Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Gaertner wraca do zdrowia po pożarze jaki zniszczył jej dom w Kwasie

Lidia CICHOCKA [email protected]
Dom do dziś wygląda jak lodowy pałac z bajki. To zdjęcie zrobiliśmy kilka godzin po pożarze, ale do dziś lód nie puścił. Z pożaru ocalał tylko fortepian, stół, lampa i czyste kartki nutowe. Do stoi wśród sosnowych lasów w przysiółku Kwas w gminie Gowarczów w powiecie koneckim.
Dom do dziś wygląda jak lodowy pałac z bajki. To zdjęcie zrobiliśmy kilka godzin po pożarze, ale do dziś lód nie puścił. Z pożaru ocalał tylko fortepian, stół, lampa i czyste kartki nutowe. Do stoi wśród sosnowych lasów w przysiółku Kwas w gminie Gowarczów w powiecie koneckim. Marzena Kądziela
Od kilku dni Katarzyna Gaertner jest znowu na nogach, wraca do zdrowia po straszliwej tragedii - pożarze jaki zniszczył jej dom w Kwasie.

Koncert - Przyjaciele dla Katarzyny Gaertner

Koncert - Przyjaciele dla Katarzyny Gaertner

Każdy może pomóc Katarzynie Gaertner. Wystarczy kupić bilet na koncert organizowany przez jej przyjaciół. Odbędzie się on w czwartek, 29 marca w Hali Widowisko-Sportowej przy ulicy Żytniej w Kielcach o godzinie 18. Dla Kasi zaśpiewają: Zbigniew Wodecki, Andrzej Rybiński, Ryszard Poznakowski Band, Halina Frąckowiak, Bronisław Opałko, Janusz Laskowski, Bartek Gaertner i Elwira Sibiga, zespół Arianie, Bogusław Nowicki z Dorotą Lanton oraz Trubadurzy. Organizatorami koncertu są: Ewa Kozłowska, z Agencji Koncertowej Ewa-K, Ryszard Poznakowski ze Stowarzyszeniem Polskich Artystów Wykonawców oraz Wacław Kuter ze Studia Summerhit ze Śląska. Imprezę poprowadzi dziennikarka muzyczna Maria Szabłowska. Informacje o biletach - telefon 604 529 740.

Pożar wybuchł w nocy 28 na 29 stycznia. Ogień doszczętnie strawił połowę domu, który był nie tylko mieszkaniem, ale także studiem nagrań. Dzieło zniszczenia dokończyła woda. Strażacy tłumiąc płomienie zalali wszystko a potężny mróz skuł dom zamieniając go w lodowy zamek.

Wszyscy pamiętamy zdjęcia zrobiona przez dziennikarkę "Echa Dnia" Marzenę Kądzielę, które obiegły Polskę: jakby wyrzeźbione z lodu ściany i stojących przed nimi: kompozytorkę Katarzynę Gaertner i aktora Kazimierza Mazura. - Straciliśmy dorobek życia - mówili. - Najgorsze, że pod lodem zniknęły nuty, całe projekty spektakli, oper, przedstawień, nowoczesne studio nagrań, reżyserka. Mieliśmy salę prób, cały zbiór instrumentów, komputery. Nie zostało nic.

Na wieść o nieszczęściu jakie spotkało tych tak popularnych i lubianych ludzi posypały się deklaracje pomocy a Katarzyna Gaertner wbrew wszystkiemu była pełna optymizmu - mówiła, że nie rezygnuje z planów, z werwą idzie do przodu. Jej optymizm był zdumiewający, bo przecież w pożarze straciła wszystko.

Jednak nawet wrodzona radość i siła woli pani Kasi nie zapobiegły załamaniu. - Wylądowałam w szpitalu, bo chociaż silnej woli mi nie brakuje, ciało okazało się słabe - mówi tłumacząc co się stało. - Po ogromnym stresie straciłam odporność, zaczęły nękać mnie choroby, zakażenie jedno za drugim, przyplątało się zapalenie oskrzeli. I to mnie, która od 25 lat nie chorowała.

Lekarz chciał ją zatrzymać w szpitalu, ale ona zażądała wypisania i powrotu do domu a dokładnie do młyna, który ocalał, a w którym mieszkała po sprowadzeniu się na ziemię świętokrzyską. Potem z mężem wybudowali obok dom, a w młynie zamieszkał syn pani Kasi z partnerką. Niestety ogień zabrał dom marzeń.

- Wiedziałam, że jak zostaną w szpitalu nerwy mnie zjedzą, bo nie będę widziała co tam się dzieje więc wolałam leżeć tam - mówi Katarzyna Gaertner.

Była i jest bardzo osłabiona, porusza się wsparta o krzesło. - Ale proszę mi nie robić takich zdjęć, nie chcę żeby taką mnie widziano - mówi. - Ja się pozbieram, idzie wiosna i wszystko będzie dobrze. To przecież tutaj, na koneckiej ziemi odzyskałam zdrowie ratując się przed białaczką więc i teraz dam radę. Psychicznie jest dobrze a ciało wróci do normy.

Ze wzruszeniem wspomina pomoc jaką otrzymała od przyjaciół. Maryla Rodowicz, dla której napisała tyle przebojów, błyskawicznie zebrała pieniądze na najpilniejsze rachunki, na swojej stroni podaje numer konta, na które można wpłacać na pomoc dla Kasi. - Dostałam bardzo wiele słów wsparcia a jakaś pani napisała: mam 700 złotych emerytury, wysyłam pani 20 złotych, bo więcej nie mogę. To niesamowite, że starsza pani zadała sobie tyle trudu, bo przecież nie za pomocą internetu, ale odwiedzając pocztę wysłała mi przekaz - głos grzęźnie w gardle.

- Po tym nieszczęściu spotyka mnie tyle dobroci - dodaje po chwili. - Dzięki gminie mamy na czym spać. Wróciliśmy do młyna, w którym pomieszczeń jest niewiele, ale Bratek przeniósł się na stryszek a my mamy 30 metrów kwadratowych. To wystarcza.

Ponieważ z płonącego domu uciekali tak jak stali ludzie dali im ubrania. - Właśnie zorientowałam się, że z lżejszych rzeczy mam tylko jeden męski t-shirt, podarowano mi grube, zimowe rzeczy, bo przecież w styczniu była taka zima - mówi z uśmiechem pani Kasia.- Ale to drobiazg.

Zima nie ustąpiła jeszcze ze spalonego domu. - Wydawało się, że wszystko odmarza, ale przyszła druga fala mrozów i znowu ścisnęło - wyjaśnia. W przedsionku ciągle stoi zakuta w lód kanapa. Nie bardzo można ruszyć zawalony dach. Lód trzyma bardzo mocno potłuczone szkło, deski najeżone gwoździami.

- Pewnie, że próbujemy co nieco z niego wyłuskać, ale mebli nie ruszymy, bo się łamią. Udało mi się natomiast i to wielka radość, odkuć trochę papierów, to nieznane teksty Agnieszki Osieckiej, miałam do nich napisać muzykę i tuż przed pożarem przeniosłam z młyna do domu. Składamy ocalałe fragmenty. Niestety z płyt nic nie zostało, spaliły się doszczętnie, podobnie jak instrumenty i cale wyposażenie reżyserki. Ocalał tylko fortepian, który zdołali wynieść strażacy.

Ostatni, tak ciepły weekend niewiele zmienił - ciepło musiałoby być chociaż przez tydzień by lód się rozpuścił. - Teraz najpilniejsze jest położenie dachu nad tą częścią, która się nie zawaliła, bo jeśli przyjdą deszcze zapadną się stropy - mówi kompozytorka. Potrzebujemy też miejsca do pracy, do prób z muzykami, do nagrań.

Komponować może na klawiszach, które dostała, ale studio musi odtworzyć. Adaptuje na ten cen niewielkie pomieszczenie gospodarcze obok młyna. - Musimy pracować żeby żyć. W najbliższych planach mam dokończenie płyty - wydanie Pozłacanego warkocza - musicalu z 1980 roku - wyjaśnia.
- Najważniejsze jest zdobycie materiałów budowlanych: kabli, desek, cementu. Nie stać nas na kupno, bo to co mamy idzie na opłacenie rachunków za prąd, telefon. Staramy się też o pożyczenie osuszacza, bo jak lód się rozpuści będzie można suszyć ściany i ratować to, co zostało. Na pewno się uda - ja zawsze wstaję prawą nogą i się uśmiecham witając dzień - mówi Katarzyna Gaertner.
Do domu, który spłonął w pożarze przeprowadzili się w czerwcu ubiegłego roku, nie zdążyli go nawet wykończyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie