MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kopert było trzynaście

Sylwia Bławat [email protected]
Za przestępstwo, o które podejrzany jest lekarz i dwie kolejne osoby, według polskiego prawa może grozić kara nawet ośmiu lat więzienia.
Za przestępstwo, o które podejrzany jest lekarz i dwie kolejne osoby, według polskiego prawa może grozić kara nawet ośmiu lat więzienia. archiwum
Znany kielecki ortopeda, który pomógł wielu osobom jest podejrzany o łapówkarstwo.

Czy brał łapówki? Śledczy mówią, że tak. Od ilu osób? Z bardzo wstępnych ustaleń wynika, że co najmniej od siedmiu w ciągu jednego tylko miesiąca. Tyle na razie wiadomo o zatrzymanym przez policję 59-letnim ordynatorze z kieleckiego szpitala na Czarnowie.

Ci, którzy znają 59-letniego dziś doktora od bardzo wielu lat, mówią o nim w samych superlatywach. O tym, ilu ludziom pomógł, że to złoty człowiek, bardzo bezinteresowny, na którego zawsze można było liczyć. W dodatku znakomity lekarz.
- My nie oceniamy fachowości pana doktora, tylko materiał dowodowy, a ten jest mocny - mówi Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Jak to się stało, że śledczy zainteresowali się 59-letnim ortopedą, oficjalnie nikt nie mówi. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, iż kilka miesięcy temu policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach dostali list, którego autor opisywał rzekomą działalność lekarza. Stróże prawa zaczęli to sprawdzać, czynności, nazywane operacyjnym, trwały wiele tygodni. Do gabinetu doktora ordynatora Oddziału Ortopedii i Chirurgii Urazowej Wojewódzkiego Szpitala Wojewódzkiego na Czarnowie w Kielcach przyszli we wtorek.

PO CYWILNEMU, BEZ KAJDANEK

- Apelujemy do ludzi, którzy wręczali łapówki. Jeśli się zgłoszą, nie grozi im żadna odpowiedzialność. Jeżeli jednak to my do nich dotrzemy, a wiele wskazuje na to, że w tej sprawie będą kolejne zatrzymania, mają wiele do stracenia - przed nimi nie tylko widmo kary nawet do ośmiu lat więzienia, ale także wysokie grzywny.
(fot. archiwum)

Afera Zakładu Ubezpieczeń Społecznych

Dwoje kieleckich lekarzy - orzeczników zamieszanych było w aferę korupcyjną tyczącą kieleckiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na ich trop w 2004 roku wpadli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zaś prokuratura o udział w procederze oskarżyła 17 osób. Od 200 do tysiąca złotych - tyle, zdaniem prokuratora, brała pani doktor za załatwienie renty lub jej przedłużenie. Nadzorujący ją orzecznik, wedle śledczych, dostawał od 300 do tysiąca złotych. Wyroki zapadły w ubiegłym roku, wszyscy podejrzani zostali uznani winnymi. Dwoje lekarzy orzeczników usłyszało kary bezwzględnego więzienia - dwóch i półtora roku za kratami.

Najpierw jednak pojawili się u dyrektora placówki Jana Gierady.
- Przyszli kwadrans przed godziną 14. Akurat we wtorek w szpitalu odbywała się uroczysta msza opłatkowa dla wszystkich pacjentów, gościliśmy trzech kieleckich biskupów. Gdy zatem policjanci powiedzieli, że chcą przeszukać gabinet ordynatora ortopedii, poprosiłem mojego zastępcę, by im towarzyszył - opowiada dyrektor Gierada. Mówi też: - Nie wiem, czemu przeszukiwali gabinet ordynatora, oni mi tego nie mówili. Co wtedy myślałem? Nic, miałem gościć trzech biskupów - wyjaśnia. O ordynatorze mówi wyłącznie dobrze. Nigdy - jak twierdzi - nie docierały do niego żadne sygnały, że ten człowiek mógłby brać pieniądze od pacjentów czy ich rodzin. Dodaje także, że taką właśnie - bardzo dobrą - wystawił mu opinię. Prosili o nią policjanci. - Wiem także, co zostało zabrane z gabinetu doktora. 13 pustych, nienowych kopert i opakowanie po prezencie. Prosiłem także policjantów, żeby - jeśli będą zabierać lekarza - nie robili przedstawienia. Zgodzili się i wiem, że obyło się bez sensacji. Oni byli po cywilnemu, nie skuwali ordynatora kajdankami, wyprowadzili go tak, że być może pacjenci, a na korytarzu było ich wielu, nawet się nie zorientowali, co się dzieje.

Tego samego dnia policjanci zawitali jeszcze do niewielkiej wsi pod Kielcami. Tam w domu zatrzymali 67-letnią kobietę. I ją także zabrali na komendę. A nazajutrz wrócili do tej samej miejscowości, tym razem po 21-letniego chłopaka. W związku z tą samą sprawą.

LEKARZ Z ZARZUTEM

Okulista oskarżony

Głośnym echem w województwie świętokrzyskim odbiła się sprawa 43-letniego okulisty, ordynatora oddziału w szpitalu w Końskich, którego policjanci walczący z korupcją zatrzymali w ubiegłym roku w jego gabinecie. Lekarza oskarżono potem o 21 przypadków wręczenia łapówek, które miało mu dawać osiem osób. Chodziło o kwoty od 50 do 500 złotych za - jak ustalono w śledztwie - informacje o stanie zdrowia, przyjęcie na oddział, wykonanie operacji… Lekarz początkowo trafił za kraty, ale ze względu na zły stan zdrowia został zwolniony. Proces się rozpoczął, lecz kiedy będzie następna rozprawa, na razie nie wiadomo, sędziowie czekają na opinie biegłych, czy doktor może uczestniczyć w czynnościach procesowych.

Jaka to sprawa? Policja rzecz nazywa po imieniu: korupcyjna.
- 59-letniemu lekarzowi zarzuciliśmy, że w listopadzie 2006 roku w związku z pełnioną przez siebie funkcją publiczną ordynatora siedmiokrotnie przyjął korzyść majątkową lub jej obietnicę w zamian za przyjęcie do szpitala i zapewnienie wykonania zabiegu medycznego lub operacji przez siebie - precyzuje komisarz Krzysztof Skorek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.

Marek Jodłowski, szef Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej, o zatrzymaniu doktora i ciążącym na nim zarzucie dowiedział się od "Echa Dnia".
- Nie znam osobiście tego lekarza, choć oczywiście jego nazwisko jest mi znane. Daleki jestem od oceniania kogokolwiek pochopnie, ale za każdym razem, gdy słyszę o korupcyjnych podejrzeniach tyczących środowiska lekarskiego, to sprawa dla mnie bardzo smutna. Proceder korupcji spotyka się ze zdecydowanym sprzeciwem Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej. Jeszcze dziś wszczęte zostanie postępowanie wyjaśniające dotyczące tego lekarza - mówi. To samo powtarza Krzysztof Bidas, okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy. Ile takie postępowanie może potrwać?

- Zwykle czekamy z jego zakończeniem na kolejne kroki organów ścigania, dopiero gdy one zakończą swoje działania, my skończymy swoje - mówi Krzysztof Bidas. A w praktyce oznacza to czekanie wielomiesięczne, bo aż do wyroku sądu. Tak jest w przypadku okulisty z Końskich. Postępowanie rzecznik wszczął zaraz po zatrzymaniu doktora w ubiegłym roku, nie zakończył go aż do dziś.

PODEJRZANI O WRĘCZANIE

Psychiatra skazany

Cała Polska usłyszała w 2004 roku o psychiatrze z Kielc, również doktorze bardzo znanym w naszym województwie. Telewizja komercyjna pokazała nagranie, na którym lekarz przyjmuje łapówki za wystawienie fałszywych zaświadczeń. W rolę pacjenta wcielił się dziennikarz. Mówił, że został zatrzymany przez policję na jeździe po pijanemu i potrzebuje zaświadczeń, żeby odwlec terminy przesłuchań. Prokuratura oskarżyła psychiatrę o dwukrotne przyjęcie 200 zł łapówki za wystawienie fałszywych zaświadczeń i 50 zł za prywatną konsultację w przychodni. Kolejny zarzut dotyczył nakłaniania podwładnego do wystawienia fałszywej opinii lekarskiej dla mężczyzny, skazanego za morderstwo. Doktor ostatecznie został skazany na rok i siedem miesięcy więzienia, trzyletni zakazu wykonywania zawodu i 8 tysięcy złotych grzywny. Odsiedział około 80 procent kary, wyszedł latem ubiegłego roku.

Nazajutrz po zatrzymaniu 59-letni ordynator ortopedii miał trafić na przesłuchanie do kieleckiej prokuratury. Tak się jednak nie stało, bo gdy przyjechali po niego policjanci, poczuł się źle. Skarżył się na kłopoty z sercem i z nadciśnieniem. Karetka prosto z komendy zabrała go do Świętokrzyskiego Centrum Kardiologii, tam spędził noc.

Aż takich kłopotów nie miała pozostała dwójka zatrzymanych. 67-letnia kobieta spod Kielc także usłyszała zarzut tyczący korupcji:
- Jest podejrzana o to, że 20 listopada 2006 roku udzieliła ordynatorowi korzyści majątkowej w nieustalonej kwocie za obietnicę wykonania operacji jej córki - mówi komisarz Krzysztof Skorek. Cytuje także zarzut, przedstawiony 21-latkowi zatrzymanemu w środowy wieczór: - Młodemu mężczyźnie zarzuciliśmy, że 16 listopada 2006 roku wspólnie z inną na razie nieustaloną osobą wręczył ordynatorowi korzyść majątkową w nieustalonej kwocie w zamian za opiekę nad nim
w czasie zabiegu medycznego, który nastąpił cztery dni później.

Żadne z trójki podejrzanych nie przyznało się do winy. W stosunku do dwójki zdrowych prokuratura wystąpiła w czwartek z wnioskiem o ich tymczasowe aresztowanie.

Problem był z doktorem, który trafił na kardiologię. - Powołaliśmy biegłych, żeby się wypowiedzieli, czy lekarz może uczestniczyć w czynnościach procesowych - mówi prokurator Sławomir Mielniczuk z Prokuratury Okręgowej w Kielcach. - Dostaliśmy opinię, w której nie wykluczają takiej możliwości. W związku z tym wystąpiliśmy do sądu i w tym przypadku z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie. Sąd pojechał wczoraj do podejrzanego do szpitala.
- Sąd nie podjął decyzji o aresztowaniu lekarza, ale nie rozstrzygał meritum sprawy. Uznano, że podejrzany nie może przebywać w warunkach aresztu, bo stan jego zdrowia na to nie pozwala - w najbliższym czasie czeka go poważny zabieg medyczny - mówił prokurator Sławomir Mielniczuk już po posiedzeniu sądu.

LEPIEJ DLA NICH

To nie koniec sprawy. Z zarzutu, przedstawionego doktorowi wynika, że łapówek lub ich obietnic miało być siedem. Na razie zarzuty o ich wręczanie przedstawiono dwóm osobom. Policjanci mówią jasno: - Szukamy kolejnych osób. I znajdziemy, więc dla nich samych byłoby lepiej, żeby się do nas zgłosiły, nim my sami je namierzymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie