Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kieleckie pięcioraczki przygotowują się do świąt. Zobacz wyjątkowy film

PB
Choć każda z nich jest inna to wszystkie marzą dokładnie o tym samym prezencie. Natalia, Julia, Oliwia, Karolina i Maja już ubrały choinkę i zrobiły pierniczki

Rodzinę Szymkiewiczów z Kielc odwiedziliśmy w środę przed świętami. Dziewięcioletnie już dziewczynki radośnie ubierały choinkę, a ich rodzice, Paulina i Piotr opowiedzieli nam o swoich świątecznych i tych „nieświątecznych” zwyczajach. Zdradzili nam, czy planują powiększenie rodziny.

Maja jest najbardziej szalona, Natalka lubi spokój

Już na pierwszy rzut oka widać, że dziewczynki różnią się nie tylko wyglądem ale także charakterem. Każda z nich lubi inne potrawy, każda chciała nam zaśpiewać inną kolędę, ale ostatecznie doszły do kompromisu i przez głosowanie wybrały dwie ulubione : „Bóg się rodzi” i „Dzisiaj w Betlejem”.

- W świętach najfajniejsze jest to, że spotykamy się z rodziną oraz to, że dostajemy prezenty - uśmiechają się pięcioraczki i zdradzają, że w tym roku każda z nich marzy, aby dostać kolorową, sprytną plastelinę, która odbija się jak piłka i rozciąga jak guma. Dziewczynki przyznają, że choć czasem się kłócą to nie wyobrażają sobie życia, jako jedynaczki. - Jesteśmy zupełnie inne. Maja jest najbardziej szalona, lubi psocić i wariować, Natalka jest natomiast najspokojniejsza. Jedno co nas łączy to to, że zawsze się wspieramy - mówią dziewczynki.

Święta pięcioraczków dziś i kiedyś

Rodzice dziewczynek, państwo Paulina i Piotr Szymkiewiczowie przygotowania do świąt rozpoczęli od ubrania choinki, lepienia pierogów i gotowania bigosu, który wszyscy uwielbiają. - Dziewczyny lubią pomagać w kuchni, szczególnie przy pieczeniu. Jedne pierniczki zostały już zrobione i... zjedzone. Teraz dziewczynki będą robić drugą turę - uśmiecha się mama pięcioraczków. Zdradza, że na ich świątecznym stole nie może zabraknąć takich ciast jak sernik czy makowiec.

- W tym roku jedziemy na wigilię do naszych rodziców, na pewno weźmiemy dziewczynki także na pasterkę do kieleckiej katedry, ponieważ stało się to już naszą tradycją - mówi pani Paulina. Teraz pięcioraczki są już duże, ale można się domyślać, jak wyglądały ich pierwsze święta, kiedy miały osiem miesięcy. - Pamiętam, że byliśmy wtedy u babci i koło choinki ustawiliśmy pięć bujanych fotelików. Niesamowity rozgardiasz panował dopiero na drugie święta po urodzeniu dziewczynek, ponieważ wtedy wszystkie już chodziły i psociły. To był naprawdę niezapomniany czas, ponieważ dziewczynki wszędzie pełzały, wszędzie wchodziły - mówi pani Paulina. Przyznaje, że maluchy ciągle zrzucały bombki z choinki, dlatego zazwyczaj pod koniec świąt, drzewko było do połowy puste.

Każde dziecko lubi próbować nowych smaków, Natalka na przykład po kryjomu gryzła bombki. - Teraz już dziewczynki są duże. Rozumieją, że bombek się nie je - żartuje dumny tata.

Ludzie rozpoznają ich na ulicy

Jak reagują ludzie na taką wesołą gromadkę? Rozpoznają kieleckie pięcioraczki? - Przyznam szczerze, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że już nie jestem osobą anonimową, bo ludzie nie tylko rozpoznają dziewczynki ale także mnie. Zdarza mi się czasem, że jestem sama w sklepie, a nieznajome osoby proszą, żebym pozdrowiła córeczki - mówi mama. Przyznaje, że zdążyła się już przyzwyczaić do „popularności”, ale czasem ciągłe pytania od nieznajomych osób są odrobinę męczące.

Każda chce mieć mamę dla siebie

Z wiekiem zmienia się także zachowanie dziewczynek w stosunku do rodziców. Teraz każda chce mieć mamę i tatę choć przez chwilę wyłącznie dla siebie.

- Im są starsze tym mam wrażenie, że jeszcze się rozmnażają. Każda potrzebuje teraz indywidualnej uwagi, codziennie wieczorem muszę robić „obchód” po pokojach i rozmawiać z każdą córką o tym, jak minął jej dzień, co ciekawego się wydarzyło. Wcześniej dziewczynki raczej bawiły się klockami, wspólnie układaliśmy puzzle, czytaliśmy książki. Teraz wszystko się zmienia- mówią pastwo Szymkiewiczowie.

Zazdrość o córki czy... o mamę?

Rodzice przyznają, że u dziewczynek pojawiły się już pierwsze miłości. Tata twierdzi, że na razie nie jest jeszcze zazdrosny ale na pewno przyjdzie taki czas, że będzie. Na razie pan Piotr jest troszeczkę zazdrosny o żonę...I trudno mu się dziwić. Pani Paulina jest piękną kobietą i aż ciężko uwierzyć, że urodziła piątkę dzieci. Jaki jest jej przepis na świetną sylwetkę? Mąż podchodzi do tego tematu z humorem: Powiedziałem żonie jasno, że nie ważne, że mamy gromadkę dzieci i tak musi wyglądać tak, jak przed ślubem - żartuje pan Piotr i dodaje, pani Paulina ma „dobre geny” i nie miała dużego problemu ze stratą ponad trzydziestu kilogramów, które przybrała w ciąży.

- Przyznam szczerze, że bałam się, czy uda mi się wrócić do sylwetki, ponieważ podczas ciąży przez miesiąc byłam faszerowana sterydami , żeby dziewczynkom wytworzyły się płuca. Moja wyjściowa waga to 50 kilogramów, idąc do porodu ważyłam już 81 kilogramów. Na szczęście przy piątce maleńkich dzieci jest tyle pracy, że nie miałam żadnego problemu z powrotem do formy - mówi pani Paulina.

Będzie kolejne dziecko?

Ostatnie pytanie, które zadaliśmy państwu Szymkiewiczom wywołało chwilę konsternacji okropionej gromkim śmiechem. - Czy będą kolejne dzieciaki w Państwa życiu? I kiedy? - Hmm... Nie.. no chyba już nie mamy takich planów - stwierdził pan Piotr spoglądając na żonę. - Choć, jakbyśmy mieli pewność, że będzie jedno i to jeszcze chłopiec to pewnie nie mówilibyśmy nie - dodała pani Paulina.

Rodzice zapraszają na bloga

Rodzice pięcioraczków zapraszają do odwiedzenia strony internetowej www.kieleckiepiecioraczki.pl oraz do śledzenia bloga i polubienia funpage’a.

Ciekawostki

Wyjątkowe siostry z Kielc dziś są zdrowe, szczęśliwe, pięknie się rozwijają, chodzą do Szkoły Podstawowej numer 8 w Kielcach. Jednak, kiedy jako skrajne wcześniaki rodziły się w 26. tygodniu ciąży, państwo Szymkiewiczowie drżeli o ich życie.

Największa Natalka ważyła zaledwie 850 gramów, a najmniejsza Karolinka - tylko 570 gramów. Julia ważyła 800 gramów, Maja - 840 gramów, a urodzona jako ostatnia Oliwia - 740 gramów.

Tata tak wspomina chwile, kiedy dowiedział się, że dziewczynek jest pięć: Oblał mnie pot, nogi zrobiły mi się jak z waty, do końca dnia zaniemówiłem, nikomu o tym nie powiedziałem. I takie silne emocje towarzyszą mi cały czas. Nawet, gdy nasze dzieci się już urodziły, to nadal nie mogę ochłonąć z wrażenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie