MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Konkretów nie ma, a bomba tyka. Wciąż nie wiadomo kto od przyszłego roku ma finansować pompowanie wody z wyrobiska w Piasecznie

Małgorzata Płaza [email protected]
W Piasecznie, w miejscu posiarkowego wyrobiska, tak jak w Machowie, ma powstać zbiornik rekreacyjny. Kiedy to się stanie, nie wiadomo. Na zdjęciu burmistrz Koprzywnicy Marek Jońca.
W Piasecznie, w miejscu posiarkowego wyrobiska, tak jak w Machowie, ma powstać zbiornik rekreacyjny. Kiedy to się stanie, nie wiadomo. Na zdjęciu burmistrz Koprzywnicy Marek Jońca. Klaudia Tajs
Były dziesiątki spotkań i dyskusji, poselskie interpelacje i apele samorządowców. Wydawało się, że ponadpartyjny projekt ustawy otworzy wreszcie drogę do czegoś konkretnego - gwarancji finasowych na najpilniejsze zadania.

Wciąż jednak nie wiadomo, kto od przyszłego roku ma finansować pompowanie wody z posiarkowego wyrobiska w Piasecznie i odpowiadać za te prace.

Czasu na rozwiązanie problemu jest niewiele, bowiem po 31 grudnia 2015 roku skończy się możliwość pokrywania kosztów pompownia z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Przed wyborami raczej nie zdążą

W końcu ubiegłego roku, podczas zorganizowanego w Ło-niowie spotkania poświęconego problemowi Piaseczna z udziałem między innymi parlamentarzystów i samorządowców, znaleziono rozwiązanie. Miało nim być wpisanie piaseczańskiego wyrobiska do ustawy o dotowaniu niektórych podmiotów i zapewnienie tym samym potrzebnej na pompowanie wody kwoty - około 4,5 miliona złotych rocznie z budżetu państwa. Projekt nowelizacji ustawy został jednak złożony późno - 29 kwietnia i nie trafił jeszcze do prac sejmowych.

Marek Kwitek, poseł z Sandomierza, przyznaje, że perspektywa uchwalenia jej w tej kadencji Sejmu się oddala, ale jednocześnie uspokaja: do sprawy można wrócić szybko po jesiennych wyborach.

Gdyby pieniędzy nie udało się znaleźć i doszłoby do wstrzymania pompowania wody, rejon byłby w niebezpieczeństwie. Dla wielu wiosek byłaby to katastrofa.

Wyrobisko jak studnia odwadniająca

Wyrobisko stało się dla okolicznych terenów dużą studnią odwadniającą. Funkcjonująca przez wiele lat kopalnia siarki spowodowała, że poziom wód się obniżył. W związku z tym sprawy melioracji zostały w okolicy zaniedbane.

Natura nie znosi nierównowagi. Od kiedy siarkę przestano wydobywać, poziom wód zaczął się podnosić. Dlatego trzeba ją odprowadzać do Wisły. Operacja jest kosztowna. Samorządy, jak podkreślają nie tylko ich przedstawiciele, na pewno nie udźwigną jej kosztów.

Jak ostrzega w swojej ekspertyzie Jerzy Matuszewski z firmy DHV Hydroprojekt, całkowite zaprzestanie pompowania spowodowałoby podniesienie wody do 146 metrów nad poziomem morza.
Utrzymywany obecnie sztucznie poziom lustra wody wynosi 138-139 metrów. Taka rzędna zapewnia bezpieczeństwo terenów przyległych i stabilność zboczy zbiornika wodnego.

W strefie zagrożnia nie tylko uprawy

"Odbudowa pierwotnych stosunków wodnych (sprzed eksploatacji siarki), bez środków zaradczych, przyniesie zgubny wpływ na uprawy w rejonie wyrobiska oraz na zabudowania mieszkalne i gospodarcze poprzez podtapianie - trwałe lub okresowe ich fundamentów i części podziemnych" - czytamy w ekspertyzie Jerzego Matuszewskiego.

Zagrożone podtopieniami są tereny o powierzchni ponad 11 kilometrów, znajdujące się na terenie trzech gmin - Koprzywnica, Łoniów i Samborzec. Problem dotyczy około 1200 gospodarstw.
Wiele rodzin mieszkających na tym typowo rolniczym obszarze straciłoby źródło utrzymania.

- To znakomite miejsce do celów rolniczych, z dobrymi glebami i sprzyjającym mikroklimatem. Ludzie to wykorzystali. Powstały nowoczesne gospodarstwa. Działają chłodnie oraz zakłady zajmujące się mrożeniem owoców i przetwórstwem - mówi burmistrz Koprzywnicy Marek Jońca.
Sygnały ostrzegawcze już są: po intensywnych opadach deszczu kanały odprowadzające nie działają prawidłowo i powodują podtapianie terenów.

Jak wspomina burmistrz, po 2010 roku, w wyniku długiego podwyższonego poziomu wód gruntowych, zniszczonych zostało ponad 500 ha sadów.

Plany na 70 milionów złotych

Jak podkreślają samorządowcy, wypompowywanie wody to kosztowne, ale jednocześnie tylko doraźne działanie. Konieczna jest budowa systemu melioracyjno-drenażowego, obejmującego pole oddziaływania wyrobiska. Chodzi o rowy i kilka przepompowni.

Tylko po wykonaniu takiego systemu możliwe będzie wyłączenie pomp i podniesienie poziomu wody do 156 metrów, czyli zgodnego z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego gmin Łoniów i Koprzywnica.

Koszt tego zadania to co najmniej 70 milionów złotych. Jak się szacuje, dodatkowe 4 miliony rocznie pochłonie obsługa przepompowni i sieci melioracyjnej. Na te inwestycje także potrzebne będą pieniądze z budżetu państwa. Wcześniej, jako możliwe źródło finansowania, wskazywano program "Górna Wisła". Na razie konkretnych informacji na ten temat nie ma.

Pieniądze to jeden problem. Drugim jest to, kto powinien takie prace wykonać. Kopalnia Siarki Machów w likwidacji, do której należy piaseczańskie wyrobisko, kończy swoją działalność reku-ltywacyjną na początku 2016 roku.

Wykonanie systemu melioracyjno-drenażowego będzie zatem ciążyć na nowym podmiocie. Ministerstwo Gospodarki - jak czytamy w odpowiedzi na ostatnią interpelację posła Marka Kwitka - wskazuje na Świętokrzyski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych lub Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.

Piaseczno daleko za Machowem

Termin rekultywacji, podkreśla poseł Kwitek, mija w tym roku. Nie zostanie oczywiście dotrzymany. Na dwa lata prace w Piasecznie wstrzymała katastrofa z 2011 roku, gdy podczas profilowania skarpy nastąpiło niekontrolowane osunięcie się mas ziemnych do wyrobiska. W wypadku zginął pracownik.
Program rekultywacji zakłada stworzenie zbiornika rekreacyjnego o powierzchni 160 hektarów, podobnego do tego, jaki powstał po drugiej stronie Wisły - w Machowie. To wydaje się mglistą przyszłością.

Marek Kwitek przypomina, że program likwidacji kopalni siarki w Machowie i Piasecznie był realizowany ze wspólnego źródła, ale pieniądze w zdecydowanej większości trafiały do Machowa. W latach 1994- 2014 na likwidację tamtejszego wyrobiska wydano 1,4 miliarda złotych, a na Piaseczno niewiele ponad 19 milionów.

Błędem, podkreśla poseł, było nieodpłatne przeniesienie w 2012 roku akcji spółki Kopalnia Siarki Machów na rzecz gminy Tarnobrzeg, która zobowiązała się do rekultywacji Piaseczna i wykonania tam systemu odwadniającego. W tym celu miała pozyskać fundusze zewnętrzne, poza dotacją budżetową. W 2013 roku aneksem do umowy spółka z tego obowiązku została zwolniona, co spowodowało, że obecnie nie ma wskazanego podmiotu, który miałby prace wykonać.

Marek Jońca nie szczędzi ostrych słów:
- To hańba dla decydentów, że przez tyle lat nie potrafili rozwiązać niezwykle ważnego dla mieszkańców regionu problemu - podkreśla burmistrz Koprzywnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie