Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec futbolu w Łopusznie? Zryw po 38 latach przestanie istnieć

Kamil MARKIEWICZ
Drużyna piłkarzy Zrywu Łopuszno, która po jesieni zajmowała w klasie okręgowej trzecie miejsce i na wiosnę miała walczyć o awans do czwartej ligi, najprawdopodobniej zniknie z piłkarskiej mapy województwa. Klub ma olbrzymie zaległości.

W grudniu do dymisji podał się cały zarząd Zrywu i od tamtej pory nikt nie zajmuje się klubem. W przerwie zimowej opuściła go większość piłkarzy, którzy znaleźli nowe drużyny. Najprawdopodobniej klub ogłosi upadłość i nie przystąpi do rozgrywek w rundzie wiosennej.

Zapytaliśmy Zdzisława Oleksiewicza, wójta gminy Łopuszno, która przyznawała dotacje na działalność klubu, czy to już koniec Zrywu. - W zasadzie upadek klubu jest już przesądzony. Wyglądało to tak, że ogłosiliśmy konkurs, daliśmy klubowi pieniądze, z których miał się rozliczyć. Jednak kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej nakazała, aby klub zwrócił ponad 80 tysięcy złotych dotacji, która była źle rozliczona. Ponadto klub ma około 36 tysięcy niezapłaconych rachunków, między innymi za przejazdy na mecze. Nie mogę podarować klubowi takiego długu, więc grozi mu upadłość - mówi Zdzisław Oleksiewicz.

- Po awansie do klasy okręgowej wszyscy dostali zawrotu głowy i chcieli przejść na zawodowstwo. Kilka osób chciało z gry w Zrywie się utrzymywać, a mnie nie interesuje zawodowstwo. Nie wymagam od piłkarzy gryzienia murawy i wygrywania. Chcę, żeby za te skromne pieniądze, jakie gmina ma na sport, jak największa grupa młodzieży mogła grać w piłkę, niezależnie od tego, czy będzie to "okręgówka", czy klasa B. Nigdy nie składałem żadnych obietnic, mówiłem tylko, że czekam na wnioski pokontrolne. Mówiłem, że jeśli będą one w porządku i będę mógł dalej dotować klub, to będę to robił, ale wnioski wyglądały tak, że Regionalna Izba Obrachunkowa nakazała zwrot pewnej części dotacji. Szkoda tego klubu, ale gmina się bez niego nie zawali - dodaje wójt.

Byli działacze Zrywu nie chcą wypowiadać się na temat całej sytuacji. Głos zabrał jedynie były szkoleniowiec Zrywu Mariusz Ludwinek. - Zajmowałem się w klubie trenowaniem zawodników. Żeby dojeżdżać na treningi i mecze ligowe potrzebny jest chociażby zwrot kosztów dojazdu, a tego klub nie zabezpieczał. Od początku 2010 roku sytuacja wyglądała tak, że ciężko było pozyskać fundusze na bieżące wydatki. Z tego, co wiem to klub ostatnią dotację w wysokości około 30 tysięcy złotych otrzymał w kwietniu 2010 roku. Od tamtej pory nie wpłynęły już żadne pieniądze z Urzędu Gminy, a wójt z miesiąca na miesiąc obiecywał, że takie wpłyną. Potwierdzał mi to zarząd, który wielokrotnie rozmawiał z wójtem, a on zapewniał, że pieniądze na działalność klubu są i zostaną one przekazane. Dzięki zaangażowaniu środków własnych mogliśmy kontynuować działalność. Robiliśmy to, ponieważ mieliśmy zapewnienia, że dotacja będzie. Na spotkaniu 23 sierpnia w obecności piłkarzy i przedstawicieli zarządu wójt oświadczył, że w ciągu dziesięciu dni przekaże pewną kwotę pieniędzy, ale taka nie wpłynęła. Nigdy nie dotarły do mnie informacje, żeby w rozliczeniach dotacji były jakieś nieprawidłowości. Choć muszę podkreślić, że nigdy nie wiedziałem jak klub rozliczał się z gminą - mówi Mariusz Ludwinek, były trener Zrywu, a obecnie szkoleniowiec MKS Stąporków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie