Po 10 latach
Ursula Kryj na kieleckim Rynku
(fot. Łukasz Zarzycki)
Po 10 latach
Ursula Kryj wyjechała z Kielc, gdy miała 3,5 roku. Z mamą osiedliła się w Sydney w Australii. Tam chodziła do szkoły i dorastała. Od zawsze marzyła o tym, by wstąpić do policji. Kielce odwiedziła pierwszy raz od 10 lat. - Nie poznałam miasta - mówiła.
Mówi, że odkąd pamięta chciała być policjantką. - Jak miałam osiem lat i był jakiś bal przebierańców w szkole, ja marzyłam o stroju policjantki. Moja mama ma wciąż nagranie mnie w tym przebraniu - śmieje się Ursula Kryj. Ma 24 lata i od 22 lat mieszka w Sydney, urodziła się w Kielcach.
- Wyjechała tam z mamą, gdy miała 3,5 roku. Dokładnie w marcu 1993 roku - wylicza jej tata Robert Mazurski, który jako cywilny pracownik zatrudniony jest w wydziale łączności Komendy Miejskiej Policji w Kielcach. Jego zdaniem w córce odezwały się geny, gdyż rodzina ma tradycje policyjne. - W 1939 roku mój dziadek był komendantem posterunku w Hrebennym na wschodzie Polski. 17 września 1939 roku dostał rozkaz wymarszu i już nigdy nie wrócił. Mój ojciec przez lata walczył o jego prawdę. Był przewodniczącym "Stowarzyszenia Rodzin Policyjnych" i zabiegał o to, aby nazwisko jego ojca i innych policjantów znalazło się na tablicy upamiętniającej ofiary zbrodni katyńskie.
W domu Ursuli, w Australii zawsze mówiło się po polsku, więc doskonale radzi sobie z językiem, nie mniej jednak już od kilku lat jej pierwszym językiem jest angielski. - Rozumiem wszystko po polsku, ale podczas wypowiadania się czasem brakuje mi słowa - dodaje. Gdy mówi jej akcent jest ledwo wyczuwalny.
TE SAME OBOWIĄZKI W KIELCACH I W SYDNEY
Ursula Kryj służy w policji w Sydney od trzech lat. - Aby się odstać do wymarzonej służby musiałam mieć dobre wyniki w nauce i oczywiście spełniać warunku fizyczne. Obecnie mam stopień Constable. Polskim odpowiednikiem jest straszy posterunkowy.
Policjantka nie może za dużo opowiadać o swojej pracy ze zrozumiałych względów, ale odwiedziła kielecką komendę i jak mówi, praca policjanta wszędzie polega na tym samym. - Mamy służyć społeczeństwu, zapewniać bezpieczeństwo i stać na straży prawa. Nasza praca w Australii nie różni się za bardzo od tej, którą wykonują w Kielcach moi koledzy. Może tylko warunki, w jakich pracujemy są nieco różne, ale przecież to nie ściany i biurka wpływają na jakość wykonywanych zadań. Wszędzie musimy wykazywać się skutecznością i odpowiednimi wynikami - mówi Ursula i dodaje, że zwiedziła I Komisariat Policji w Kielcach, po którym oprowadził ją tamtejszy komendant Tomasz Jarosz. - Przywitałam się również z komendantem kieleckiej policji Zbigniewem Kotarskim. Bardzo ciepło mnie tu przyjęto i bardzo za to dziękuję - z uśmiechem kwitowała.
W rodzinie taty są tradycje policyjne. Mój pradziadek był komendantem posterunku policji w Hrebennym we wrześniu 1939 roku. Tata pracuje w Komendzie Policji w Kielcach, więc może to geny sprawiły, że zawsze chciałam być policjantką - mówi Ursula na zdjęciu z tatą Robertem Mazurskim.
(fot. Łukasz Zarzycki)
Jak opowiadała przestępstwa, z którymi ona spotka się podczas swoje służby w patrolach, nie różnią się zbytnio od tych, z którymi walczą nasi policjanci. Jedyne co ich różni to warunki pogodowe. - W Polsce mówi się, że jest gorąco przy temperaturach powyżej 30 stopni Celsjusza. W Australii temperatura dochodzi do 45 stopni Celsjusza! Wtedy bywa naprawdę ciepło, a my musimy wykonywać naszą pracę, nosząc odpowiednie umundurowanie. Z gorącem radzimy sobie podobnie jak wszyscy, musimy pić dużo wody.
NIE TE KIELCE
Po latach spędzonych w Sydney mówi o Australii, że to jej dom. Nie wyobraża sobie mieszkania w innej części świata. - Tam mam przyjaciół. Z moimi kolegami z pracy spotykamy się nie tylko podczas służby, ale i prywatnie. Australijczycy są bardzo wierni w przyjaźni, jeśli kogoś polubią, to jest to przyjaźń na zawsze. Koledzy bardzo pomogli mi w pierwszych miesiącach pracy. Co ciekawe, na służbie przestaje być kobietą. Nie istnieje też w nazewnictwie australijskim coś takiego jak "policjantka" jest po prostu oficer policji.
Do Kielc Ursula przyjechała pierwszy raz od dziesięciu lat. Z tatą ma kontakt głównie przez internet. - Teraz jest łatwiej, bo jest na przykład facebook. Wcześniej rozmawialiśmy przez telefon wysyłaliśmy do siebie listy, które dochodziły z dużym opóźnieniem. Teraz nie muszę taty budzić telefonem, bo zapomnę o różnicy czasu, u nas jest dziesięć godzin do przodu w porównaniu z czasem w Polsce.
Mówi, że z ledwością poznała miasta, w którym się urodziła. - Pamiętałam miejsce, gdzie mieszała babcia, ale już centrum miasta to zupełnie inne miejsce, niż to, które zapamiętałam. Ogromnie dużo się zmieniło na korzyść. No i macie dwie galerie handlowe! Na światowym poziomie - żartowała.
BOŻE NARODZENIE NA PLAŻY
Liczyła na to, że dopisze pogoda i po raz pierwszy od lat w święta będzie oglądała śnieg za oknem. - Niestety prognozy pogody nie są optymistyczne i święta raczej nie będą białe. Byłoby to miła odmiana od tego, co zwykle oglądam w Australii. Bo tam w święta jest bardzo gorąco.
Jej mama przeniosła tradycję świąteczne z Polski więc w Wigilię w ich australijskim domu jadło się tradycyjne potrawy, natomiast reszta świątecznych dni zdecydowanie różni się od tych polskich. - W pierwszy dzień świąt zwykle robi się grilla w ogrodzie podczas którego jada się mięsa i sałatki. W tym dniu i w kolejnym dniu, czyli w drugi dzień świat wszyscy idą na plaże i tam opalamy się i kąpiemy w oceanie korzystając z wolnych dni i upalnej pogody. Poza tym oczywiście mamy choinkę i prezenty - śmiała się.
Podczas pobytu w Polsce skorzystała z możliwości jazdy na nartach. - Byłam z wujkiem w Zakopanem. Uwielbiam narty. W tym roku przez cztery miesiące jeździłam na nartach po górach w Parku Narodowym Kościuszki w ramach śnieżnego patrolu. Było fantastycznie i liczę na to, że w Polsce jeszcze uda mi się założyć narty - dodawała ze śmiechem Ursula Kryj.
Ursula Kryj pochodzi z Kielc, ale mieszka i pracuje w Australii, gdzie święta spędza się na…plaży. Ale w tym roku będą piękne święta w Polsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?