Krwiożercze owady bezlitośnie atakują mieszkańców Staszowa i powiatu

W ostatnich dniach otrzymaliśmy mnóstwo sygnałów od Czytelników ze Staszowa, Połańca i przyległych gmin, w sprawie latających krwiopijców. Komary są wielkim utrapieniem dla wszystkich. Ludzie radzą sobie jak mogą, na własną rękę. Masowo wykupują środki, które mają ich chronić przed ukąszeniami komarów, ale i takie po ukąszeniach. Problem jednak tkwi w tym, że na niewiele się one zdają. Preparaty znikają ze sklepowych i aptecznych półek w mgnieniu oka, w niektórych miejscach już ich brakuje i trzeba czekać na kolejne dostawy.

Plaga komarów, czy jeszcze nie?

Nie ma mowy o grillowaniu, czy innej formie spędzania czasu na działkach w Staszowie. Chmary owadów pojawiają się tam nie tylko wieczorem, ale o każdej porze dnia. Działkowicze na razie sami próbują walczyć z krwiopijcami, ale liczą na to, że władze miasta zastosują opryski. Komary są też w centrum miasta. Atakują wszędzie, w parkach, na placach zabaw, czy w przydomowych ogródkach. O wieczornym spacerze, bez ukąszeń komarów, można tylko pomarzyć. Podobnie jest nad staszowskim Jeziorem Golejów. Ci, którzy w upalne dni szukali tam ochłody z pewnością ją znaleźli, ale napotkali kolejny problem - chmary komarów.

- Popryskałam się preparatem na kamory, ale to pomogło tylko na chwilę. Trudno się od nich odgonić, a ukąszenia strasznie swędzą. Najgorzej jest z dziećmi, bo zajęte zabawą nie oganiają się. To prawdziwa plaga. Ktoś powinien się tym zająć - mówi pani Anna, wypoczywająca w weekend z rodziną nad Jeziorem Golejów.

Z tym problemem zwróciliśmy się do burmistrza miasta i Gminy Staszów Romualda Garczewskiego. Na pytanie, czy planowane są w najbliższym czasie opryski przeciw komarom odpowiedział, że według niego problem z komarami nie jest na tyle duży, aby już w tym momencie stosować takie środki. Zapewnił, że jeśli zjawisko nasili się, wówczas zostaną podjęte odpowiednie działania.

Na pytanie zaś, o plagę krwiopijczych owadów na Jeziorem Golejów, po odpowiedź zostajemy odesłani do Nadleśnictwa w Staszowie. Tutaj z kolei zastępca nadleśniczego Tadeusz Stępień informuje nas, że oni takich działań nie planują, a opryskami na komary nigdy się nie zajmowali. Według niego komfort odpoczywającym turystom nad golejowskim jeziorem powinni zapewnić dzierżawcy tamtejszych terenów. Dodaje także, że najlepiej będzie, jeśli po informacje w tej sprawie udamy się do Urzędu Miasta w Staszowie. I tutaj koło się zamyka.

Ale ten problem dotyczy nie tylko miasta i okolic, ale w dużej mierze wsi na terenie powiatu staszowskiego. Mieszkańcy narzekają, że nie można wyjść swobodnie z domu.

- Spryskałem środkiem na komary i meszki ogródek, bo tam mam oczko wodne i komarów jest najwięcej. Myślałem, że to coś pomoże, ale na drugi dzień tych komarów było jeszcze więcej. Nie da się tu wysiedzieć tak tną, prawie wchodzą do oczu. Dzieci chcą być na dworze, nie można ich przecież cały czas trzymać w domu, ale już są całe pogryzione - mówi pan Wiesław, mieszkaniec Gaja Święcickiego, miejscowości w gminie Rytwiany.

Czas pokaże, czy wójtowie gmin zwrócą uwagę na istniejący, dokuczliwy problem komarów i odpowiedzą na niego, czy też będą czekać z nadzieją, że rozwiąże się sam.

W Połańcu już pryskają

Natomiast w Połańcu nie tylko mieszkańcy odczuli na własnej skórze dotkliwy problem latających krwiopijców, zauważyły go także władze gminy i już wzięły sprawy w swoje ręce. Mieszkańcy miasta lada dzień odczują ulgę, bo w miniony piątek ruszyły pierwsze opryski przeciw meszkom i komarom. W najbliższym czasie planowane są kolejne działania. Obecnie Urząd Gminy w Połańcu czeka na dostawę środków przeznaczonych do tego celu. Planują, by opryski zastosowane były na terenie całej Gminy Połaniec.