To może być jeden z najciekawszych pojedynków tego sezonu w hali przy ulicy Krakowskiej. Początek meczu KSS Kielce - Olimpia-Beskid Nowy Sącz w czwartek o godzinie 16.30.
Kielczanki świetnie rozpoczęły sezon, ciągle utrzymują pozycję wiceliderek i nie zmieniły tego nawet środowe, rozegrane awansem spotkania: KGHM Metraco Zagłębie Lubin pokonało Piotrcovię Piotrków Trybunalski 38:23 (18:8), a Ruch Chorzów zwyciężył Aussie Sambora Tczew 28:21 (15:7). KSS po ośmiu rozegranych meczach ma 10 punktów i wyprzedza go tylko SPR Lublin (komplet zwycięstw w siedmiu spotkaniach). W poniedziałek nasz zespół sensacyjnie zremisował w Gdyni z mistrzem Polski, Vistalem Łączpolem 28:28, a gdyby nie kontrowersyjne decyzje sędziów w końcówce spotkania, mógł nawet wygrać.
POLECĄ DO GRECJI
Dla naszych szczypiornistek będzie to już trzeci mecz w ciągu sześciu dni, ale to jeszcze nie finisz. Z tego, że to nie koniec, należałoby się jednak cieszyć, bo wiadomo już, że dojdzie do skutku, jeszcze kilka dni temu zagrożony, ich wyjazd na sobotni i niedzielny mecz Challenge Cup do greckich Salonik (radni Kielc zgodzili się na dofinansowanie wyjazdu kwotą 30 tysięcy złotych, a wniosek ma być ostatecznie przegłosowany w czwartek).
Olimpia-Beskid, beniaminek rozgrywek, też spisuje się dzielnie - zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli i ma 7 punktów. Trenerem sądeczanek jest były szkoleniowiec KSS, Zdzisław Wąs, który w dwóch poprzednich sezonach doprowadzał KSS do piątego miejsca w PGNiG Supelidze. W czerwcu w niepełnej zgodzie rozstał się z Kielcami, a w zasadzie z działaczami naszego klubu i po ponad 20 latach tułaczki (wcześniej długo prowadził między innymi klub z Jeleniej Góry) wrócił do rodzinnego Nowego Sącza.
MOTYWACJI WYSTARCZY
- Podobno przed sezonem trener Wąs powiedział w wywiadzie, że KSS będzie najsłabszym zespołem w rozgrywkach. Dziewczyny o tym słyszały i ja ich nie muszę już motywować, muszę nawet pilnować, żeby nie były przemotywowane - śmieje się trener KSS, Paweł Tetelewski. Szkoleniowiec naszego zespołu będzie miał dziś do dyspozycji wszystkie zawodniczki, po drobnej kontuzji wraca do składu Kinga Lalewicz, a uraz Marzeny Paszowskiej odniesiony w Gdyni okazał się niegroźny. Obawy można mieć o zmęczenie, bo meczów i podróży nasze zawodniczki miały ostatnio dość.
TEŻ WŁOŻYŁ SERCE
- Naszym największym sukcesem jest to, że ... wystartowaliśmy w rozgrywkach. Klub ma olbrzymie problemy finansowe, przez jakiś czas nie miał zarządu. Chciałem złożyć rezygnację, ale w tej sytuacji nie było nawet u kogo - mówi Zdzisław Wąs.
- Dlatego nasze dotychczasowe wyniki należy zdecydowanie zaliczyć jako plus. Podobnie jak pozycję KSS, do której jakąś cząstkę, swoją pracą i sercem, przez dwa lata chyba też dołożyłem - dodaje Wąs, który w czwartkowym spotkaniu nie będzie mógł skorzystać z Białorusinki Wiktorii Panasiuk (wybity kciuk) i Ukrainki Kateriny Chumak (sprawy wizowe na Ukrainie). Skład Olimpii-Beskidu będzie więc liczył najwyżej 12 zawodniczek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?