Od czwartku trenerem Polonii jest tarnobrzeżanin Jacek Zieliński i nie jest to dobra wiadomość dla Korony. Zieliński, który w 2000 roku pracował w Koronie i właśnie od tego klubu jego kariera trenerska nabrała tempa, to mocny motywator. W dodatku współpracował już z kontrowersyjnym właścicielem Polonii Józefem Wojciechowskim w 2009 roku i wie, jak z nim rozmawiać. Warto też pamiętać, że w minionym sezonie zdobył z Lechem Poznań mistrzostwo Polski i jesienią odnosił z "Kolejorzem" sukcesy w Lidze Europy.
TRENER Z NUMEREM PIĘĆ
Dla Polonii zbliżający się pojedynek na Arenie Kielc (sobota, godzina 19.15) jest niezwykle ważny, bo drużyna, która w tym roku miała walczyć o mistrzostwo Polski, broni się przed spadkiem. Czterem poprzednikom Zielińskiego (Jose Maria Bakero, Paweł Janas, Holender Theo Bos i kielczanin Piotr Stokowiec, który prowadził zespół w jednym przegranym 0:1 meczu z Widzewem) nie udało się w tym sezonie na tyle zmotywować silnej przecież kadrowo drużyny, by zaczęła grać na miarę oczekiwań. Zieliński wziął jednak zespół w reprezentacyjnej przerwie i ma dużo czasu, by do meczu w Kielcach odpowiednio się przygotować.
OD PUCHARÓW DO WYCHOWANKÓW
Sobotni pojedynek jest też arcyważny dla Korony. Drużyna nie wygrała od 11. kolejki, a więc w ośmiu kolejnych spotkaniach, a prezes klubu Tomasz Chojnowski sprawę stawia jasno: - W meczu z Polonią oczekuję zwycięstwa. I nie chcę, byśmy to rozpatrywali w kategoriach, że udało nam się wygrać. Chcę i wierzę, że wygramy po dobrej grze - mówi.
Miejmy nadzieję, że właśnie od pojedynku ze stołeczną drużyną nastąpi prawdziwe przełamanie i Korona odzyska wreszcie równowagę. A jeśli ją odzyska, to warto, by tę wiosnę dobrze wykorzystała. Bo prawda jest taka, że widmo spadku raczej nam nie grozi, ale też szanse na poprawienie czwartego miejsca po rundzie jesienniej, biorąc pod uwagę siłę rywali i obecne możliwości kadrowe Korony, są raczej marne. Gdy przepadną bezpowrotnie, nadarza się okazja, by wypromować choćby jednego z młodych. Piotr Malarczyk ma już 20 lat, a w tym sezonie więcej zagrał w reprezentacji Polski niż w rodzimym klubie w ekstraklasie. W kolejce czekają inni - choćby 18-latkowie Artur Cebula, Jakub Bąk czy niespełna rok starszy Andrzej Paprocki, który wyszedł na kilkanaście minut w sparingu z Żalgirisem Wilno i zostawił po sobie dobre wrażenie, razem z "sercem do gry", jak na wychowanka przystało. Włodarze Korony wielokrotnie podkreślają, że szukają inwestora, że miejskiego klubu nie stać na spektakularne transfery i jak ważna jest w klubie młodzież. To może warto dać tej wiosny więcej szans wychowywanej w Koronie młodzieży. Bo któż jej da, jeśli nie rodzimy klub.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?