Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Krzysztof Banasik: Na początku była zupa

Iza BEDNARZ [email protected]
Szefowie Caritasu kieleckiego, księża Stanisław Słowik i Krzysztof Banasik, świętowali ostatnio jubileusz 20-lecia Caritasu.
Szefowie Caritasu kieleckiego, księża Stanisław Słowik i Krzysztof Banasik, świętowali ostatnio jubileusz 20-lecia Caritasu.
O polskiej biedzie, tej prawdziwej i tej dobrze prosperującej, oraz o sposobach na kryzys rozmawiamy z księdzem Krzysztofem Banasikiem, wicedyrektorem kieleckiego Caritasu

Iza Bednarz: * Caritas kielecki obchodzi jubileusz 20-lecia, powiedzmy z tej perspektywy, jak zmieniła się bieda w Polsce.
Ksiądz Krzysztof Bansik: - W 1989 roku, kiedy cieszyliśmy się pełną wolnością, stanęliśmy przed nowymi problemami. System komunistyczny skrywał biedę. I nagle okazało się, że jest cała rzesza ludzi niezaradnych, bezrobotnych, uzależnionych, bezdomnych. Caritas i inne instytucje charytatywne stanęli przed dużym wyzwaniem. Nie mieliśmy żadnej struktury, po Caritasie przedwojennym nie odzyskaliśmy żadnej placówki. Wszystko trzeba było budować od nowa, ksiądz dyrektor Stanisław Słowik, który już 20 lat stoi na czele kieleckiego Caritasu, zaczynał od jednego biurka w kurii i jednej teczki. Dziś jest to potężna instytucja, która zatrudnia 550 osób na etatach i blisko 200 na umowach-zleceniach, ma rzesze wolontariuszy, prowadzi kilkadziesiąt stałych placówek i pomaga około 30 tysiącom osób rocznie.

* Ale wróćmy do początków lat 90. Też był kryzys, marne zarobki, zakłady pracy padające jeden po drugim. Jacek Kuroń wymyślił wtedy swoją zupę…
- Caritas też zaczął od zupy. Na początku wydawaliśmy talony na posiłki, zupa to był symbol tamtych czasów. Powstała jadłodajnia u księdza Skotnickiego w parafii Najświętszej Marii Panny w Kielcach, Caritas wspomagał ją finansowo. Oprócz zupy wydawaliśmy odzież, paczki żywnościowe, potem dołączyliśmy leki z darów zagranicznych. Okazało się, że pomoc doraźna nie wystarczy, bo jeśli dziś damy komuś zupę, to on ją zje i jutro przyjdzie po następną, a w jego sytuacji życiowej nic się nie zmieni.

* I jak tym ludziom pomagać, żeby nie hodować dożywotnich klientów pomocy społecznej?
- Jest takie powiedzenie: daj komuś wędkę, żeby sobie złapał rybę, ale nie dawaj ryby". Trzeba było stworzyć taką instytucję, która ich wesprze w wychodzeniu z ubóstwa, nauczy samodzielności. Zaczęło się wtedy mówić o przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu w Polsce. Ludzie wykluczeni społecznie to tacy, którzy mają utrudniony dostęp do dóbr społecznych, często przez swoją postawę życiową, niezaradność, uzależnienia. Nie wiedzieliśmy, jak sobie z tym problemem poradzić. Pomógł nam francuski Caritas. Od niego uczyliśmy się, żeby biednemu nie tylko dać zupę, ale spróbować trochę mu potowarzyszyć, dowiedzieć się czegoś o jego życiu, zainteresować się jego rodziną, zapytać tego człowieka o przyczyny jego niedostosowania i pomóc mu wejść na rynek pracy, bo kluczem jest praca.

* Żeby pracować, trzeba spełniać odpowiednie wymogi, osoby uzależnionej raczej żaden pracodawca nie chce…
- Zobaczyliśmy, że trzeba podjąć szereg działań, stworzyć możliwość wyjścia z uzależnienia, stąd tworzyliśmy punkty konsultacyjne i przeciwdziałania uzależnieniom. Przez wiele lat w strukturach Caritasu była poradnia do spraw uzależnień, teraz jest prowadzona przez Stowarzyszenie Nadzieja Rodzinie przy ulicy Karczówkowskiej w Kielcach.

* Psychologowie twierdzą, że jeśli człowiek pozostaje bez pracy w swoim zawodzie dłużej niż trzy lata, są marne szanse, żeby do niego wrócił. Co zrobić, jeśli akurat nie potrzeba pracowników w jego zawodzie?
- Musieliśmy też myśleć o daniu takim ludziom możliwości przekwalifikowania się. W 2004 roku otworzyliśmy Centrum Integracji Społecznej, trzecie w Polsce, a pierwsze stworzone przez organizację pozarządową. Pomaga ono ludziom w zdobyciu motywacji do podjęcia pracy, właściwych kwalifikacji, podbudowuje ich w tym, że coś potrafią. Bo jeśli ktoś nie pracuje przez cztery-pięć lat, ma już tak niską samoocenę, że nie wierzy, iż w ogóle coś potrafi. Dlatego trzeba zaczynać od małych kroków - dać małe zadanie do wykonania: organizujemy konferencję i prosimy bezrobotnego, żeby stał w wejściu, wszystkich ładnie witał i wręczał program konferencji. Niby nic, ale musi się do tego ładnie ubrać, przyjść punktualnie, ładnie się uśmiechać, jakoś się zmobilizować. To nie jest trudne zadanie, ale jeśli potrafi je wykonać, daje się mu większe zadania, aż nabierze przekonania, że coś potrafi. Tłumaczymy, że praca to nie od razu zajęcie przy komputerze ze znajomością trzech języków obcych, że można znaleźć pracę adekwatną do posiadanych umiejętności. Liczą się przede wszystkim chęć i wiara w siebie. Program obejmuje jednorazowo grupę 60 osób przez pół roku w tym czasie otrzymują zasiłek, mają też zajęcia z psychologiem, uczą się angielskiego, ćwiczą rozmowę kwalifikacyjną. Tworzymy też grupy warsztatowe, jak cateringowa, stolarska, budowlana, krawiecka, żeby dać różne możliwości przekwalifikowania się. Ciągle tym grupom towarzyszą doradcy zawodowi, psychologowie, duszpasterze.

* Pamięta ksiądz, ilu podopiecznych przewinęło się przez Centrum Integracji Społecznej i jakiej części udało się znaleźć pracę?
- Myślę, że parę tysięcy osób już przeszkoliliśmy, z tego około 60 procent ma pracę. My wychodzimy z założenia, że każdy uratowany człowiek to wielki sukces. Nawet dla jednej osoby warto się starać. Często otrzymujemy sygnały od takich osób, że stanęły na nogi, niektórzy wyjechali za granicę, tam znaleźli pracę, odważyli się coś w swoim życiu zmienić.

* Negatywne przykłady też są, tacy, którzy mówią: ja nie chcę pracować, wystarczy mi łóżko w noclegowni i reklamówka, w której noszę cały swój majątek, miska zupy i piwo…
- Zawsze będzie taka grupa ludzi, która nie będzie chciała przystosować się, z powodu uzależnienia czy innej postawy życiowej. Ja sobie wspominam słowa Jezusa z Ewangelii: "Biednych zawsze będziecie mieć u siebie", co wcale nie znaczy, że trzeba to akceptować, bo trzeba zmniejszać margines biedy, ludzi wykluczonych, ale nawet w krajach wysoko rozwiniętych, bogatych, opiekuńczych, takich jak kraje skandynawskie, są tacy ludzie. Myślę, że jest margines biednych z wyboru, na siłę się nikogo nie uszczęśliwi. Trzeba do takich ludzi docierać, przekonywać, żeby dali sobie pomóc.

* Czy biedę generują tylko bezrobocie i uzależnienie?
- Ludzie zostają wykluczeni społecznie z wielu powodów: sytuacji rodzinnej, choroby psychicznej, niezaradności życiowej. Mamy na przykład takiego mieszkańca ogrzewalni, który ma pracę, nie jest uzależniony, ale mimo to, jest naszym klientem. Okazało się, że pracował, wcale nie zarabiał tak źle, dostał małe mieszkanie chronione, za które miał płacić naprawdę niewielki czynsz, ale go nie płacił. Mieszkanie zadłużył, bo pieniądze, które zarobił, rozdawał swoim kolegom z ulicy, bezdomnym, a oni je przepijali. Mimo że miał pracę, mieszkanie, wszystko, co trzeba, nie umiał sobie poradzić. Umieściliśmy go w schronisku dla bezdomnych, dalej pracuje, ale już nie obdarowuje swoich kolegów.

* Przez tych 20 lat wytworzyła się też klasa stałych, wręcz pokoleniowych klientów pomocy społecznej, którzy są przyzwyczajeni, że zawsze ktoś dawał - a to opieka społeczna, a to Kościół, więc oni nie muszą nic robić. Jak przeciwdziałać takim zjawiskom?
- To jest wina rozwiązań systemowych na początku lat 90., kiedy zasiłek dla bezrobotnych był w stosunku do zarobków dosyć wysoki i przez kilka lat przyznawany bez ograniczeń. Niektórym zwyczajnie nie opłacało się pracować, wystarczyło zarejestrować się i zarabiać na czarno, wytworzyła się kultura dobrze prosperującej biedy. Kombinowanie, którego nauczyliśmy się w czasach komuny, przeszło na system pomocy społecznej. Za nic otrzymywało się pieniądze i nadal otrzymuje się zasiłki socjalne. Ja nie twierdzę, że nie powinno ich być, ale może powinny być obwarowane stawianiem jakichś wymagań, pracy nad sobą. Pomoc powinna iść dwutorowo, nie może być tylko rozdawnictwa pieniędzy, ale musi być pomoc w podnoszeniu człowieka z różnych jego niedostosowań społecznych.

* W Diagnozie Społecznej 2009, badaniu pokazującym jakość życia polskiego społeczeństwa, okazało się, że w Świętokrzyskiem aż 9 procent osób otrzymujących pomoc społeczną wcale na nią nie zasługuje, bo nie jest w złej sytuacji materialnej. Czy Caritas ma takie mechanizmy, żeby pomoc trafiała do tych, którzy jej naprawdę potrzebują?
- Do nas przychodzi wielka grupa ludzi prawdziwie potrzebujących, ale jest też grupa osób, które pytają: "A co tu dają? Co tu można dostać za darmo?". Dlatego weryfikujemy osoby, które proszą o pomoc, kontaktujemy się z ośrodkami pomocy społecznej w gminach, z parafiami. Nie chcemy postępować według schematu "coś wam damy i idźcie sobie". Staramy się dobrać pomoc indywidualnie do każdego. Korzystamy z funduszy europejskich i prowadzimy szkolenia dla ludzi, którzy muszą się przekwalifikować. Nie wystarczy dać kromkę chleba, trzeba jakoś doinwestować tego człowieka wewnętrznie, weprzeć jego wiedzę, możliwości, żeby mógł się lepiej odnaleźć we współczesnym świecie.

* Pamiętam, jak przed Wielkanocą ludzie przypuścili szturm na punkty wydawania żywności Caritasu. Dochodziło do strasznych scen, potem okazało się, że wszyscy i tak tę pomoc otrzymali, tylko strach miał wielkie oczy. Czy myśleliście o tym, że w tych niespokojnych czasach, kiedy każdy boi się o jutro, ludziom potrzebne jest też wsparcie psychologiczne?
- To była dla nas zupełnie nowa sytuacja, przez wiele lat realizujemy ten program i nigdy nie było takich scen, tym bardziej że cały zamęt stworzyli ludzie, którzy już byli zakwalifikowani do pomocy i wiedzieli, że jutro czy pojutrze ją dostaną. Ale wrócił mechanizm komunistycznych czasów: oni się bali, że zabraknie, że będą równi i równiejsi. Poradziliśmy sobie, zwiększając liczbę punktów wydawania żywności i wydłużając czas ich pracy. Warto zaznaczyć, że każdego dnia w biurze Caritasu przy placu Panny Marii w Kielcach mamy dyżur psychologa lub pedagoga, zawsze w godzinach 16-18, można przyjść, porozmawiać, dowiedzieć się, jaką pomoc można uzyskać. Przy ulicy Urzędniczej, oprócz schroniska, jest Centrum Interwencji Kryzysowej, tam też są ludzie wykwalifikowani w zakresie udzielania wsparcia psychologicznego. Oferujemy pomoc systemową: jeśli potrzebujesz pomocy prawnej, mamy prawnika, lekarskiej, mamy lekarzy w przychodniach, psychologów, doradców zawodowych, szkolenia kwalifikacyjne, jeśli masz jakiś inny problem, znajdziemy osobę, która z tobą porozmawia. W innych miejscowościach, gdzie są na przykład Stacje Opieki Caritasu, pielęgniarki nie tylko chodzą do chorych, ale pomagają załatwić wiele spraw. W Świniarach, gdzie funkcjonuje środowiskowy dom samopomocy i jest prowadzona kuchnia, posiłki są roznoszone do starszych osób, które nie są w stanie same sobie ugotować. Ludzie za niewielką odpłatnością otrzymują obiad i wizytę opiekuna, który porozmawia, zapyta, co słychać. Ja nie zapomnę, jak kiedyś sam dostałem kartkę z adresami i pojechałem z obiadami. Jakie było zdumienie tych osób, że nawet ksiądz je odwiedził z obiadem. Chodzi o działanie na rzecz lokalnego środowiska, żeby nasze placówki nie były otoczone wysokim murem z zamkniętą bramą.

* Nowe wyzwania, z którymi trzeba będzie się zmierzyć?
- Budowa hospicjum w Kielcach, bo hospicjum to coś więcej niż oddział szpitalny, to opieka duchowa, obecność wolontariuszy. Chcemy też rozszerzyć ofertę dla dzieci i młodzieży, staramy się przystosować nasz ośrodek w Kaczynie, żeby można było tam spędzić czas pod okiem instruktorów przez cały rok, planujemy ścieżkę zdrowia, ściankę wspinaczkową, pomoc profilaktyczną, żeby młodzież mogła też porozmawiać o swoich problemach. Obaj z księdzem dyrektorem nosimy w sercu również założenie oddziału odwykowego dla osób uzależnionych od alkoholu.

Po co, przecież jest oddział odwykowy w Morawicy?
- Ale jest też paranoja: osoby, które mają orzeczony wyrok o leczenie przymusowe, czekają w kolejce na to leczenie ponad dwa lata. Natomiast wyrok obowiązuje dwa lata. Chcemy stworzyć taki oddział dla dorosłych i może dla młodocianych.

,b>* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie