Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KSZO 1929 Ostrowiec wygrał ze Spartą Kazimierza Wielka

sobi
KSZO 1929 Ostrowiec wygrał ze Spartą Kazimierza Wielka w meczu III ligi małopolsko-świętokrzyskiej.

KSZO 1929 Ostrowiec – Sparta Kazimierz Wielka 4:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Pape Drame 37, 1:1 Klaudiusz Łatkowski 52, 2:1 Łukasz Jamróz 56, 3:1 Damian Nogaj 60, 4:1 Mirosław Kalista 90+3.

KSZO: Wierzgacz – Sołtykiewicz (79. Mężyk), Pietrasiak, Jagiełło (55. Czajkowski), Łatkowski – Kalista, Mianowany, Mikołajek (82. Mąka), Nogaj Ż – Jamróz, Gębalski (33. Bełczowski)

Sparta: Iliński Ż – Poniedziałek, Kret, Marut, Dziewiszewski – Stępień (20. Wołoński), Wąż (74. Łoś), Czajka, Adamczyk (77. Łakota) – Kawula, Drame

W 7 minucie Dariusz Pietrasiak nie pewnie zagrał do tyłu do Wierzgacza, jednak golkiper KSZO uprzedził napastnika gości zażegnując niebezpieczeństwo. Trzeba jednak przyznać, że w pierwszej części meczu, dużo częściej golkipera KSZO zatrudniali obrońcy, niż napastnicy gości. Toteż kibice albo oglądali finezyjne akcje, albo dalekie wybicia bramkarza, po odegraniu do tyłu.
W odpowiedzi, dobrą piłkę zagrał w pole karne Jamróz, jednak Gębalski na wślizgu nie trafił w futbolówkę. Z kolei w 15 minucie, Kalista po dynamicznej akcji środkiem, uderzył przy słupku, jednak Iliński zdołał wybić piłkę na róg. Goście odpowiedzieli uderzeniem przewrotką Drame i Wierzgacz musiał się natrudzić, by piłka nie zatrzepotała w siatce.

W 27 minucie po kolejnej szybkiej akcji, Nogaj ściął do środka, dograł do Kalisty, a ten zacentrował w pole karne, jednak Gębalski nie tylko nie trafił w światło bramki, ale dodatkowo doznał urazu stawu skokowego i po kilku minutach w jego miejsce na placu gry pojawił się Bełczowski. Minutę później ostrzeżenie wysłali goście, a dokładnie Dziewiszewski, uderzając nad murem w okienko, jednak ponownie na posterunku był Wierzgacz, którego zdołał pokonać dopiero w 37 minucie Pape Drame, pewnie wykorzystując rzut karny za faul Pietrasiaka na Wołońskim.

Na drugą połowę ostrowczanie wyszli aż pięć minut przed ekipą gości. Ciężko powiedzieć, czy to bardziej efekt chęci jak najszybszego odrobienia strat, czy przeoczenia, że o tyle opóźniło się rozpoczęcie pierwszej odsłony meczu.
W 50 minucie tylko Wołoński wie, dlaczego nie trafił w sytuacji sam na sam i solowym rajdzie środkiem boiska. Sytuacja ta zemściła się bardzo szybko. Po drugiej stronie Nogaj zagrał piłkę, którą ręką zatrzymał jeden z obrońców. Ten sam zawodnik zacentrował z rzutu wolnego z ok. 18 metrów, a do siatki skierował ją Klaudiusz Łatkowski, doprowadzając do remisu. Zaledwie cztery minuty później, prowadzenie dał ekipie KSZO Łukasz Jamróz, a po godzinie gry było już 3:1, gdy bezpośrednio z rzutu wolnego trafił Nogaj.

W 65 minucie Kalista ściągnął na siebie uwagę obrońców i odegrał do Czajkowskiego, ten zwiódł rywala, jednak nie trafił w bramkę.

W 72 minucie KSZO stanął przed kolejną szansę na podwyższenie, po faulu w polu karnym na Bełczowskim. Do piłki podszedł Czajkowski i… trafił prosto w bramkarza. Mimo wielu okazji, o kolejne bramki nie było łatwo. Pięć minut później Nogaj uderzył w poprzeczkę, a w kolejnej akcji Bełczowski, w słupek. Do tego można jeszcze dołożyć kapitalny rajd i minięcie trzech obrońców przez Czajkowskiego, za co zebrał sporo owacji, jednak już samo wykończenie pozostawiało wiele do życzenia.
Szczęście dla gospodarzy uśmiechnęło się dopiero w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, kiedy to Kalsita pewnym strzałem ustalił wynik spotkania na 4:1.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie