Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korona – Jagiellonia 2:3. Pech w końcówce

(SAW, dor)
Bartosz Rymaniak (z piłką) rozgrywał bardzo dobry mecz, ale nie uchroniło to Korony od porażki.
Bartosz Rymaniak (z piłką) rozgrywał bardzo dobry mecz, ale nie uchroniło to Korony od porażki. Sławomir Stachura/ Dorota Kułaga
W meczu 5. kolejki Lotto Ekstraklasy Korona Kielce przegrała na Kolporter Arenie z Jagiellonią Białystok 2:3. Goście trzy razy wychodzili na prowadzenie i samej końcówce dopięli swego.

ZOBACZ ZAPIS RELACJI LIVE Z MECZU

Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 2:3 (1:1)
Bramki:
0:1 Martin Pospisil 6, 1:1 Nabil Aankour 24, 1:2 Cilian Sheridan 58, 2:2 Bartosz Rymaniak 63, 2:3 Ken Kallaste (samobójcza) 90+2.
Korona: Alomerović – Rymaniak, Barry (61. Kaczarawa), Kovacević, Kallaste – Możdżeń, Żubrowski – Cebula (46. Kosakiewicz), Aankour, Jukić – Górski (73. Cvijanović).
Jagiellonia: Kelemen – Burliga Ż, Guti, Runje, Guilherme Ż – Cernych, Grzyb, Romanczuk Ż, Pospisil Ż (72. Świderski), Novikovas (42. Chomczenowski, 79. Sekulski) – Sheridan.
Sędziował: Tomasz Musiał z Krakowa. Widzów: 9460.

Żółto-czerwone derby zapowiadały się niezwykle ciekawie. Jagiellonia, podrażniona przed tygodniem porażką z Sandecją u siebie 1:3, chciała wrócić na właściwe tory, a Korona chciała udowodnić, że dobre ostatnie mecze z Cracovią w Kielcach (4:2) i Arką w Gdyni (0:0), nie były dziełem przypadku. Mecz miał też swoje smaczki, gdyż Jagę reprezentują byli koroniarze – Łukasz Sekulski i Bartosz Kwiecień. Obaj usiedli jednak na ławce rezerwowych.

Mecz zaczął się wojskowym akcentem. Z okazji przypadającego 15 sierpnia Święta Wojska Polskiego na Kolporter Arenie był odśpiewany hymn państwowy, a piłkarzy wyprowadzili na boisko żołnierze kieleckiej jednostki.

Być może ta świąteczna atmosfera uśpiła Koronę, bo źle rozpoczęła mecz, choć po pierwszej połowie powinna prowadzić 2:1. W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry tej części spotkania w polu karnym sfaulowany został bardzo aktywny kapitan kielczan Bartosz Rymaniak i sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Nabil Aankour, ale uderzył w sposób sygnalizowany i Marian Kelemen obronił. A Marokańczyk z francuskim paszportem mógł zostać bohaterem meczu, bo to on wcześniej doprowadził do wyrównania. Zmarnował jednak znakomitą okazję.

Korona zaczęła niechlujnie w obronie i już w 6 minucie straciła gola. Amerykanin Shown Barry dał się ograć Arvydasovi Novikovasowi, ten dograł świetnie do Martina Pospisila i Czech pewnie uderzył tuż przy słupku. Korona długo nie potrafiła się pozbierać i przeprowadzić składnej akcji. I gdy coraz mocniej naciskali podopieczni trenera Ireneusza Mamrota, co pachniało stratą drugiego gola, strzelili go… kielczanie. Po bardzo ładnej składnej akcji mocno z pola karnego uderzył Mateusz Możdżeń, piłka odbiła się od słupka, ale trafiła wprost na nogę Aankoura, który doprowadził do remisu.

Zdobyta bramka mobilizująco wpłynęła na postawę kielczan, którzy atakowali coraz groźniej, a na prawej stronie szalał wprost Bartosz Rymaniak. Kapitan Korony bardzo uważnie grał w obronie i dużo dawał zespołowi w ofensywie. To on w 39 minucie idealnie dograł na głowę Aankoura, ale ten główkował wprost w ręce Kelemena. W ostatnich sekundach pierwszej połowy Rymaniak wypracował jedenastkę, ale Aankourowi nie udało się jej wykorzystać.

Po przerwie trener Gino Lettieri zamienił Marcina Cebulę na Łukasza Kosakiewicza, ale to goście znów wyszli na prowadzenie. W 57 minucie znów koszmarny błąd popełnił Amerykanin Barry, który dał się ograć Fedorowi Cernychowi, ten podciągnął z piłką pod bramkę idealnie dogrywając do Cilliana Sheridana. Irlandczyk tylko dostawił nogę i było 1:2.

Poirytowany trener Lettieri zdjął z boiska amerykańskiego stopera, a wprowadził napastnika – Nikę Kaczarawę. Mierzący 198 cm wzrostu zawodnik zadebiutował w Koronie, ale to nie on był bohaterem kolejnej akcji kielczan. W 63 minucie rzut wolny wykonywał Kosakiewicz, zacentrował tak, że piłka spadła na głowę Rymaniaka, a ten skierował ją do siatki.

Korona osiągnęła dużą przewagę, miała okazje i gdy wydawało się, że kwestią czasu jest dla niej zwycięski gol, tego zwycięskiego strzeliła Jagiellonia. W 93 minucie wprowadzony na boisko Sekulski chciał dośrodkować w pole karne, ale uderzona piłka odbiła się od nogi Kena Kallaste, zupełnie zmyliła kieleckiego bramkarza i wpadła do statki.

Korona nie zasłużyła na porażkę z Jagiellonią, ale popełniła za dużo błędów w defensywie, a w samej końcówce zabrakło jej szczęścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie