W czwartek około godziny 11.30 żona pana Alojzego odebrała telefon od młodego mężczyzny.
- Podawał się za jej kuzyna. Swój zmieniony głos tłumaczył grypą. Opowiadał, że miał wypadek i potrzebuje dużych pieniędzy dla osoby, której rozbił samochód, bo przeciwnym razie grozi mu więzienie - opowiada pan Alojzy.
Kiedy kobieta odparła, że może pożyczyć najwyżej cztery tysiące złotych, dzwoniący orzekł, że to mało i aby przygotować także rzeczy ze złota, jeśli ciocia ma jakieś w mieszkaniu.
- Kiedy usłyszałem jak zastrzega, by nikomu o tej pożyczce nie mówić i zapowiada, że po pieniądze przyśle przed blok kogoś obcego, bo sam jest z połamanymi żebrami w szpitalu, kategorycznie zabroniłem żonie pożyczania pieniędzy - relacjonuje pan Alojzy. - Wydawało mi się to grubymi nićmi szyte. Także to, że kiedy żona odłożyła słuchawkę, on zadzwonił ponownie z pretensją jak mogła to zrobić. To nie podobne do naszego kuzyna. On jest dobrze wychowany.
Pan Alojzy poprosił żonę, aby zatelefonowała do brata osoby, za którą podawał się dzwoniący.
- To nasza rodzina. Kiedyś oni pomogli nam, więc dlaczego teraz my nie mielibyśmy ich wspomóc. Chciałem jednak mieć pewność, że nie mamy do czynienia z oszustem. Chwilę później wiedzieliśmy już, że kuzyn nie miał żadnego wypadku i nie dzwonił z prośbą o pożyczkę. Zaalarmowaliśmy policjantów i "Echo Dnia", bo trzeba nagłaśniać takie sprawy. Może ktoś inny, kto znajdzie się w takiej sytuacji, a wcześniej przeczyta, co nas spotkało, także nie da się oszukać - opowiada pan Alojzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?