Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmarny wypadek skazał Anię na wózek. Ale mieszkanka powiatu jędrzejowskiego znów może chodzić! Potrzebna pomoc

Paulina Baran
Paulina Baran
Kiedy Ania dowiedziała się, że istnieje szansa na to, że znów będzie chodzić, postanowiła walczyć z całych sił. Musimy jej pomóc!
Kiedy Ania dowiedziała się, że istnieje szansa na to, że znów będzie chodzić, postanowiła walczyć z całych sił. Musimy jej pomóc!
W październiku ubiegłego roku życie 24 -letniej Ani Sosnowskiej z Wiśnicza w gminie Małogoszcz zmieniło się w koszmar. Młoda, pełna planów i marzeń na przyszłość dziewczyna wpadła w poślizg, jej auto uderzyło w drzewo. Po wypadku Ania obudziła się w innym świecie - jej kręgosłup był złamany, została skazana na wózek inwalidzki. Po chwilach załamania przyszła jednak wielka nadzieja. Okazuje się, że dziewczyna cały czas ma szanse na lepsze życie, ponieważ jej rdzeń kręgowy nie został przerwany. Aby wróciła do sprawności potrzebna jest rehabilitacja na specjalistycznym sprzęcie, który pomaga robić pierwsze i kolejne kroki. Niestety koszty z tym związane wynoszą około 240 tysięcy złotych. Pomóżmy!

Anię mocno wspierają przyjaciele, organizowane są licytacje na facebookowej grupie "Pomóżmy Ani Sosnowskiej z Wiśnicza stanąć na nogi! Licytacje, akcje, pomoc". Wiele na pewno pomogłaby organizacja jakiejś akcji pomocy na terenie gminy Małogoszcz czy całego powiatu jędrzejowskiego, ale w dobie koronawirusa jest to utrudnione.

O tym, jak trudna jest walka Ani, dziewczyna pisze na stronie fundacji Siepomaga, gdzie zbierane są pieniądze na jej rehabilitację. Na razie udało się uzbierać 23 tysiące złotych. Poznajcie jej historię:

Gdybym mogła cofnąć czas, zapanować nad autem
Jedna chwila, splot nieszczęśliwych wypadków przekreślił wszystkie plany, nadzieje, zamiary. Sprawił, że wszystko, co było dla mnie ważne stało się bez znaczenia. Istotą mojego życia stała się walka. Najpierw o życie, a chwilę później… o powrót do sprawności, która jeszcze niedawno była czymś zupełnie naturalnym.

Gdybym mogła cofnąć czas, wejść w zakręt inaczej, zapanować nad autem, przewidzieć drogę hamowania… Gdybym miała możliwość przewidzenia konsekwencji… Teraz pozostaje mi tylko gdybanie. Tego, co się wydarzyło nie da się cofnąć. Muszę żyć tu i teraz, a konsekwencje tych kilku sekund, będę ponosić przez resztę życia.

Od wypadku minęło już trochę czasu, ale wciąż na samą myśl w oczach pojawiają się łzy… Samego momentu wydarzenia nie pamiętam, szybko straciłam przytomność, obudziłam się w szpitalu, w zupełnie nowej rzeczywistości, bez czucia w nogach...Poturbowana, pokaleczona, załamana. Zdawało się, że znalazłam się w sytuacji bez wyjścia, że ten stan jest wyrokiem już na zawsze.

Byłam załamana. Uratowała mnie rodzina
Lekarze początkowo nie chcieli dawać zbędnych nadziei, mówili niewiele. Byłam załamana. W wieku 24 lat straciłam szansę na wszystko. Samodzielne poruszanie stało się wyłącznie marzeniem. Zapadałam się w rozpacz, dzień po dniu coraz bardziej. Straciłam chęci do wszystkiego, nie wierzyłam, że czeka mnie przyszłość. W tym momencie, kiedy byłam na granicy rezygnacji, uratowała mnie rodzina. To oni wyciągnęli mnie z przepaści i dali nadzieję, stali się motywacją do działania i walki.

Nadzieja wróciła
Po krótkiej chwili zawahania postanowiłam działać. Rehabilitacja jest procesem żmudnym, trudnym i bolesnym. Wierzyłam, że jeśli zaangażuję się w nią na 100procentach, doczekam się efektów. I przyszły! Długo wyczekiwane, okupione cierpieniem i łzami. Moje ciało zaczyna pracować, pojawiają się pierwsze symptomy wskazujące na poprawę. Lekarze nieśmiało mówią o tym, że dalsza rehabilitacja może sprawić, że stanę na nogi. Nadzieja znów zagościła w moim sercu! Czuję energię i motywację do działania.

Niestety, na drodze piętrzą się kolejne przeszkody. Przez to, że nie wróciłam do pełnej sprawności, nie mogę pracować. Jestem pedagogiem, a moja zajęcie to praca z małymi dziećmi. Nie jestem w stanie nadążyć za małymi wulkanami energii. W moim stanie, realizowanie się w zawodzie jest niemożliwe. Marzę o powrocie do pracy, możliwości doświadczania dziecięcej radości powodowanej poznawaniem świata. Dla mnie ta praca to pasja.

Potrzebna specjalistyczna rehabilitacja
Do dnia wypadku byłam bardzo aktywna. Żyłam w ciągłym ruchu. Biegałam, pływałam, uwielbiałam sporty zimowe. Z dnia na dzień możliwość ruchu została mi brutalnie zabrana, a ja musiałam nauczyć się to akceptować. To trudne, ale obecne życie stawia przede mną wystarczająco dużo wyzwań. Największym jest zgromadzenie środków niezbędnych na rehabilitację. Ta pochłonęła już oszczędności moje i mojej rodziny. Na więcej pomocy nie mogę liczyć, rehabilitacja zapewniana bez NFZ nie daje mi szans na to, by iść dalej z postępami. Potrzebuję pomocy!

Moja przyszłość jest w Waszych rękach. Brzmi górnolotnie? Niestety, nie mam już szans na inną pomoc, muszę zaufać temu, że pomożecie mi stanąć na nogi. Że moje marzenia będą w zasięgu ręki, a wypadek już na zawsze nie przekreśli moich planów na życie - napisała Ania.

Jak pomóc?
Ani można pomóc wpłacając pieniądze na zbiórkę Siepomaga. Wystarczy kliknąć w link i wpłacić dowolną kwotę

Aby pomóc Ani można także spłacić dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy: 16 1020 5226 0000 6602 0635 0765
z dopiskiem Anna Sosnowska

Licytacje fantów odbywają się na facebookowej grupie "Pomóżmy Ani Sosnowskiej z Wiśnicza stanąć na nogi! Licytacje, akcje, pomoc. Aby zobaczyć przedmioty do licytacji wystarczy kliknąć w link: TUTAJ.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie