Kryzys Vive trwa (mp3)

Przed rokiem MMTS wygrał w Kielcach różnicą dziewięciu bramek, a w środę po raz kolejny wywiózł z hali przy Bocznej korzystny rezultat. Stało się tak na skutek skandalicznej nieskuteczności zawodników Vive, którzy zmarnowali ponad połowę rzutów, w tym mnóstwo sytuacji sam na sam. Bramkarze MMTS odbili 21 piłek, ale do tego doszło multum rzutów kielczan, które trafiły w słupki i poprzeczkę.

Do 20 minuty gole dla gospodarzy to była rzadkość, więc Vive przegrywało 4:6. Ale kielczanie uszczelnili obronę, dobrze bronił Rafał Bernacki i nasz zespół zdobył siedem bramek z rzędu. Goście jeszcze przed przerwą uszczuplili rozmiary prowadzenia rywala.

W drugiej połowie kielczanie, głównie dzięki jedynemu skutecznemu zawodnikowi Tomaszowi Rosińskiemu, odskakiwali na 3-4 bramki, ale nieco rozsypała się ich obrona. W MMTS z karnych trafiał Jacek Wardziński, a w końcówce "rozrzucał się" leworęczny Dmitrij Margun. Po jego golu w 53 minucie był remis 22:22, a po dwóch kolejnych w 55 minucie zespół z Kwidzyna objął prowadzenie 24:23.

Zespół z Kwidzyna popełnił jednak kilka błędów i minutę przed końcem, po golu Bartosza Konitza, Vive wygrywało 25:24. Wyrównał Maciej Mroczkowski, a kielczanie mieli pół minuty na zdobycie zwycięskiego gola. I nie była to przemyślana akcja. Piłka trafiła do Mateusza Jachlewskiego, którego rzut z ostrego kąta obronił Sebastian Suchowicz.

Do poziomu gry zespołu dostroił się trener Vive Aleksander Malinowski, odmawiając przyjścia na konferencję prasową i lekceważąc w ten sposób dziennikarzy, ale przede wszystkim kibiców. Miejmy nadzieję, że zarząd klubu wyciągnie odpowiednie konsekwencje.

W innym wczorajszym meczu Chrobry Głogów pokonał Wisłę Płock 29:28 (16:14).
W sobotę o godzinie 18.15 Vive gra w Kielcach rewanżowy mecz 1/8 Pucharu EHF z francuskim Chambery. Wstęp na ten pojedynek jest darmowy.