Panie prezesie, ten rok to cztery nowe rozwiązania w maszynach uprawowych, które Pan skontruował i dwie zupełnie nowe konstrukcje do uprawy po żniwach i przed siewem. Skąd potrzeba udoskonalania? Wiele rozwiązań zostało opatentowanych.
Maszyny, które robimy od już ponad 25 lat, mają wiele rozwiązań unikalnych w skali kraju i Europy, liczne zastrzegłem w urzędzie patentowym, ale to nie znaczy, że produkt jest absolutnie gotowy. Co jeszcze jest istotne, to połączenie kilku maszyn w jeden agregat. Chcemy, by urządzenie wykonywało maksymalną liczbę prac. A to nie jest takie proste. Za każdym razem, gdy sprzedaję maszynę, proszę o telefon i uwagi użytkownika. To jest kluczowe dla dalszej pracy. Sami też testujemy urządzenia, widzimy, jak one działają. Ale liczy się zdanie doświadczonego rolnika. Tylko rozmowa, dopytywanie, relacje dają podstawę do kolejnych prac. Co więcej, nasz region jest bardzo zróżnicowany pod względem ziem. Mamy klasę I, II i III w południowo- wschodniej części województwa i słabe gleby w części północno-zachodniej. Więc odmienne głosy płyną z różnych stron. Maszyna musi służyć wszystkim.
Co zatem bierze Pan pod uwagę?
Po pierwsze, musi być wygodnie, efektywnie. Po drugie ziemia musi być dokładnie uprawiona, wtedy damy maksymalną szansę na to, by woda, deszcze, nawozy, minerały, środki ochrony dobrze się wchłonęły. Po trzecie, zmienia się klimat, rolnicy mają coraz więcej kłopotów. Liczni sami przychodzą i mówią, co by im się przydało, jakiego efektu pożądają. Tak powstał ostatnio agregat talerzowy i już wiem, że radzi sobie lepiej z resztkami po żniwach niż tradycyjna talerzówka.
Jakie więc rozwiązania Pan wprowadził?
Maszyny bez problemu radzą sobie na ziemiach lekkich i średnich. Ale problem zaczyna się, gdy gleba jest cięższa, bardziej zeschnięta. A trzeba ją tak samo uprawić, jak każdą inną. Więc przygotowaliśmy agregaty uprawowe, ścierniskowe, których bazą jest podwójny wał rurowy zębaty falisty. To właśnie rozwiązanie jest opatentowane. Wał rozbija i drenuje wierzchnią czasami zaskorupioną warstwę gruntu, tym samym zwiększa przepuszczalność ziemi. Do około 15 centymetrów gleba jest bardzo dobrze uprawiona, wszystkie resztki zostają pocięte, wmieszane w glebę, powstaje tak zwany mulcz, który jest pożądany. Ale wał to część, kolejne elementy zastępują inne maszyny, jak kultywator.
Co z ziemiami, na których sadzone są warzywa korzeniowe. Cały czas mamy suszę, duże braki wody spowodowały straty. Potrzeba głębszej uprawy.
Jest oczywiście głębosz z wałem, który porusza glebę nawet do 90 centymetrów, ale to maszyna do potężnych ciągników, mniejszy, o mocy około 80-100 KM nie poradzi sobie. Stąd pomysł „półgłębosza”. Kończę konstrukcję maszyny. Te rozwiązania także zastrzegam w urzędzie patentowym, więc nic więcej nie powiem. Ale pokażę ją na gali Rolnik Roku w Targach Kielce.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. OD PAŹDZIERNIKA BEZ DOWODU REJESTRACYJNEGO I OC
(Źródło:vivi24)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?