Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Łukasz Biś z Wolicy: - Młodzież nie jest dziś zła. Trzeba tylko z nią być

Bartłomiej Bitner
Uczniowie uwielbiają księdza Łukasza Bisia. Podkreślają, że jest bardzo otwarty i prowadzi lekcje religii tak, że nikt się na nich nie nudzi.
Uczniowie uwielbiają księdza Łukasza Bisia. Podkreślają, że jest bardzo otwarty i prowadzi lekcje religii tak, że nikt się na nich nie nudzi. Dawid Łukasik
Ksiądz Łukasz Biś zajął drugie miejsce w plebiscycie Belfer Roku 2016. Opowiedział nam o tym, jak podchodzić do uczniów, by nauczyciela lubili i cenili.

Dziewczyny siedzą na ławeczkach, chłopcy grają w piłkę. Lekcja religii nietypowa, choć wiadomo, że to ze względu na nasz przyjazd. Ale ksiądz lubi przeprowadzać co jakiś czas lekcje trochę inne niż zazwyczaj?

Na pewno trzeba zrealizować program, jaki jest na dany rok szkolny. Jednak nie można przychodzić na lekcje i od dzwonka do dzwonka tylko przekazywać to, co ten program zakłada. Uczniowie się znudzą i po pewnym czasie nie będą zainteresowani. Ich trzeba zachęcić, więc dobrze jest z nimi od czasu do czasu podyskutować, omówić pewne problemy.

A zdarza się, że uczniowie przychodzą do księdza i proszą, by ksiądz przeprowadził lekcję, podczas której omówi z nimi tę kwestię, jaką chcą?

Tak, są takie sytuacje.

I zgadza się ksiądz?

Na początku roku szkolnego proszę uczniów każdej klasy, żeby na kartkach napisali, jakie tematy ich nurtują i chcieliby, żeby zostały na katechezach poruszone. I staram się je omawiać, kiedy czas na to pozwala. Tak było choćby z kwestią egzorcyzmów. Z uczniami jednej klasy omawiałem film „Egzorcyzmy Emily Rose”. Sami zadawali pytania, z zaciekawieniem słuchali o egzorcystach. Widać było, że ich to bardzo interesowało.

Ksiądz stara się też przeprowadzać lekcje przy wsparciu multimedialnym?

Tak. To ożywia lekcje. Projektory, tablice multimedialne są bardzo potrzebne i pomocne w obecnych czasach w szkole. Przydają się choćby wtedy, gdy trzeba pokazać fragment filmu i omówić go z młodzieżą, by przedstawić pewien problem czy zagadnienie. Teraz mamy takie pokolenie młodzieży, które przede wszystkim kieruje się obrazem. Jako nauczyciele mamy świadomość, że dzieci bardzo dużo czasu spędzają w Internecie, na portalach społecznościowych. I trzeba w ten sposób szukać drogi dotarcia do nich.

Czy młodzież faktycznie trudno zainteresować na lekcjach?

Kiedy ja byłem w wieku szkolnym, a było to wcale nie tak dawno temu, to też mówiło się, podobnie jak teraz, że młodzież jest zła. Ale ja, odkąd pracuję w szkole, a jest to pięć lat, wychodzę z założenia, że nie młodzież jest zła, tylko trzeba znaleźć do niej odpowiedni klucz. Jeśli się tego nie zrobi, to ciężko jest przebić się do uczniów i wzbudzić u nich zainteresowanie przedmiotem oraz nauką.

Ksiądz znalazł taki klucz? I co według księdza jest tym kluczem?

Wydaje mi się, że to jest po prostu bycie z młodzieżą. Bycie dla uczniów nie tylko nauczycielem, ale też takim przyjacielem, do którego mogą przyjść i porozmawiać o czymkolwiek. Nie musi to być temat dotyczący religii czy innego przedmiotu. Po prostu uczniowie muszą wiedzieć, ze jest się z nimi i chce się ich wysłuchać. Myślę, że właśnie o to chodzi, że to pozwala zdobyć zaufanie. Ważne jest też pozaszkolne zainteresowanie młodzieży, na przykład sportem. W Wolicy jestem od dwóch lat, a w tym czasie z ministrantami utworzyliśmy piłkarską drużynę i graliśmy w lidze ministranckiej diecezji kieleckiej. Chłopaki się cieszą, że mogą rywalizować z innymi parafiami, że mają możliwość spędzenia czasu inaczej niż przed komputerem. Z uczniami jeżdżę też w ferie na narty do Rabki. To integruje ich z nauczycielem, co przekłada się potem na lekcjach.

W jaki sposób?

Nauczyciel staje się dla nich autorytetem i darzą go szacunkiem. Kiedyś dziwiłem się, że nauczyciel stawia uczniowi jedynkę albo dwójkę, a ten wcale się nie obraża i nie mówi, że nauczyciel się na niego uwziął, tylko przyjmuje to z pokorą, bo wie, że zasłużył na taką ocenę. Teraz wiem, że jest to spowodowane właśnie szacunkiem do nauczyciela, tym, że uczeń wie, że nauczyciel jest wymagający i trzeba u niego umieć.

Ksiądz jako katecheta jest bardzo wymagający?

Nie jestem nauczycielem, który przychodzi i robi kartkówki. Staram się tak różnicować prowadzenie lekcji, żeby uczniów zainteresować tematem. Staram się aktywnie z nimi prowadzić lekcje, a więc dyskutować i omawiać problemy. Myślę, że to młodzież sobie ceni. Zresztą właśnie drugie miejsce w plebiscycie „Belfer Roku” to według mnie zasługa uczniów, którzy udzielili mi ogromnego poparcia. Gdy okazało się, że jestem w klasyfikacji drugi, to młodzież i tak krzyczała: „dla nas ksiądz jest najlepszy”. Daje poczucie satysfakcji, bo nie tylko ja ich oceniam, ale też oni mnie. A ta ocena z ich strony jest bardzo dobra.

Dlaczego ksiądz zdecydował się być księdzem?

Już kiedy chodziłem do pierwszej klasy szkoły podstawowej, to chciałem być księdzem. Nawet dochodziło do tego, że jak przyjąłem pierwszą komunię świętą, to w domu brałem książeczkę do nabożeństwa i dla rodziców odprawiałem msze. Oczywiście wiązało się to ze śmiechem z ich strony, ale takie były początki. Choć jeden z moich kolegów był jeszcze lepszy, bo wchodził do konfesjonału i spowiadał brata (śmiech). Poza tym też na języku polskim, jak nauczyciel kazał napisać wypracowanie o tym, kim chciałbym być w przyszłości, to zawsze pisałem, że chcę być księdzem. To wiązało się z tym, że moje życie od początku było związane z kościołem, z Panem Bogiem.

Więc ksiądz zapewne bardzo szybko został ministrantem.

Zostałem nim w... pierwszej klasie szkoły podstawowej. Ksiądz, do którego się zgłaszaliśmy, powiedział, że mogę być ministrantem dopiero od przyjęcia komunii, ale że odchodził do innej parafii, to ja to wykorzystałem i zostałem ministrantem. Od pierwszej klasy podstawówki chodziłem też z rodzicami na pielgrzymki na Jasną Górę. Jeździłem również na wakacje na tak zwane oazy. A więc cały czas chęć zostania księdzem się we mnie tliła. Tyle że w wieku dorastania, który był okresem buntowniczym przestałem o tym myśleć. Po ukończeniu szkoły średniej dostałem się na politologię na Uniwersytet Warszawski. Złożyłem już wszystkie potrzebne dokumenty. Poszedłem jednak na swoją trzynastą wówczas pielgrzymkę i tam spotkałem kolegę, który pyta się mnie: co będziesz dalej robił? Mówię, że wybieram się na studia, a on na to, że idzie do seminarium. I podczas tej pielgrzymki zacząłem myśleć i analizować, czy nie zdecydować się na drogę kapłaństwa. Ostatecznie wybrałem ją, bo poczułem, że to jest właśnie ta droga, którą chcę podążać. A kolega? Odszedł z seminarium będąc bodajże na trzecim roku.

Jest ksiądz zadowolony z takiego wyboru?

Oczywiście. Jestem dumny z tego, że jestem księdzem. Pamiętam, jak moja wychowawczyni ze szkoły średniej mówiła, kiedy dowiedziała się o moim wstąpieniu do seminarium, że wytrzymam w nim maksymalnie pół roku. Okazało się, że to była trafiona decyzja. Księdzem jestem od pięciu lat i cieszę się, ze swojej posługi kapłańskiej i z tego, że uczę dzieci i młodzież w szkole. Staram się ją zarażać sportem, bo sam bardzo go lubię. Chodziłem do klasy sportowej w szkole podstawowej, trenowałem siatkówkę, pływanie, piłkę nożną.

Namawia ksiądz uczniów do tego, by zajmowali się sportem?

Tak jak Święty Jan Bosko chcę przyciągać młodzież przez sport, bo jest on w stanie zapewnić im pożyteczne spędzenie wolnego czasu. I dlatego jeszcze raz podkreślam - jestem zadowolony z tego, że zostałem księdzem. Bo to się po prostu czuje. To tak samo jak małżeństwo. Dlaczego akurat w tej osobie się zakochujesz i jesteś z nią przez lata, a nie w innej? Przecież spotkałeś wiele innych osób w swoim życiu. Po prostu Bóg jakoś dociera do każdego z nas z powołaniem małżeńskim, z powołaniem kapłańskim. Trudno to zdefiniować, ale tak jest.

Ksiądz Łukasz Biś

Zajął drugie miejsce w plebiscycie Belfer Roku 2015/2016 w województwie świętokrzyskim, a to dzięki głosom czytelników i kapituły. Urodził się 28 maja 1985 roku w Tomaszowie Mazowieckim. Pochodzi z parafii Świętej Anny w Smardzewicach, powiat tomaszowski, województwo łódzkie. Katecheta w Zespole Szkół Ogólnokształcących numer 2 w Wolicy, powiat kielecki. Skończył Seminarium Duchowne w Kielcach. Tu w 2011 roku został wyświęcony przez biskupa Kazimierza Ryczana, co ciekawe, dokładnie w dniu swoich urodzin. Najpierw przez dwa lata był wikariuszem w parafii Świętego Szymona i Judy Tadeusza w Łącznej w powiecie skarży-skim, od 2014 roku pełni posługę w parafii Świętego Maksymiliana Kolbego w Wolicy. Organizuje zajęcia pozalekcyjne uczniom, utworzył piłkarską drużynę ministrantów, której wcześniej w Wolicy nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie