda szwedzka rodzina mogła tanio pomalować swój dom - na ten sam kolor.
W pozbawionych firanek oknach domów widać ustawione modele żaglowców, mosiężne, naftowe lampy, są i okna, przy oknach wiszą lusterka, pozwalające zobaczyć, kto puka do drzwi, zanim otworzymy.
- Żony marynarzy musiały wiedzieć z wyprzedzeniem, czy to mąż wraca do domu - śmieje się nasza przewodniczka.

Zmierzch zapada później, znacznie później niż w Polsce. Zachód słońca obserwujemy z malutkiej wysepki Stakholmen. Wygląda tak, jak wyglądał archipelag, kiedy król podejmował decyzję o budowie portu i miasta. Miasta, które koniecznie trzeba zobaczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie