Na widowni Teatru Wielkiego w niedzielny wieczór zasiedli prezydent Lech Kaczyński z małżonką, dyplomaci, artyści, wszyscy przyszli podziwiać Krzysztofa Pendereckiego obchodzącego 75 urodziny. Koncert był zarazem finałem festiwalu poświęconego jubilatowi.
Mistrz z tej okazji dyrygował orkiestrą i trzema chórami, wystawiając własne oratorium "Siedem bram Jerozolimy". Tancerze, na życzenie reżysera Jarosława Minkowicza, zatańczyli na platformach umieszczonych nad orkiestrą i chórami. Ich tłem były wyjątkowe wizualizacje.
Przygotowania do tego koncertu trwały kilka miesięcy, najintensywniejsze próby były oczywiście w tygodniu poprzedzającym występ.
- W sobotę próba trwała od 10 do 21 - przyznają solistki Kieleckiego Teatru Tańca Ewelina Kubot i Małgorzata Ziółkowska. - W niedzielę ćwiczyliśmy od 12 do 17.
Zwłaszcza dla Małgosi, która debiutowała jako solistka, stres był ogromny.
- Schudłam dwa kilogramy - mówi dziewczyna, dodając, że tańczenie z Grzegorzem Pańtakiem, jej nauczycielem, było wielkim przeżyciem, a do tego Teatr Wielki i muzyka mistrza Pendereckiego. Fakt, że na widowni siedziała elita dla tancerzy nie miał znaczenia. - Dla każdego widza tańczymy tak samo, obojętne czy jest to mama, czy prezydent.
Kieleccy tancerze zostali bardzo serdecznie przyjęci przez kolegów z Teatru Wielkiego, którzy oprowadzili ich po wielkim gmachu. - Z nimi trafienie do bufetu było znacznie łatwiejsze - przyznają. Były trzy bufety dla wykonawców, ale po skończonej próbie nie wystarczyło czasu na obiad. - 300 chórzystów plus orkiestra, nie mogłyśmy czekać, zjadłyśmy wafelka i już - mówi Edyta Kubot. - Ale jak człowiek pracuje, to wydziela się tyle adrenaliny, że nie czuje się głodu.
Reżyser był bardzo zadowolony z ich pracy, na ostatnich próbach zwracał uwagę nie na ruch, ale wyrażanie emocji. Spektakl był bowiem rejestrowany w technologii HD. - Aż trudno uwierzyć, jak niezwykłe efekty można dzięki temu osiągnąć - mówi Grzegorz Pańtak. - Miałem okazję zobaczyć, jakie efekty, jak niezwykłą perspektywę uzyskuje się po założeniu specjalnych obiektywów.
Zgodnie z ustaleniami po zakończonym spektaklu tancerze zostali, by zrobić potrzebne dokrętki - zbliżenia. Zaskoczeni byli, gdy okazało się, że nagrywają tylko dwie sceny, pozostałe rejestrowane przez kilkadziesiąt kamer wypadły świetnie.
Po spektaklu zbierali pochwały: od reżysera, który już teraz zapowiada dalszą współpracę, od scenografa. Słowa uznania przekazała Elżbieta Penderecka i dyrektor opery wrocławskiej Ewa Michnik.
- Na scenie byli dyrektorzy wszystkich polskich i wielu zagranicznych scen, i także dlatego nasz występ ma znacznie - dodaje Grzegorz Pańtak. - To może zaprocentować w przyszłości, ponieważ to my jesteśmy autorami choreografii i my tańczyliśmy.
Dziewczyny cieszyły się także z innych komplementów - chwalono bowiem nie tylko ich profesjonalizm, ale i urodę: proporcjonalne, zgrabne sylwetki, ładne buzie. Na bankiet po przedstawieniu nie poszły, nie miały już siły. Grzegorz Pańtak cieszy się także, że przy okazji tego występu miał okazję poznać Krzysztofa Pendereckiego i zamienić z nim chociaż kilka zdań. - Kontakt z tak wielkimi ludźmi to też ważny krok - twierdzi.
Spektakl nagrany w Teatrze Wielkim pokaże polska telewizja, film ma zostać zaprezentowany także na targach MIDEM 2009.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?