Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdemu niepełnosprawnemu można dać szansę aby wykazał się w pracy. Dobry przykład w Starachowicach

Sławomir Sijer
Dyrektor Janusz Adamczyk prezentuje „pluskwę”, dzięki której firma kontroluje, czy pracownicy wykonują swoje obowiązki.
Dyrektor Janusz Adamczyk prezentuje „pluskwę”, dzięki której firma kontroluje, czy pracownicy wykonują swoje obowiązki. Sławomir Sijer
Straciłeś w wypadku kończynę, jesteś po zawale, więc uznano cię za trwale niezdolnego do pracy. Ale są firmy, które jeszcze mogą dać ci szansę wykazania się, o ile pozwoli na to lekarz medycyny pracy.

- Pracuje u nas młody, trzydziestoparoletni mężczyzna, któremu maszyna obcięła podudzie - mówi Janusz Adamczyk, dyrektor starachowickiego oddziału Przedsiębiorstwa Wielobranżowego Karabela-CK. - Lekarz zezwolił mu na podjęcie pracy, pod warunkiem, że znajdzie odpowiednie stanowisko. Zanim trafił do nas proponowano mu na przykład pracę w ochronie firmy i związane z tym regularne... obchody terenu. Teraz ma stanowisko kontrolera monitoringu, czyli siedzi przed monitorami.

Niepełnosprawni?
Na 80 osób zatrudnionych w Starachowicach przez Karabelę - CK wszyscy mają jakiś stopień niepełnosprawności. Niektórzy wykonują jednak pracę, jakiej nie powstydziłby się mistrz sztuk walki. - Gdy starachowicki szpital ogłosił przetarg na ochronę, zgłosiliśmy się tylko my - mówi dyrektor Adamczyk. - Myślę, że „straszakiem” był Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie nasi ludzie ciągle są przygotowani na różne interwencje. Dlatego skierowaliśmy tam ludzi mających odpowiedni wygląd i umiejętności. Interwencje zdarzają się najczęściej w okresie letnim i w weekendy, gdy przywożeni są ludzie pod wpływem alkoholu, narkotyków czy dopalaczy. Uderzenia i szarpanie ochroniarzy są na porządku dziennym. Zdarzył się też atak nożem, ale został fachowo odparty a napastnik obezwładniony. Inne przypadki, to straszenie zemstą, znajomościami a nawet wyrzuceniem z pracy. Ale nasi ochroniarze są też dobrze chronieni przez firmę.

Jak na lotnisku
Karabela - CK obstawia też starachowicki sąd. - Ochrona ma tam do dyspozycji prześwietlarkę, jakie używane są na lotniskach. Przydaje się, bo ludzie ciągle usiłują wnosić na rozprawy niebezpieczne przedmioty. Nasz rekordzista ma na koncie 11 wykrytych noży, nie licząc innego „drobiazgu” - wylicza Janusz Adamczyk.
Specjalistą od ochrony jest w firmie Piotr Radzik, który swoje doświadczenie zdobywał latami pracując w kilku starachowickich zakładach. - Teraz jest zupełnie inna sytuacja, głównie dzięki monitoringowi. Skończyły się pogonie, przechwytywanie towaru przerzuconego za ogrodzenie i groźby. Kiedyś udaremniłem - jeszcze nie mogę powiedzieć gdzie - zorganizowaną kradzież na dużą skalę. Gdy potem robiłem obchód po hali produkcyjnej słyszałem za plecami „ Ty się tak tutaj nie kręć. Widziałeś ile tu jest noży i innego żelastwa? Jeszcze ci coś spadnie na głowę. Albo kwas się na ciebie wyleje.”

Kontrola ochrony
Pracę w Karabeli-CK, mimo stosowania różnych form sprawdzania, dostają różni ludzie. - Alkoholicy potrafią się na początku „przyczaić”, na jakiś czas, na początku pracy przestają pić, ale wcześniej czy później ich demony biorą górę - opowiada dyrektor Janusz Adamczyk. - Pierwsza wpadka kończy się upomnieniem. Potem się rozstajemy, choć prezes Kazimierz Pękalski ma złote serce i do końca stara się ludziom iść na rękę. Trudno jednak bronić kogoś, gdy dowody na niewłaściwe wykonywanie pracy są wyraźne. - W kontroli pracowników wspomaga nas Roger - 2, czyli elektroniczny rejestrator czasu pracy - mówi Piotr Radzik. - Dzięki niepozornym „pluskwom” zamontowanymi w ochranianym obiekcie, jesteśmy w stanie dokładnie sprawdzić czy na przykład obchód pracownika odbył się zgodnie z harmonogramem, gdzie w danym czasie przebywał. Do tego dochodzi wyposażenie w telefony, radiotelefony, monitoring. Tego wymagają zresztą firmy, które nas zatrudniają. A w razie kradzieży czy innego zdarzenia możemy dzięki temu szybko wyjaśnić, że wina leży poza Karabelą-CK.

Raj dla emerytów
- Bardzo lubię pracować z emerytami a i oni też chętnie się do nas zgłaszają - mówi dyrektor Adamczyk. - Obecnie najstarszy ma 74 lata, pracuje bez okularów, ma bardzo dobry słuch i świetnie sprawdza się jako ochroniarz. Emeryci są dyspozycyjni, poukładani życiowo, można na nich liczyć w razie potrzeby nagłych zastępstw. A gdy wypełnią swoją miesięczną normę w pracy, mogą jechać odpocząć do naszego sanatorium w Rabce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie