Kielczanin Michał Sieradzan zdobył Grand Prix w konkursie VIVA Photo Awards 2019 (ZDJĘCIA)

- Mam ogromną satysfakcję, bo przewodniczącym jury był sam Ryszard Horowitz – mówi Michał Sieradzan. - A razem z nim zdjęcia oceniali ludzie znający się na fotografii.

Satysfakcje ze zwycięstwa była tym większa, że wcześniej podobne portrety Sieradzana wysłane na inny konkurs nie zwróciły uwagi jury.

Michał Sieradzan od dawna portretuje ludzi. - Kiedyś dużo chodziłem po górach i zajmowałem się fotografią górską, ale od wielu lat robię zdjęcia przede wszystkim ludziom – zatrzymuję chwile, które rzadko są dostrzegane, a które się nie powtórzą. Zdarza się, że ktoś popatrzy w obiektyw, ale nie są to zdjęcia pozowane, z przyklejonym uśmiechem zadowolenia. Dlatego mój zestaw zdjęć na konkurs nosił tytuł "Dostrzegać" – wyjaśnia.

Na konkurs do VIVA! wysłał portrety wykonane w czasie podróży po Indiach i jedno z Kielc.

- W Indiach byłem kilkakrotnie, ale najwięcej tego typu zdjęć zrobiłem w czasie pierwszych podróży – mówi. - Wracam do nich po latach, opracowuję i widzę w nich nowe rzeczy.

Kieleckie zdjęcie to portret tancerzy Kieleckiego Teatru Tańca, Julki i Tomka. - Współpracuję z Kieleckim Teatrem Tańca, cieszę się, że mogę robić zdjęcia za kulisami, kiedy tancerze przygotowują się do wyjścia na scenę. To chyba będzie temat mojego nowego projektu – dodaje.

Robiąc spontaniczne zdjęcia na ulicach zazwyczaj spotyka się z sympatią. - Ale bywają też inne reakcje. Kiedyś fotografowany Masaj ruszył w moim kierunku wymachując pałką i włócznią. Krzyczał, ale udało się z nim porozumieć. Pokazałem mu zdjęcia, zrobiłem kolejne i dostałem w prezencie tę pałkę, którą mi groził. Mam ją do dzisiaj.

Zwycięstwo w VIVA! Photo Awards 2019 wiązało się z udziałem w gali na której wręczano nagrody. - Ta gala przytłoczyła mnie swoim przepychem. Czułem się nieswojo, ale na szczęście zobaczyłem Michała Piróga, z którym chodziliśmy do jednej szkoły. Na scenie opowiedziałem coś o Kielcach i historyjkę jak kupiłem pierwszy aparat.

Nagrodą za zwycięstwo w konkursie była statuetka, ale także pobyt w ośrodku w Szkocji, szwajcarski zegarek i plener fotograficzny. - Czekam na podanie jego szczegółów , bo to może być ciekawe wydarzenie – przyznaje Michał Sieradzan.

Od kilku lat prowadzi osiadły tryb życia dużo czasu poświęcając synowi i zdjęciom, także tym, które powstały w latach gdy jeździł po świecie.