20-letni dziś Paweł, który zasiada na ławie oskarżonych jest uczniem jednego z kieleckich techników. Sąsiedzi mówili o nim, że to chłopak z normalnej rodziny, żadna patologia. Średniego wzrostu, szczupłej budowy ciała. W sądzie, podczas pierwszej rozprawy, był wyraźnie poruszony, opowiadając o zdarzeniach sprzed niemal roku często miał łzy w oczach a głos mu się załamywał.
Feralnego wieczora, 12 lipca 2018 roku wraz z dziewczyną, 18-latką jej 16-letnim bratem i kolegą - swym rówieśnikiem 19-letni wtedy Paweł był na terenach zielonych w osiedlu Ostra Górka. Tamtego wieczora żadne z nich nie spożywało alkoholu.
- W pewnej chwili zobaczyłem starszego od nas mężczyznę, zbliżał się do nas szybkim krokiem. Zatrzymał się niedaleko i zobaczyłem, że zaczął w naszą stronę oddawać mocz - odpowiadał w sądzie oskarżony. - Nagle zobaczyłem, że ten mężczyzna podbiega do nas i do mojego koeli mówi "co się k... śmiejesz". Złapał go i przycisnął do betonowych płyt. Wszyscy wstaliśmy, moja dziewczyna zaczęła płakać. Jej brat, najmłodszy z nas zawołał do tego mężczyzn, a on zaczął iść w jego kierunku z zaciśniętymi pięściami - relacjonował oskarżony.
Jak tłumaczył dalej, aby odwrócić uwagę mężczyzny od brata dziewczyny oskarżony podszedł do nieznajomego.
- Zamachnąłem się, aby go uderzyć, ale nie trafiłem. Mówiłem cały czas: |spokojnie człowieku, o co ci chodzi?". On nie reagował. Miał mocno wytrzeszczone oczy, bałem się go. Był dużo wyższy, potężniej zbudowany. Myślałem o ucieczce, ale nie chciałem zostawić grupy. W pewnej chwili pomiędzy mnie i jego weszła moja dziewczyna, on odwrócił się do jej brata. Wtedy ja kierując pięść od siebie z zamachu uderzyłem go w policzek. Ten mężczyzna po ciosie miał mętne oczy, osunął się na ziemię i upadł. Uciekliśmy na odległość kilkudziesięciu metrów, bo baliśmy się, że znowu nas zaatakuje. Gdy długo się nie podnosił podeszliśmy bliżej, zobaczyłem, że nie oddycha. Zadzwoniłem do taty, a zaraz potem na pogotowie. Zaczęliśmy udzielać mu pierwszej pomocy. Przyjechała karetka i policja. Wtedy dowiedziałem się, że ten mężczyzna zmarł - opowiadał w sądzie młody człowiek. Przyznał, że między 13 a 15 rokiem życia trenował boks, ale zaznaczał: - Nie był to mój rodzaj sportu.
Sąd przepytywał także siostrę nieżyjącego mężczyzny. 46-latek był rozwiedziony, uprawiał sport, dużo biegał.
- Miał problemy z alkoholem - przyznała jego siostra. - Leczył się odwykowo, nie miałam z nim stałego kontaktu. Miał przypadłość, że po alkoholu robiły mu się duże oczy. Słyszałam, że czasem stawał się agresywny po spożyciu alkoholu, ale ja sama tego nie widziałam - tłumaczyła przed sądem.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ 500 plus na każde dziecko
Źródło: vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?