Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielczanin Leszek Drogosz opowiedział nam o brązowym medalu i przyjaźni z Danielem Olbrychskim

Dorota KUŁAGA
Na igrzyskach olimpijskich w Rzymie Leszek Drogosz zdobył brązowy medal. Było to 9 września 1960 roku.
Na igrzyskach olimpijskich w Rzymie Leszek Drogosz zdobył brązowy medal. Było to 9 września 1960 roku. Dorota Kułaga
Kilkanaście dni temu minęło 50 lat od zdobycia przez Leszka Drogosza brązowego medalu na igrzyskach w Rzymie. W półfinale kategorii półśredniej "Czarodziej ringu" przegrał po kontrowersyjnym werdykcie sędziów z reprezentantem Związku Radzieckiego Jurijem Radoniakiem 2:3.

Leszek Drogosz

Leszek Drogosz

Urodził się 6 stycznia 1933 roku w Kielcach, do dziś mieszka w Kielcach. Ma żonę Irenę. "Czarodziej ringu", jeden z najlepszych zawodników w historii polskiego boksu. Brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Rzymie w 1960 roku, trzykrotny mistrz Europy. Laureat plebiscytu "Echa Dnia" na najpopularniejszych sportowców ziemi świętokrzyskiej w XX wieku. Równie dobrze radził też sobie na planie filmowym, zagrał w wielu filmach.

Uczestnicy tych udanych dla Polski igrzysk - zdobyli w sumie 21 medali - spotkali się ostatnio w Centrum Olimpijskim w Warszawie. - Była nas garstka. Reszta albo nie żyje, albo nie mogła dotrzeć. Trochę byłem załamany, jak zobaczyłem, ile nas zostało - mówi Leszek Drogosz.

MYŚLAŁ, ŻE WYGRAŁ

On w Rzymie sięgnął po "brąz". Było to 9 września 1960 roku. - Jechałem z szansami na medal i dobrze walczyłem, również w tym pojedynku z Jurijem Radoniakiem - wspomina Leszek Drogosz. - Myślałem, że wygrałem, technicznie byłem dużo lepszy. Nawet Feliks Stamm w swoich pamiętnikach napisał, że był przekonany, że zwyciężyłem dwoma, trzema punktami. Ale tak to jest w sportach niewymiernych. Dwóch sędziów z Europy punktowało moje zwycięstwo 60:58 i 60:57. Trzej pozostali punktowali 59:59 i 59:59, ale ze wskazaniem Radoniaka, i 59:58 dla boksera ze Związku Radzieckiego. I przegrałem...Skończyły się marzenia o złocie... Zresztą to był okres przechodzenia z boksu technicznego do takiego bardziej agresywnego, który teraz bryluje. A moim atutem zawsze była technika - dodaje.

Medal olimpijski ma dla niego ogromną wartość. - Nie wiem, czy nie oddałbym trzech tytułów mistrza Europy za jedno olimpijskie "złoto". Ale cóż, można sobie tylko gdybać - stwierdza utytułowany zawodnik.

Spotkanie olimpijczyków z Rzymu

Spotkanie olimpijczyków z Rzymu

Z okazji 50. rocznicy otwarcia XVII Igrzysk Olimpijskich w Rzymie w Muzeum Sportu i Turystyki, które mieści się w Centrum Olimpijskim w Warszawie, odbyło się spotkanie z medalistami i uczestnikami tych igrzysk. Polscy sportowcy zdobyli na nich 21 medali - 4 złote, 6 srebrnych i 11 brązowych. W tym wyjątkowym spotkaniu uczestniczyli: Józef Szmidt (trójskok) - jedyny żyjący złoty medalista tych igrzysk, srebrni medaliści - Jarosława Jóźwiakowska (skok wzwyż), Elżbieta Krzesińska (skok w dal), Wojciech Zabłocki i Ryszard Zub - szabliści, brązowi medaliści - Daniela Walkowiak i Władysław Zieliński (startowali w kajakarstwie), Celina Gerwin-Jesionowska (sztafeta 4x100 metrów), Kazimierz Zimny (bieg na 5000 metrów) i kielczanin Leszek Drogosz (boks).

PRZYJAŹŃ Z OLBRYCHSKIM

-Jak moje zdrowie? Nie za bardzo, ale jakoś się jeszcze trzymam - przyznaje "Czarodziej ringu". Niedawno razem z żoną spędzał on urlop z Danielem Olbrychskim, z którym poznał się na planie filmowym "Boksera". - Szósty czy siódmy raz byliśmy w Cetniewie, teraz przez trzy tygodnie. Trochę ćwiczyliśmy, trochę biegaliśmy. Z Danielem jesteśmy w stałym kontakcie, często jeździmy do niego do Drohiczyna i do Podkowy Leśnej, on też nas odwiedza. Nasza przyjaźń - jakby nie było - trwa już czterdzieści lat. Nawet byłem świadkiem na jego ślubie - mówi Leszek Drogosz.

Droga do brązowego medalu olimpijskiego

Droga do brązowego medalu olimpijskiego

Leszek Drogosz startował na trzech igrzyskach - w 1952 roku w Helsinkach, w 1956 roku w Melbourne i w 1960 roku w Rzymie. Najlepiej wypadł na tej ostatniej olimpiadzie, zdobywając "brąz". Droga do tego sukcesu: kategoria półśrednia - w pierwszej walce pokonał 5:0 Benny Nielsena (Dania), w drugiej wygrał 5:0 z Ghasem Yavarkandim (Iran), w ćwierćfinale zwyciężył 5:0 Henry Loubschera (Południowa Afryka), w półfinale przegrał 2:3 z Jurijem Radoniakiem (Związek Radziecki), zdobywając brązowy medal.

- Jakie ja mogę mieć jeszcze marzenia? - zastanawia się utytułowany pięściarz. - Żebym w zdrowiu trochę pożył i coś ciekawego zobaczył - stwierdza nasz trzykrotny olimpijczyk. - W zasadzie to moje życie spełniło się w dość miły sposób, i to sportowe i prywatne. Byłem na pięciu kontynentach, w kilkudziesięciu krajach. Wiek daje się już czasem we znaki. Do tej pory nic nie odczuwałem, w piłkę pograłem, poboksowałem z Danielem. Teraz szybciej zaczynam się męczyć, sprawność już nie jest taka, jak kilka lat temu - przyznaje. - Ale nie ma co narzekać. Daj Boże, żeby taka była jak najdłużej - dodaje po chwili zastanowienia "Czarodziej ringu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie