Kielecka Manifa o kobietach pracujących (zdjęcia, video)

[galeria_glowna]
Pokojowemu przemarszowi z Placu Artystów do hotelu Łysogóry towarzyszyły wznoszone przez uczestników Mnify okrzyki przeciwko przemocy wobec kobiet, seksizmowi, dyskryminacji w miejscu pracy. Członkinie Koła Gospodyń Wiejskich z powiatu jędrzejowskiego śpiewem wychwalały zalety eurodeputowanej: "Nasza europoseł z każdym się przywita. Senyszyn Joanna to fajna kobita"

Tegoroczna edycja Manify i towarzysząca jej debata poświęcona była sytuacji kobiet na rynku pracy. Ta - jak ocenia europosłanka Joanna Senyszyn - jest znacznie gorsza niż sytuacja mężczyzn. Kobiety w krajach Unii Europejskiej zarabiają średnio o 16 a nawet o 30 procent mniej niż mężczyźni. Wśród prezesów banków w Unii Europejskiej nie ma ani jednej kobiety. - Tymczasem kobiety lepiej radzą sobie w trudnych sytuacjach, bo mają mniejszą niż mężczyźni skłonność do podejmowania ryzyka. Firmy prowadzone przez kobiety radzą sobie w kryzysie lepiej od tych, które są prowadzone przez mężczyzn - mówiła Joanna Senyszyn.

Jej zdaniem skutki kryzysu ekonomicznego dotykają obecnie bardziej kobiety niż mężczyzn. W pierwszej fazie kryzysu zwolnienia objęły mężczyzn zatrudnionych w przemyśle, ale druga fala zwolnień dotyka przede wszystkim sfery budżetowej, w której większość pracowników stanowią kobiety. - Tu są ogromne cięcia, kobiety są zwalniane, pracują w niepełnym wymiarze czasu, więc mamy ukryte bezrobocie obok tego prawdziwego. W dodatku ciągle panuje stereotyp, że zwolnienie kobiety z pracy jest mniejszym problemem niż zwolnienie mężczyzny - tłumaczy. - Tymczasem tysiące kobiet to matki samotnie wychowujące dzieci. Dla nich zwolnienie z pracy jest prawdziwym dramatem.

Nie pozostawiła złudzeń, że świat rządzony w głównej części przez mężczyzn będzie przyjazny kobietom. - Niestety, budżet też ma płeć. Minister Rostowski jest seksistą i tworzy męski budżet. Dlatego w tym budżecie jest za mało pieniędzy na żłobki, przedszkola, to dlatego, mimo że kryzys w większym stopniu obciąża kobiety, 7 miliardów złotych z Funduszu Aktywizacji Zawodowej jest blokowane, zamiast przeznaczyć je na przystosowanie kobiet do zmieniającego się rynku pracy - uważa europosłanka. Szacuje, że już niedługo będzie likwidowanych 15 procent stanowisk wymagających mniejszych kwalifikacji, a w to miejsce powstanie 15 procent różnych zawodów, które wymagają większych kwalifikacji. Dlatego trzeba wszystkich, i kobiety, i mężczyzn przystosowywać do nowej sytuacji na rynku pracy. - Kobiety są w o tyle gorszej sytuacji, że pracują głównie w dziesięciu grupach zawodowych, podczas gdy dla mężczyzn możliwości są bardzo szerokie, bo mają kilkaset zawodów do wyboru. A przecież kobiety mogą pracować wszędzie, jest coraz więcej kobiet w armii, lotnictwie - wylicza. - Niestety walka ze stereotypami płci jest bardzo trudna. Z trudem wywalczyłyśmy sobie 20 procentowy parytet na listach wyborczych. Kobiety są obecnie w natarciu, stanowią połowę liczby ludności w Unii Europejskiej, więc należy im się również połowa władzy w samorządach, parlamencie, władzach firm.

- To niech pani to wreszcie zmieni, jak jest pani przy korycie - zdenerwowała się jedna z uczestniczek Manify.