W ostatnich dniach Karol Szewczyk zmuszony był poruszać się o kulach. Wszystko przez kontuzję kolana.
Za tydzień rusza runda rewanżowa w I lidze piłkarzy ręcznych. O tym co już za zespołem, a co jeszcze przed, rozmawialiśmy z bramkarzem i zarazem wiceprezesem KSZO - Karolem Szewczykiem, którego występy w rundzie rewanżowej stoją pod znakiem zapytania ze względu na kontuzję kolana.
Trzeba przyznać, że KSZO Ostrowiec w pierwszej rundzie to jakby dwie różne drużyny. W pierwszej części spisała się poniżej oczekiwań, w drugiej wyniki chyba przerosły oczekiwania?
- Podzieliłbym tę rundę na takie dwa etapy, myślę, że nieodzownie związane z osobami trenerów, którzy nas prowadzili. Pierwsza część była nieudana w naszym wykonaniu. Musieliśmy zapłacić frycowe, które wiąże się z grą w wyższej klasie rozgrywkowej. To z jednej strony, natomiast z drugiej na pewno w lepszych wynikach przeszkodziły nam kontuzje w okresie przygotowawczym, które wykluczyły zawodników. Zgranie nie było już takie, jakbyśmy sobie tego życzyli. Przyszły porażki, które też pozytywnie nie nastrajały i poszło to wszystko w złym kierunku, aż doszło do tego feralnego meczy z Przemyślem, który był bardzo słaby w naszym wykonaniu. Zarówno my jak i trener stwierdziliśmy, że tak źle nie może to wyglądać. Trener Przybylski zrezygnował ze swojej funkcji. Byliśmy wtedy w bardzo złej sytuacji w tabeli i już różne myśli przychodziły do głowy co dalej. Drużyna była bez szkoleniowca, rozbita. Wtedy decydująca była decyzja o zatrudnieniu znanego trenera Aleksandra Malinowskiego.
To była bardzo dobra decyzje, choć z pewnością nie łatwa. Trener Malinowski odmienił bowiem oblicze ostrowieckiego zespołu.
- Teraz można powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. Trener Malinowski odmienił drużynę pod każdym względem. Podziałał swoją osobą przede wszystkim mentalnie i to podejście zmieniło się na plus. Podziałał na chłopaków tak, że uwierzyli w to, co wiedzieliśmy nawet przed sezonem - że możemy grać na wysokim poziomie i wygrywać w tej I lidze. Już pierwszy mecz z Końskimi pokazał, że pojawiły się pierwsze symptomy dobrej gry, jednak było to jeszcze za wcześnie, bo zaledwie po czterech treningach z nowym szkoleniowcem i jeszcze się to wszystko nie poukładało.
W pozostałych spotkaniach rywale nie potrafili znaleźć na was recepty.
- Kolejne spotkania udowodniły, że spore możliwości drzemią w tym zespole. Pięć spotkań z rzędu zakończonych zwycięstwem wywindowało nas gdzieś w rejony środka tabeli. Mieliśmy bardzo dobrą passę. Zakładając po pierwszej części sezonu takie miejsce w debiucie w rozgrywkach I ligi z pewnością byśmy byli usatysfakcjonowani, niemniej jednak przebieg tej rundy, czyli na początek sporo porażek, a dopiero później lepsza gra i wyniki sprawiły, że była ona trochę zaskakująca, jednak finalny efekt jest zadowalający i jest dobrym punktem wyjścia do drugiej rundy i kolejnych gier w tym sezonie.
Wspomniałeś o kontuzjach. Niestety, w ostatnim czasie was nie omijają.
- Od początku sezonu kontuzja nas nie omijają, ale jest to jakby wpisane w ten sport. W poprzednich sezonach nie mieliśmy może tylu poważnych kontuzji, które by wykluczały zawodników na dłużej. Teraz niestety nam się to przytrafiło. Jeśli chodzi o Grzegorza Mroczka, to nie zagrał on praktycznie żadnego meczu w tej pierwszej rundzie, bo cały czas się leczył. Teraz już się rehabilituje. Nie wiem jak to dokładnie wygląda z Grześkiem, bo ja też nie tak dawno doznałem kontuzji kolana i mam teraz z tym problem. Miejmy nadzieję, że będzie już mógł grać w nadchodzącej rundzie. Myślę, że Maciek Jeżyna też dojdzie do siebie i wspomoże nas w walce o punkty. Jeśli o niego chodzi to jest to taka nieprzyjemna kontuzja pachwiny - dosyć bolesna, ale wierzę, że jeszcze kilka tygodni i będzie gotowy do gry. Mamy jednak innych zawodników i tak skonstruowany skład, aby na każdej pozycji było po dwóch równorzędnych piłkarzy i wtedy nawet w przypadku kontuzji jednego, drugi wchodzi w jego miejsce i tej różnicy nie widać. To jest okazja do pokazania się innych zawodnikom.
Na luki w kadrze zareagowaliście sprowadzając kolejnego znanego zawodnika. W zeszłym sezonie przyszedł Dmitrij Afanasjev. Tym razem sięgnęliście po białoruskiego rozgrywającego z reprezentacyjną przeszłością. A co z obsadą bramki, tak ważnej pozycji?
- Zgadza się. Przed rundą rewanżową przeprowadziliśmy transfer Witalija Korzeniowskiego, który już jest w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zagrał zaraz po przyjeździe w meczu z Mielcem i myślę, że powoli będzie się wkomponowywał w zespół i będzie dla nas dużym wzmocnieniem, szczególnie na środku rozgrania. W obliczu mojej kontuzji teraz ciężar spada na Karola Drabika, a Michał Piątkowski z pewnością będzie dostawał więcej szans na pokazanie się w naszej bramce i swoich wysokich już umiejętności. Myślę, że trochę wiary potrzeba, bo na pewno stać go na bardzo dobrą grę.
Przed rundą rewanżową zagraliście już ze Stalą Mielec - zespołem Superligi. To dla was cenna lekcja, a kibice z Ostrowca będą mieli okazję oglądać zespół Superligi w Ostrowcu podczas rewanżu.
- Na pewno bardzo się cieszymy, że nasza dobra gra została dostrzeżona i doceniona. Trener Stali Mielec sam do nas zadzwonił i zaproponował rozegranie tych sparingów. To dla nas taka dodatkowa mobilizacja. Pierwszy mecz odbył się w Mielcu i ku naszemu zadowoleniu, był dość wyrównany. Podjęliśmy walkę z tym zespołem. Wiadomo, że to tylko sparing, a oba zespoły miały za sobą cięższe treningi, ale to dla nas kolejne cenne doświadczenie. Myślę, że zaprocentuje w przyszłości. Już dziś zapraszam naszych kibiców do hali KSZO w sobotę, 17 stycznia, na godzinę 17. Rewanż w Ostrowcu też powinien być emocjonujący a kibice będą mieli okazję obejrzeć drużynę z Superligi.
Dziękuję za rozmowę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?